Na ten krem miałam chętkę już od dawna. Nie wiem co mnie do niego przekonało: opakowanie w pięknym odcieniu fioletu, obietnice producenta, że miał wypęłniać, intensywnie nawilżać i wygładzać, czy fakt, że zawierał kwas hialuronowy, który teraz jest must have w kosmetykach, jeśli ktoś chce mieć piękny wygląd.
Do tego promocja, no i firma L'oreal to przecież nie byle jaki producent, pomyślałam sobie i zaopatrzymal się w krem.
Tubeczka ma też śliczny, fioletowy odcień i zawiera typowe dla kremów pod oczy 15 ml.
Konsystencja bardzo miła, idealnie się wklepuje pod oczu. Szkoda, że nie ma zapachu, no, ale działanie miało być najważniejsze.
Niestety było zerowe. Żadnego wypełnienia, nawilżenia, wygładzenia. Krem nawet nie ukoił skóry, co po zbyt krótkiej nocy powoduje, że zmęczone spojrzenie takim pozostaje. Okolice pod oczami wyglądają, jakbym niczego nie użyła.
No, może widzę jakąś różnicę, ale raczej taką, jakby krem chciał, a nie mógł. Przeanalizowałam wtedy dokładnie jego skład, bo w sklepie zrobiłam to bardziej pobieżnie. No i wtedy zrozumiałam powód braku działania. Jak krem, który w składzie ma mnóstwo silikonów może coś zdziałać? To tak jak z silikonami na włosach: dopóki je powlekają dają złudną gładkość na samej powierzchni, ale po ich usunięciu włosy są, jakie były, ani nie odżywionę, ani nie zaopiekowane - tak samo jak skóra pod oczami.
Chyba dałam się zwieść tą promocją, znanym producentem i obietnicami, tym wszystkim razem wziętym.
Jedyny plusik to to, że krem potrafi bardzo rozjaśnić cienie (nie zlikwiduje ich całkiem). Na pewno za sprawą kofeiny, która jest na odpowiednim miejscu w składzie. Miałam już dużo kremów z kofeiną wysoko i nisko w składzie i nie zawsze dawały takie same rezultaty, trzeba trafić na produkt, który u nas będzie się pod tym względem sprawdzał.
Ale to zdecydowania za mało, skóra jest tak sucha po tym kremie, że nie warto go kupować.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie