Jednak wolę konkretniejsze opcje,stosowane rzadziej niż takie serum w codziennej pielęgnacji
Nie porwało mnie przyznam szczerze, kupiłam je w Biedronce za grosze i z lenistwa.Skończyły mi się składniki na mój DIY tonik z kwasem fitowym,nie chciało mi się też czekać aż przyjdzie przesyłka,serum było dostępne dosłownie "od ręki". Skład brzmiał obiecująco,ale też nie spodziewałam się fajerwerków,zakładałam wpływ na skórę na poziomie delikatnych peelingów enzymatycznych. Mamy tu niacynamid, kwasy AHA, do tego glicerynę i hialuron. Moja skóra nie wymaga jakiegoś radykalnego złuszczania,ale bez niego potrafi się niestety babrać i wyglądać na bardziej zmęczoną, uwidaczniają się też pierwsze zmarszczki,nadal to cera mieszana,która ma skłonność do niedoskonałości. Zazwyczaj trzy razy w tygodniu stosuje wspomniany tonik DIY, dwa razy w tygodniu maski z glinek,raz na dwa tygodnie peeling z korundu lub mocniejszy kwasowy peeling zależnie od potrzeb,czasem zamieniam też kwas fitowy w toniku na mlekowy. Kiedy wychodzą mi niedoskonałości dokładam jeszcze punktowo Acne Derm,bywa że na całą twarz. Myślę,że dla osób jak ja,tego typu produkty robią już mniejsze wrażenie, ich działanie jest raczej delikatne i stopniowe. Jak sprawdziło się to serum? Tak sobie, oczywiście wiedziałam,że na efekty trzeba będzie poczekać ,ale nawet jak na kosmetyk wymagający czasu jest dość przeciętnie,ma też kilka wad,które nie lubię w serum. Przede wszystkim po aplikacji lepi się,co prawie zanika po nałożeniu kremu, stosowałam go więc głównie na noc,tym bardziej,że na dzień częściej wybieram peptydy,które z kwasami się nie lubią. Rzeczywiście skóra wydawała się na następny dzień gładsza, odrobinę bardziej miękka,ale potrafiła się nieznacznie zapychać,jestem w stanie odróżnić oczyszczanie skóry od zapychania,tu bardziej miałam do czynienia z tym drugim. Nie było to na szczęście nadmierne,ale potrafiło zepsuć mi nastrój. Po miesiącu stosowania nie spowodowało na szczęście większego wysypu,tyle dobrego. Co do efektu rozjaśniania,jakieś było,ale subtelne,odnoszę wrażenie że krem malinowy z niacynamidem marki Eveline pod tym względem sprawdzał się lepiej. Ujednolicanie skóry też było raczej delikatne. Zaletą jest na pewno,to że serum nie wysusza,co niestety przy nieumiejętnym stosowaniu kwasów może się zdarzyć. Przez prawie 3 tygodnie był jedynym kwasowym kosmetykiem,którego stosowałam,w końcu nie wytrzymałam i dołączyłam do pielęgnacji na powrót mój tonik,wcześniej przeprowadzając kurację mocniejszymi kwasami. Po prostu efekt stosowania serum był dla mnie zbyt delikatny, widac było,że cera mogłaby być w lepszej formie. Nie wiem czy do niego wrócę,być może tylko jako dodatek do dotychczasowej pielęgnacji,ale jeżeli mam stosować jakieś serum na noc,wolę zdecydowanie wybrać produkt o nawilżającym lub przeciwzmarszczkowym działaniu, niedługo zacznie się też sezon na retinol,który będę używać naprzemiennie z kwasami. Myślę,że jest to kosmetyk skierowany do osób,które dopiero zaczynają przygodę z kwasami lub nie mają pod względem złuszczania zbyt dużych potrzeb. Serum też nie podrażnia,nie uczula,nie jest drogie,dość wydajne,po miesiącu regularnego używania na noc nie zużyłam całego opakowania,zostało na kilka razy. Zapakowane w małą tubkę,wyciska się w optymalnej ilości,kolor przezroczysty,lekko żółty,nie barwi skóry, zapach przyjemny. Zapakowane dodatkowo w kartonik,moim zdaniem zbędny. Ma u mnie 3+,jest poprawne,ale jak już wspomniałam niczym mnie nie urzekło.
Zalety:
- Skład wydaje się ok,jest na bogato. Cena i dostępność w Biedronce. Całkiem wydajne przy stosowaniu raz dziennie. Odrobinę wygładza i zmiękcza skórę, trochę też nawilża.
Wady:
- Nie są to zbyt spektakularne efekty,nawet po miesięcznym stosowaniu,ot trochę wygładzona,odrobinę bardziej jednolita skóra,bez szału. Lepi się i może zapychać.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie