Marion Wild & tropic, Maska na tkaninie regenerująca 

Tą i maskę pop art używałam tydzień po sobie i obie te maski według mnie mają niemalże identycznie działanie, ta dała może minimalnie silniejszy efekt i ładniej pachnie. Po obu moja cera jest nawilżona, miękka, promienna a zaczerwienia i pryszcze zmniejszone. Tak samo jak przy pop arcie płachta jest za duża na moją twarz. Maska wydaje mi się być dobra, lecz to moje dwie pierwsze maski w płachcie i nie mam porównania

Bardzo lubię testować wszelkie nowości oraz kosmetyki, które wcześniej, z jakiegoś powodu, nie trafiły w moje łapki. Najczęściej decyduję się na nowe maseczki do pielęgnacji twarzy. Są to tego typu kosmetyki, które są w stanie bardzo mi pomóc w utrzymaniu dobrego stanu skóry i efektów regularnej pielęgnacji. Moja cera należy do tych suchych, wrażliwych oraz reaktywnych, dlatego też bardzo doceniam wszelkie produkty o działaniu nawilżającym oraz kojącym. Tym razem zdecydowałam się na maseczkę od marki Marion, którą zakupiłam całkowicie spontanicznie podczas zakupów w sklepie Lidl. Kosmetyk ten pochodzi z serii Wild & Tropic, która szczerze mówiąc wcześniej nie była mi znana, natomiast część pozostałych masek od tego producenta - jak najbardziej. Recenzowany produkt został zamknięty w opakowaniu w formie saszetki. Posiada ona design pełen zwierzęcych cętek, czyli panterki, także nie za bardzo lubiany przeze mnie motyw, ale nie może on przecież decydować o działaniu kosmetyku. W centralnej części umieszczono tutaj rzecz jasna wszelkie najważniejsze informacje o produkcie, to znaczy logo jego producenta, nazwę serii, z której pochodzi, wizualizację samej płachty, bardziej szczegółowy opis oraz skład. Cena regularna tej maseczki wynosi około pięć złotych za jedną sztukę. Kosmetyk posiada formę płachty wykonanej z grubszego materiału. Jest ona bardzo dobrze wycięta, ma idealny rozmiar i dobrze usadzone wycięcia na oczy czy usta. Oczywiście posiada na sobie motyw panterki. Po otwarciu opakowania widzimy, że pływa w sporej ilości esencji o ładnym, delikatnie kwiatowym zapachu. W składzie znajdziemy między innymi ekstrakt z jagód acai czy z karamboli. Maskę zaaplikowałam na oczyszczoną buzię, po zastosowaniu peelingu oraz kojącego, regulującego toniku. Płachtę należy trzymać na skórze przez około piętnaście minut i muszę przyznać, że nie ma z tym żadnego problemu, to znaczy nie zsuwa się ona ani nie odkleja, jest bardzo komfortowa. Pozostała po zdjęciu materiału esencja dosyć szybko wchłania się w skórę, robiąc tym samym za serum. Samo działanie pielęgnacyjne jest jak najbardziej ok. Kosmetyk bardzo dobrze odżywia i zmiękcza cerę. Nadaje jej zdrowego, eleganckiego blasku. Dodatkowo podnosi poziom nawilżenia. Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z działania tej maseczki. Nie jest to może produkt idealny, ale zdecydowanie sprawdzi się nawet bardzo suchej cerze. Przyjemne urozmaicenie codziennej pielęgnacji. Bardzo ciekawy kosmetyk, raczej polecam.

Maskę kupiłam w znanym markecie za ok.5zł. Z tej dzikiej serii wzięłam dwa warianty(oczyszczającą i regenerującą) bo tylko takie były dostępne. Nie wiem czy w sprzedaży jest ich więcej. Uwielbiam testować maseczki. Kiedyś miałam fazę na robienie ich z półproduktów bo było taniej i wydajniej. Później przerzuciłam się na te w tubkach bo też korzystniej wychodził taki zakup ale od jakiegoś czasu nadrabiam zaległości w poznawaniu masek w płachcie. Wiadomo że wydajemy te 5 zł na produkt jednorazowego użytku a do tego generujemy więcej śmieci no ale te wszystkie kolorowe opakowania kuszą . W przypadku wersji regenerującej opakowanie jest różowe i cętkowane a do tego sama płachta posiada taki lamparci nadruk. Składnikami przodującymi jest karambola o właściwościach nawilżających i odżywczych oraz ekstrakt z jagód acai- silny antyoksydant. Znajdziemy tam też niacynamid , betainę , glicerynę więc ogólnie nie jest źle. Faktycznie tkanina wygląda zabawnie co uprzyjemnia domowe spa. Dobrze przylega do skóry, nie ześlizguje się i jest w miarę cienka. Znajdziemy wewnątrz opakowania bardzo dużo esencji co gwarantuje masce odpowiednie nasączenie a i zostanie jeszcze trochę aby nałożyć po zabiegu na twarz albo szyję. Pachnie owocowo ale raczej mdło i sztucznie. A jakie są efekty po jej ściągnięciu? Zadowalające. Skóra odświeżona , gładsza ale niezbyt nawilżona. Dość szybko musiałam sięgnąć po krem bo miałam wrażenie lekkiego ściągnięcia skóry. Wielkiego wow nie zauważyłam . Brak podrażnień oczywiście na plus.

Maseczkę kupiłam w Lidlu wzięłam 3 różne, ponieważ jestem maniaczką maseczek szczególnie tych na tkaninie. Maseczka charakteryzuje się bardzo ładną szatą graficzną - na pewno przykuwa uwagę. Po otwarciu czuć przyjemny delikatny zapach, tkanina jest z nadrukiem centek, tkanina jest mocno zanurzona w esencji której bardzo dużo zostaje w opakowaniu. Maseczka po nałożeniu przynosi ulgę i ukojenie. Podczas użytkowania nie zsuwa się oraz nie ścieka z niej nic. Jeśli chodzi o wycięcie tkaniny jest w porządku choć mogła by być odrobinę szersza. Produkt nie podrażnia cery. Po zastosowaniu zdecydowanie widać pobudzoną twarz, rozświetloną oraz nawilżona choć efekt nawilżenia krótkotrwały. Cena ok choć ja kupiłam w promocji po ok 3,5 zł za szt.

Maseczka Marion Wild regeneracja przyciągnęła moją uwagę fajnym printen na opakowaniu. W środku znajdujemy maseczkę w takim samym kolorze i jest to bardzo ciekawe. Hahah mój 2 letni syn uciekał ode mnie że strachu że jestem panterą :-) Maseczka jest bardzo mocno nawilżona. Super przykleja się do twarzy i można z nią chodzić nic się nie odkleja. Maseczkę trzymałam 15 minut tak jak podaje producent. Czułam lekkie ciągnięcie przy nałożonej maseczce i po zdjęciu musiałam nałożyć krem. Cera była delikatnie odświeżona i lekko nawilżona ale wielkiego wow nie było. Maseczka ma delikatny zapach ale nie przypadł mi do gustu raczej taki chemiczny.

Małe zoo w domowym zaciszu ;) Opakowanie maski na tkaninie przyciąga uwagę kolorową szatą graficzną. Print maski w panterkę ciekawie wygląda na twarzy. Z łatwością idzie nałożyć i zdjąć płachtę. Swobodnie można się poruszać, nic się nie odkleja. Czas trzymania maseczki to 15 minut, ja trzymałam dłużej i maska całkowicie się wchłonęła. Zapach jest subtelny i delikatny ale szybko się ulatnia. Skóra jest lekko ściągnięta, zaraz po zastosowaniu maski nałożyłam ulubiony krem do twarzy. Sama nie wiem czy kupię ponownie, z innych byłam bardziej zadowolona.

Opakowanie rzuca się w oczy. Cena jak najbardziej ok. Świetna grafika maski, intensywny, panterkowy print, w kolorze czarno pomarańczowych centek. Zapach cudowny. Maska mocno nasączona. Zawiera ekstrakt z karamboli i jagód acai. Nie podrażnia. Skóra jest gładka, odświeżona, wygląda po prostu lepiej.

Maskę kupiłam z trzech powodów: niska cena, super design i regeneracja. Pogoda się zmienia, okres grzewczy w pełni a moja cera woła o pomoc. Mimo regularnego stosowania kremów nawilżających, twarz potrzebuje silnego wsparcia. Maskę nałożyłam wieczorem, zamiast kremu. Piękne opakowanie nie zawiodło także wnętrzem - płachta utrzymana jest w takim samym stylu, panterkowy nadruk dodaje uroku i przyjemności w stosowaniu. Niezwykle egzotyczny zapach napawa dodatkową energią. W saszetce znajduje się dużo kosmetyku, więc nakładając maskę produkt na pewno znajdzie się w każdym miejscu. Po upływie 15 minut zdjęłam maskę i wtarłam resztki produktu. Przez pierwsze 10 minut, dopóki pozostałości jeszcze nie wchłonęły się, czuć było delikatne nawilżenie. Po upływie teho czasu, twarz wróciła do normy. Nie zauważyłam żadnej różnicy. Kolejnego dnia czułam ściągnięcie, miałam wrażenie że cera wysycha z każdą minutą. Wniosek jest taki, że krem daje lepsze efekty niż maska, która według mnie powinna podbijać działanie nawilżające, regenerujące. Niestety raczej nie zagości drugi raz u mnie w domu...

Podczas ostatnich zakupów spożywczych wpadła mi w ręce maseczka na tkaninie. Kocham takie produkty, ponieważ pielęgnują i dostarczają fajnej zabawy, umilając wieczorną lub poranną rutynę. Maska na tkaninie marki Marion, ma za zadanie regenerować. Opakowanie zwraca na siebie uwagę i zawiera wszystkie niezbędne informacje o produkcie. Maska ma bardzo fajny i niepowtarzalny nadruk. Jest fajnie wycięta więc ładnie układa się na twarzy. Ma bardzo przyjemny i lekki zapach. W składzie zawiera ekstrakt z karamboli oraz jagody acai.Skóra na drugi dzień jest nawilżona, gładka, odżywiona i idealnie przygotowana do nałożenia makijażu. Taka maseczka to także idealne rozwiązanie na babski wieczór czy domowe SPA. Jej cena jest niska i łatwo dostępna. Ja zdecydowanie jestem na TAK i na pewno zakupie kolejną, tym razem może z innym nadrukiem i działaniem.