Bepanthen lepszy ;).
Zazwyczaj używam maści Bepanthen do codziennej pielęgnacji mojej córki, ale niedawno zdecydowałam się na zmianę - ot, z czystej ciekawości, tym bardziej, że inne produkty Babydream służą mojemu dziecku. Czy był to dobry zakup?
Cóż, narzekać nie mogę, bo krem działa, niemniej jednak, mam pewne zastrzeżenia.
Krem znajduje się w wygodnej, miękkiej tubie zamykanej na zatrzask - przy małym, wiercącym się gnomie takie rozwiązanie jest na wagę złota. Szata graficzna ok - czytelna i prosta.
Sam krem jest zbity, ale niezbyt gęsty i średnio tłusty - Bepanthen jest od niego bardziej treściwy.
Zapach subtelny, niemal niewyczuwalny, skład naturalny i odpowiedni dla wrażliwej skóry dziecka. Cena bajeczna, około 10 zł, do tego często są na tę linię promocje.
Aplikuję krem dwa-trzy razy dziennie, cienką warstwą. Zabezpiecza całkiem nieźle, trzeba mu to przyznać - córka nie ma odparzeń, a jej skóra nie jest zaczerwieniona czy podrażniona. Jeśli nawet taka sytuacja się zdarzy, to krem dość szybko się z owym zaczerwienieniem rozprawia, łagodząc i kojąc.
Minusy? Pierwszy, wg mnie dość irytujący, dotyczy formuły. Otóż, w moim egzemplarzu są grudy i grudki. Irytuje mnie to okropnie, muszę na bieżąco usuwać je ze skóry młodej, bo rozpuścić się toto nie ma zamiaru, nawet przy skrupulatnym wcieraniu.
Druga sprawa jest taka, że ze względu na mniejszą tłustość trzeba używać go częściej, niż Bepanthenu, by nadal działał jak należy - chociaż tyle, że tuba jest spora i dzięki temu krem jest dość wydajny.
Podsumowując - kupiłam, zużyję, jednak raczej nie sięgnę po niego ponownie, mimo dobrego działania ochronnego.
Grudki niewiadomego pochodzenia są denerwujące, a lżejsza formuła z automatu wymusza częstszą aplikację kosmetyku.
Wracam do Bepanthenu, on jest niezawodny! ❤️