Pat McGrath Mothership VII Divine Rose Eyeshadow Palette Paleta cieni do powiek

Być może jestem jedyna osoba ,która paleta rosę divine rozczarowała jednak jak widać bywają i takie. Zacznę od tego ze moj zakup był bardzo dobrze przemyślany i długo wyczekiwany. Cena , jaka trzeba za nią zapłacić jest wręcz nienormalna jednak czego sie nie robi żeby spełnić marzenia. Paletę kupił mi na imieniny mąż w douglasie wiec nie ma mowy o jakiejś podróbce. Gdy ja otrzymałam prawie odleciałam ze szczęścia - upadek wiec tym bardziej bolał ! Zacznijmy od opakowania które jest rzeczywiście solidne, niesamowite i bizuteryjne a tym samym ciężkie i nie nadające sie do podróżowania . Wiec są plusy i minusy Jestem zwilenniczka raczej wnętrza niż opakowania wiec moim zdaniem koszt opakowania znacznie wpływa na cenę a jest to rzecz zbędna- moim zdaniem. Ale nie o opakowaniu tutaj mowa .. Chodzi o cienie które miały być tak bardzo moje i ukochane . Kolory w palecie i ich dobor to mistrzostwo , w palecie wyglądają cudownie , na ręce hmm tak sobie a na oku w ogóle nie wyglądają. Słynna formulacja cieni hmm owszem kilka mnie zaskoczyła ich cudowna masełkowa konsystencja a reszta raczej tempa… Na oku cienie - te maslowate- fajnie sie z nimi pracuje ale reszta hmm nic specjalnego. Ten piękny brąz w palecie na oku ciężko nie zrobić sobie nim plamy - a maluje sie już hohoo i jeszcze dłużej. Długotrwałość … to jakiś żart - pomalowane oko o 6.15 , p godz 10 zostaje tylko zarys cienia a błysk jedynie przy rzęsach reszta znika! Bez bazy nie ma nowy żeby to przetrwało na moim oku. Nie lubie bazy ale jak trEba … było z nią trochę lepiej ale tez bez efektu wow. Błyski o które tak bardzo mi chodziło to piękna wariacja kolorów w świetle żarówki !! W świetle dziennym straszna ze mnie Marycha z remizy! Bardzo tani błysk po prostu tandeta. A teraz kropka nad i - te cienie maja taka ilość talku i chemicznego pigmentu ze przez 2 tyg. Łzawiły mi oczy strasznie aż wreszcie spuchły . Jeśli ktoś ma delikatne ( ale bez przesady) i wrażliwe oczy to tego nawet nie dotykajcie. Dodam ze mam 45 lat i generalnie zadbana cerę i mało zmarszczek. Nie mam tłustej powieki etc. U mnie to była katastrofa na maksa. Cienie z colourpop to mistrzostwo przez duże M , Anastasia Soft glam wow, NARS wanted czy voyager wow a Pat masakra w czystej postaci Nie polecam absolutnie nikomu Efekt bazarowy gwarantowany za 125€ lub za 90€ w promocji Oddałam do sklepu po 12 dniach użytkowania Totalny niewypał a miało być tak pięknie

Ta paleta ze wszystkich 10-tek Pat podobała mi się najbardziej. Jest zdecydowanie użytkowa i dzienna, choć VIII Divine Rose II też świetnie sprawdza się na dzień. Opakowanie powala (jak zresztą większość od Pat), zamykane standardowo na sznureczek. Cienie zamknięte są w bardzo ciężkiej, porządnej kasetce. Cztery cienie specjalne znów zdumiewają. Jedyny, który jakoś nie rzuca mnie na kolana to Iridescent Pink 003 (to ten sam produkt, który był zawarty w Trio rozświetlaczy. Wszystkie są cudowne i wyglądają przepięknie, ale najbardziej przypadł mi do gustu Astral Solstice i VR Rose Venus. Ten pierwszy, to po prostu płatki białego złota, które wmasowane tworzą efekt mokrej/woskowanej skóry. Nałożone bez tarcia (jako topper) dają wspaniały, drobinowy blask. Ten drugi zaś, to opalizujący na złoto-brzoskwiniowo róż. Przepiękny. Błyski są w tej palecie naprawdę jak masło, a maty, mimo gigantycznego pigmentu nie osypują się i pięknie blendują do chmurki. Cień Xtreme Mahogany naprawdę jest ekstremalny! Jest bardzo lekko sprasowany, najdelikatniejszy ruch sprawia, że się pyli, ale to jaki pigment daje na powiece i jak łączy się z innymi cieniami (także z innych aplet), to jest mistrzostwo. To jest po prostu jakość Pat. Naprawdę warto. Przepiękna kolorystyka i wspaniała jakość podana w oprawie w stylu Pat. Polecam!