I Heart Revolution Tasty, Soft Peach Liquid Lipstick Płynna pomadka do ust

Zawsze ciężko mi się przekonać do produktów Revolution, chociaż mam kilka w kolekcji. Niekiedy naprawdę coś wpadnie mi w oko i wybaczam chińską jakość, no ale nigdy szału nie ma. Pomadkę kupiłam dawno temu, gdy Rossmann wycofywał stand z I Heart Revolution. Złapałam kilka rzeczy, bo tanio, bo może się przekonam. Prawdę mówiąc nic co wtedy kupiłam mnie nie porwało. Ale pomadka była z tego wszystkiego najtańsza, 0,99 lub 4,99zł więc cebuladeal pełną gębą ;) Pomadkę mam w kolorze Fleur. Wszem i wobec, przez opakowanie jak i swatche w internetach pokazują ją jakby była chłodnym brudnym różem. Nic bardziej mylnego. Jest to co najwyżej stonowana cegła ;) Kolor bardzo nie mów, raczej w stylu MsDoncellity. Ciepły. Ale już pomijając przekłamanie koloru. Konsystencja jest wodnista. Mam pomadkę z MUR z klasycznej edycji w takiej buteleczce i jest zastygająca. Tutaj nie ma żadnego zastygania. Jedynie co pomaga to odciśnięcie w chusteczkę (i tak to robię żeby zgasić tę ceglistość). Jest wtedy powiedzmy półmat-półbłysk. Bez tego jest to po prostu jak nieco mocniej napigmentowany błyszczyk. Seria peachowa raczej miała pachnieć brzoskwinią. Nawet sprawy utrwalający nie zbyt wybitnie da wyczuć taki (chemiczny) zapach, ta pomadka nie pachnie niczym jak tanią chińską szminką. Jest to delikatny zapaszek, ale jednak myślę, że rozczarowanie. Nawet Bell czy AA mają pomadki pachnące owocami i zdecydowanie tańsze w cenie początkowej. Opakowanie - niby ładne, oszronione, matowe, choć skuwka śliska. Śliczny nadruk. Ogólnie fajny brzoskwiniowy vibe. Ale... się ślini. Ile bym nie wycierała i jak mocno nie zakręcała, to ciągle się z niej coś ulewa i obtłuszcza wszystkie pomadki wokół w organizerze. Mimo, że żadnego pęknięcia nie ma. Widocznie taka dziwna formuła. Aplikator na tak, bo mały i zgrabny, nie trzeba pięć razy maczać, od razu poda właściwą porcję produktu, no i dość precyzyjnie rozprowadzi. Inna sprawa, że pomadka ma tendencję do rozmywania się po krawędzi... No nic, nie żałuję, że spróbowałam, ale produkt z tych, które utwierdza mnie w tym, że MUR to wciąż chińska jakość.

Podczas ostatnich zakupów w drogerii zaszalałam z zakupami, jeszcze na ostatnim zakręcie zauważyłam półeczkę z promocjami. Zobaczyłam tą oto pomadkę do ust, kolor żywy, piękny, biorę! Gdyby nie okazyjna cena ( 8 zł), żałowałabym tego zakupu. Przede wszystkim pomadka nie pachnie żadną brzoskwinią, jest to jakiś chemiczny zapach. Kolor jest bardzo ładny ale nie pokrywa ładnie ust, po prostu prześwitują. Jedyne co ratuje tą pomadkę to moja metoda- nakładam normalnie na usta i nadmiar odbijam w chusteczkę, efekt jest do zaakceptowania ale nie po to kupiłam taki produkt żeby bawić się z chusteczką :) Do tego "Made in Taiwan". Nie polecam.