Olej z owoców rokitnika to taki specyfik, którego nie używam codziennie, ale nie wyobrażam sobie, że mogłoby go zabraknąć. Jest niezastąpiony na blizny, pękającą skórę, przesuszenia czy zmiany trądzikowe na twarzy. Po Prostu na wszystko!
KONSYSTENCJA/ZAPACH:
Olej ma gęstą konsystencję i ciemny pomarańczowy kolor. Raz trafił mi się prawie czerwony - jest to zależne od partii produkcji (tak myślę). Zapach jest delikatny, pachnie troszkę jak owoce jarzębiny jesienią umoczone w oleju lnianym. Lubię tę woń. Olej z Biochemii jest dobrej jakości - tłoczony na zimno i nierafinowany, więc zachowuje wszystkie swoje właściwości.
Mimo, że konsystencja oleju jest gęsta, to nie powoduje uczucie tłustości i szybko wsiąka w skórę. Rozcieńczam go zawsze innymi olejami lub balsamami, głównie po to, by nie barwił wszystkiego dookoła na pomarańczo. W stanie nierozcieńczonym nakładam go tylko punktowo na wypryski na twarz lub drobne blizny.
JAK STOSUJĘ:
Stosowany punktowo przyspiesza gojenie, a istniejące blizny zdecydowanie stają się bledsze. Czasami, gdy moja cera ma gorszy dzień, dodaję dwie krople oleju z rokitnika do porcji kremu na noc. Taka mieszanka ładnie się wchłania, nie przetłuszcza skóry i nie barwi jej na kolor oleju. Rano twarz jest miękka, odżywiona i w lepszej kondycji.
Niestety mam drobniutkie pajączki na udach, które co prawda trzymam pod kontrolą i nie pozwalam im się rozrastać. Do balsamu na noc dolewam odrobinę tego oleju i zauważyłam, że naczynka się wzmocniły i delikatnie zwężyły, a skóra dodatkowo przybrała ładny kolor delikatnej opalenizny (taki bonus).
Olej z owoców rokitnika ratuje także moje dłonie zarówno zimą przy niskich temperaturach, jak i latem, gdy spędzam dużo czasu w ogrodzie grzebiąc w ziemi. W obu przypadkach skóra na dłoniach jest przesuszona, głównie między palcami. Tutaj również dwie krople rokitnika dodane do kremu działają cuda: ręce wracają do normy, pęknięcia i przesuszenia znikają, a skóra staje się gładka, miękka i sprężysta. Raz zdarzyło mi się zaszaleć z ilością oleju – skończyłam z żółtymi, mało estetycznymi paznokciami.
Jak wspomniałam we wstępie: mój niezbędnik w kosmetyczce – musi być i już. Pomaga na wszystko, a lista jego dobroczynnego działania jest zdecydowanie dłuższa niż wymieniłam: świetnie sprawdza się na rozstępy, zwłaszcza świeżę, na poparzenia słoneczne, na trądzik, na zniszczone włosy, a nawet ma właściwości pochłaniające szkodliwe promieniowanie słoneczne. Polecam, zwłaszcza fanom naturalnej pielęgnacji.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie