LaQ Kocica, Odżywcza maska do włosów 

Niedawno zaczęłam farbować włosy i moje włosy potrzebują teraz naprawdę sensownej maski do włosów. Co prawda koloru maska nie pielęgnuje (producent nawet tego nie obiecuje), ale zdecydowanie poprawia kondycję włosów. Stosowanie maski to sama przyjemność. Można ją trzymać na włosach od dwóch do kilkudzięsięciu minut, dzięki temu nie musimy rezerwować dla niej dużej ilości czasu. Po 2 minutach też jakiś efekt będzie na pewno. Jednak ze względu na piękny, kwiatowy zapach ja osobiście mogłabym leżeć w wannie z tą maską na włosach dopóki wszystkie bąbelki nie znikną ;) Zapach na szczęście jeszcze dosyć długo pozostaje na włosach. Maska nie spływa. Jest dosyć gęsta. Opakowanie dosyć spore, ale nie xxl. Myślę, że na moje włosy do pasa starczyła na ok. 12 aplikacji. Efekty są super. Włosy są bardziej lśniące, miękkie. Łatwo się rozczesują. Mi wystarczy stosowanie 2 razy w tygodniu. Po pozostałych myciach stosuję lżejszą odżywkę nawilżającą. Wszystko by było super, tylko ta grafika na opakowaniu z kotem w rajstopach jest dla mnie trochę dziwna... Nie podoba mi się. Może dlatego, że osobiście wolę pieski :)

Moje włosy są suche i często się puszą. Maska przyciągnęła mój wzrok w drogerii wygodnym i dużym opakowaniem. Jest w konsystencji gęsta, dobrze nakłada się na włosy. Nie obciąża ich. Od połowy włosów aplikuję i trzymam około 3-4 minuty. Jest bezproblemowa w spłukiwaniu. Zapach jest subtelny. Jeśli chodzi o efekty. Włosy są bardziej miękkie i błyszczące. Łatwiej się je rozczesuje. Pielęgnuje pasma. Odżywia. Wydajność maski oceniam na 4 gwiazdki, bo mimo dużej gęstości potrzebuje sporej ilości do pokrycia włosów.

Moje włosy są średnioporowate. Są przesuszone i mają tendencję do puszenia się. Maska wygładza i nabłyszcza. Po niej łatwiej się rozczesują. Są bardziej dociążone, lecz nie przeciążone. Idealnie sprawdza się w przypadku włosów przesuszonych i puszących się jak moje. Maska ma średnio gęstą konsystencję. Dobrze rozprowadza się na włosach i łatwo spłukuje. Znajduje się w wygodnym opakowaniu, odkręcanym jak słoik. Można z niego wydobyć produkt do samego końca.

Maska o pięknym zapachu, odżywia moje długie włosy które są puszące i zniszczone prostownicą. U mnie aplikowana od połowy ich długości. Szybko sie zmywa i pozostawia piekny zapach na włosach. Zauważyłam że po użyciu włosy sa błyszczące i zdrowe. Dobra pielęgnacja ktora działa na moje włosy. Po szamponie z tej serii włosy ciężko rozczesac i ta maska jest dopełnieniem. Nie stosuję po niej juz nic dzięki temu włosy są lekkie i błyszczące. Tylko pamietajmy że zapach jest bardzo ale to bardzo intensywny taki a la kwiatowy. Może jest to spowodowane tym że używam najczesciej szamponów i odżywek o zapachu ziół tak samo jak perfum i w trakcie i po użyciu wydaje mi się że zapach kwiatów w masce jest bardzo intensywny, jakby była perfumowana dosłownie. Więc jeżeli zapach kwiatów nie stanowi dla Was problemu to można sobie maskę przetestować. Słoiczek jest ciemny plastikowy, maska jest biała, konsystencja idealna, nie spływa z włosów. Aplikuję raczej mniej niż więcej. Laq kocica dla mnie super.

Maskę zamówiłam online, zainteresowała mnie ponieważ miałam peeling do ciała tej marki i dobrze mi się sprawdzał. Opakowanie otoczone jest różową etykietą, bardzo prostą, bez kolorowych obrazków. Staram się utrzymać włosy cały czas odżywione, dlatego od razu wiedziałam że chcę ją przetestować. Po otworzeniu okazało się że maska jest bardzo gęstą, wręcz zbita. Przypomina konsystencją masło do ciała. Zapach jak dla mnie trochę różany, dziwny. Produkt od razu "wsiąka" w kosmyki. Nosiłam ją raz kilka, raz kilkanaście razy. Efekt zawsze był podobny. Włosy są łatwe do rozczesania, lekko wygładzone. Nie ma efektu wow ale nie jestem też rozczarowana. Do codziennego stosowania sprawdza się ok.

Maska od LaQ przypadła mi do gustu - używałam jej w charakterze proteinówki, choć jak dla mnie jest za mało proteinowa :). Maska do włosów ma bardzo gęstą, kremową konsystencję i przyjemny zapach. Konsystencja dosyć odbiegała od większości gęstych masek do włosów - bardziej przypominała krem do ciała niż odżywkę, miała trochę za mało poślizgu, "ginęła" we włosach. Nie wczesywała się tak dobrze, jak inne maski, których używałam. Jeśli chodzi o jej działanie to oceniam je pozytywnie - włosy były po niej zregenerowane, odżywione, dobrze się rozczesywały. Mam cienkie, niskoporowate włosy i jedyne, co mogę powiedzieć, to że dla mnie może była minimalnie zbyt ciężka - używałam jej w małych ilościach i nie za często i wtedy było w porządku. Bardzo pozytywnie oceniam też jej skład - zawiera m.in. masło shea, olej z migdałów, glicerynę, ekstrakt z korzenia piwonii białej, olej z nasion róży, pantenol, balsam copaiba, proteiny pszeniczne, alantoinę, oliwę, olej z maliny. Skład jest bardzo bogaty i z protein zawiera jedynie proteiny pszeniczne mniej więcej w środku składu, stąd - jak na moje oczekiwania i potrzeby - mogła okazać się nieco zbyt ciężka i nieco za mało proteinowa.