Sesderma Retises, Eye Contour Krem pod oczy

Krem ten zakupiłam wraz z kremem 0,5% do twarzy. Jako powiedzmy uzupełnienie, dopełnienie pielęgnacji. No i tak- moja skóra nie reaguje na niego żadnym podrażnieniem, swędzeniem, wysuszeniem. Jest ładnie nawilżona i rozświetlona po miesiącu stosowania. Sam krem jest leciutki, świetnie się wchłania. Ale też muszę zaznaczyć, że ja większych problemów z okolicą oka nie mam. Czas mnie oszczędza jeśli chodzi o zmarszczki przy oczach, cienie mam lekkie i tu nie zauważyłam żadnej poprawy- korektor i tak idzie w użytek. Myślę, że ze względu na niskie stężenie retinolu ten kosmetyk nie będzie działał niwelująco, a jedynie prewencyjnie, czyli w myśl zasady- lepiej zapobiegać niż leczyć ;)

Kupiłam krem pod oczy, bo byłam bardzo zadowolona z trzech innych preparatów z tej serii. W sumie od razu pomyślałam, że cudów nie będzie ze względu na niską zawartość retinolu, ale zdecydowałam się spróbować. Rzeczywiście- krem nie ma tak zdecydowanego i widocznego działania, jak wersje do całej twarzy, nie zauważyłam ani dodatnich, ani ujemnych skutków jego stosowania. Na pewno nie szczypie w oczy ani nie powoduje łuszczenia skóry. Jak dla mnie nie stanowi niezbędnego uzupełnienia serii, na co liczyłam. Nie zauważyłam też żadnej poprawy w kwestii worków i cieni pod oczami, a na to również miałam wielkie nadzieje. Nie jest to zły krem, swobodnie może służyć jako nocny preparat na okolice oczu, ale moim hitem nie został.

Niesamowite działanie retises 0,50 i 0, 25 sprawiło, że postanowiłam spróbować, tym bardziej, że krem był w pakiecie z fajnym nawilżaczem retises ct, więc cena przyjemna. Skórę pod oczami "zmarszczkowo" mam naprawdę w stanie świetnym (jak na czterdzieści:)), raczej dokuczają mi sińce, a w ogóle rodzinno-genetycznie raczej należę do flaczejących bardziej niż marszczących się. Kremy tzw. ujędrniające czy przeciwzmarszczkowe pod oczy powodują u mnie podsuszenie, podsuszenie równa się zmarszczki, więc osławione shiseido czy skin ceuticals odpada- pod korektorem musi być "mokro"-wolę mokro i świecąco niż sucho i zmarszczkowo:). Na dzień więc maestro- tłusty nawilżacz bobbi, a na noc retises, który fajnie wygładza i napina, a ponadto rozjaśnia cienie- oczywiście moje oczekiwania w tym zakresie są rozsądne- podkówki mam od dziecka i żaden krem ich całkowicie nie zlikwiduje czyli na bezludną wyspę- z korektorem:).Ma gęstą konsystencję, podobną do konsystencji retises 0,25 czyli stosunkowo zwarty, Ważne- to krem na noc!nie stosowałam go na dzień, pod korektor i tak dalej. Nie uczula, nie podrażnia. Nakładam go grubą warstwą pod oczy, cienką na powieki, aż po rzęsy- nie jest to przepisowe raczej, ale do kosmetyków podchodzę intuicyjnie. Za to w dzień nawilżam skórę jak tylko mogę. Jest bardzo wydajny, ma idealne opakowanie, bo tubeczkę- minusem mojego ukochanego dziennego bobbi brown jest cholerny słoiczek, tym bardziej doceniam tubki-grzebanie paluchem w kremie odpada, więc przy słoiczkach opcja patyczkowacik, potem palec, potem oko. Retinolu jest tu tyci tyci, ale każdy reaguje inaczej- ja nie mam problemu. Polecam- działa- nie tak spektakularnie, jak wersje retises do twarzy, ale jest ok.