L'biotica Rose Mask, Maska z olejem z dzikiej róży w postaci nasączonej tkaniny 

Maseczki w płachcice należą do moich ulubionych. Po otwarciu produktu bardzo pozytywnie zasloczylam się grubkscia maseczki, a raczej grubością materiału. Maseczka jest solidnie pokryta oraz pieknie pachnie. Posiada piekny, delikatny różany zapach. Po uplywie czasu określone to przez producenta maseczka dalej byla wilgotna. Bo jej ściągnięciu oraz wmasowaniu reszty produktu skóra była nawilzona oraz rozświetlona. Zniwelowła oraz zmniejszyła zaczerwienienia i podrażnienia.

Ostatnio miałam troszkę więcej czasu dla sobie i przetestowałam sobie kilka maseczek, które zalegały u mnie w zapasach kosmetycznych :) Recenzowaną maseczkę możemy kupić chociażby w Hebe za ok. 10 zł. Maseczka zapakowana jest w wygodne tekturowe opakowanie o przyjemnej dla oka szacie graficznej. Z tyłu zajdziemy bardzo dużo cennych informacji od producenta m.in instrukcję w postaci rysunków jak aplikować maseczkę, skład. Otwarcie maseczki jest bardzo proste zajmuje dosłownie sekundę - w środku znajduje się srebrna saszetka a w niej maseczka na tkaninie. Maseczka wykonana jest z dość grubej tkaniny, co lekko mnie zaskoczyło oczywiście pozytywnie :) jest bardzo komfortowa, bardzo dobrze przylega i dopasowuje się do kształtu twarzy - niczego nie musiałam w niej docinać. Nie rozrywa się podczas aplikacji. Płachta jest bardzo solidnie nasączona nawet po upływie połowy czasu ja nadal czułam, że ona jest nawilżona. :) W środku saszetki zostało jeszcze troszkę płynu, który wklepałam sobie po zdjęciu maski. Maseczka ma bardzo przyjemny, delikatny różany zapach umilający aplikacje i odprężający :) towarzyszył mi on podczas całej aplikacji czyli 20 min. Po zdjęciu maseczki efekty jakie dostrzegłam to solidny zastrzyk nawilżenia dla skóry, który długo się utrzymuje (myśle, że to będzie świetne rozwiązanie lub dodatek do pielęgnacji dla osób o suchej cerze) . Moja cera była gładka, miękka w dotyku, lekko odżywiona, ujędrniona i elastyczna. Skóra była wypoczęta, świeża i zyskała zdrowy wygląd. Lekko rozświetla, i łagodzi podrażnienia lecz nie jest to efekt wow. Podczas aplikacji nie dostrzegłam nic niepokojącego, nie podrażniła mnie ani też nie uczuliła. To co jest jeszcze ważnym aspektem to fakt, iż pozostawia ona przez długo czas uczucie lepkości, które w miarę upływu czasu zniknęło, na szczęście robiłam maseczkę na noc więc nie przeszkadzało mi to natomiast jeżeli ktoś chciałby zrobić sobie taką maseczkę na szybko przed wyjściem to niestety może się lekko zdenerwować bo esencja troszkę długo się wchłania. :) Nie dostrzegłam obiecanego przez producenta odmłodzenia i wyrównania kolorytu skóry. Skład jest jak dla mnie ok, chociaż mógłby być lepszy jak na dermokosmetyk, mamy tutaj kilka składników aktywnych, m.in olejek z dzikiej róży, wit. C, E, A. Pantenol, Alantoinę. Podsumowując maseczka fajnie pielęgnuje skórę choć nie wyróżnia się niczym szczególnym wśród innych masek, nie nazwałabym jej raczej „luksusowej” jest po prostu dobra. Daję jej 4 gwiazdki. Czy kupię ponownie? Niewiem. Jeżeli będzie w jakiejś atrakcyjnej promocji myślę, że tak .. 10 zł za nią raczej już nie dam bo za tą cenę mam 2 maski o podobnym działaniu :)

Po maski na tkaninie sięgam dosyć nieregularnie. Lubię je, ale moje wewnetrzne skapstwo podpowiada mi zawsze, ze za cene jednej maski w plachcie moge miec kilka opakowan tradycyjnych maseczek. Czasem jednak pozwalam sobie i na zakup nieekonomicznych w moim odczuciu masek w płachcie. Jeżeli chodzi o oceniany w tym miejscu produkt, to przyznaję, iż pierwsze opakowanie otrzymałam jakis czas temu od pewnej milej duszyczki. Dzialanie tak mi sie spodobalo, ze pozniej jeszcze kilkaktotnie siegalam po to cudo. Ale po kolei. Maska ukryta jest w srebrnej folii, zapakowanej dodatkowo w tekturkę. Płachta jest dobrze nasaczons, a nadmiar esencji z powodzeniem mozna uzyc na szyje i dekolt. Maska jest dobrze wycieta i fajnie przylega do twarzy, ja podczas jej stosowania bez problemu wykonuje roznego rodzaju czynnosci domowe. Przyjemnosc stosowania zwieksza piekny rozany zapach. Nie jest to bynajmniej zapach sztuczny, ulepkowaty, ale hm... taki autentycznie różany. Dzialanie jest widoczne natychmiast. Skóra staje sie nawilzona, miekka, jakby pulchniejsza. Mam sucha cere, wiec nie zaobserwowalam zadnego uczucia lepkości. Skora za to jest przyjemnie nawodniona, wyglada na wypoczeta i nabiera ładniejszego kolorytu. Opisany powyzej efekt utrzymuje sie przez okolo dwa dni. Bezposrednio po uzyciu maski nie nakladam juz kremu, gdyz nie ma takiej potrzeby. Maska jest z pewnoscia godna polecenia. Wspaniale nawilza, swietnie odzywia i niewatpliwie poprawia wyglad szarej, zmeczonej skory. Ja skusze sie na nia jeszcze niejeden raz.

Postanowiłam po raz kolejny sięgnąć po tą maskę dlatego postanowiłam napisać recenzję . Maska ma bardzo ładne opakowanie , które przyciąga wzrok . Materiał maski jest bardzo przyjemny w dotyku i dobrze układający się na twarzy a jej aplikacja na skórę jest bardzo łatwa. Do tego bardzo ale to na prawdę bardzo mocno nasączona do tego stopnia , że może dwie kropelki spadły mi na ubranie ale i tak uważam za duży plus poziom jej nasączenia. Moja skóra po jej użyciu jest ewidentnie dobrze nawilżona i wygładzona . Z całą pewnością sięgnę jeszcze po tą maskę nie jeden raz .

Lubię olejek z nasion róży, który dobrze wpływa na moją skórę, a po przeczytaniu kilku pozytywnych recenzji postanowiłam wypróbować maseczkę z dodatkiem tego olejku na własnej skórze i przyłączam się do dobrych opinii na temat tego produktu. Muszę zaznaczyć, że nie stosuję jej szczególnie regularnie, ale nie nastawiłam się na wszystkie efekty, które obiecuje producent. Z ręką na sercu przyznam, że mam swoje maseczki, do których chętnie wracam, różana L`Biotica wpisała się w to grono, ale jestem osobą, która po maseczki w ogóle sięga sporadycznie, bez regularności. Dlatego też odbieram ich działanie tu i teraz, obserwuje efekty, jakie przynoszą skórze po ich zmyciu czy usunięciu. Maseczka różana już po pierwszym z nią kontakcie wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Opakowanie kosmetyku jest dość obfite. Tekturowe, płaskie coś w rodzaju teczki bo płaskie zamykane w tylnej części na zakładkę. Grafika widoczna na dołączonej fotografii przy opisie produktu w katalogu jest estetyczna i czytelna. Wewnątrz tektury znajduje się srebrna folia z perforacją (a dokładnie wgłębienia po jednym z obu stron) w górnej części na zgrzewce, która wyznacza miejsce, w którym mamy oderwać fragment foli, by dostać się do środka. Płachta jest złożona w mały prostokąt, ale nie ma trudności z jej rozłożeniem. Materiał, z którego jest wykonana, jest wytrzymały, ale jednocześnie elastyczny i przyjemny w dotyku. Nie jest sztywny i bardzo dobrze przylega do skóry. Odpowiednie nacięcia na bokach pozwalają na precyzyjne dopasowanie do kształtu twarzy. Otwory na oczy są wyposażone również w materiał, który, według uznania, możemy nałożyć na powieki. Osobiście nigdy z nich nie korzystam. Tkanina nasączona jest obficie i z jednej strony cała esencja znajduje się w płachcie, nic nie zostaje w folii, z drugiej strony, po nałożeniu na twarz sączy się po szyi. Pozwala to oczywiście zaaplikować kosmetyk również i na tę część ciała, ale trzeba mieć to na uwadze. Po nałożeniu płachty skóra od razu pije esencję zwiększając poziom nawilżenia. Każda maseczka w takiej formie daje lekki efekt chłodzenia, tutaj też taki zauważam. Jednocześnie nie pojawia się uczucie szczypania czy podrażnienia. Tkanina wysycha po ok. 15, 20 minutach, ale nie błyskawicznie, więc nie ma też ryzyka, że nagle materiał przyklei się do skóry. W trakcie swojego działania i leżenia sobie na skórze, maseczka nie odpada od twarzy, a to dla mnie ważne, ponieważ biegam z nią po domu, rzadko spokojnie kładę się by sprawić sobie chwilę domowego Spa, chociaż czasem mi się zdarzy. Efekt działania maseczki widoczny jest od razu po usunięciu jej z twarzy. Skóra jest rozjaśniona, nawilżona i wygładzona, niesamowicie przyjemna w dotyku, odżywiona. Początkowo wklepywałam w skórę pozostałą po usunięciu tkaniny esencję i później nakładałam krem nawilżający (mam odwodnioną skórę, więc muszę szczególnie dbać o zamknięcie w naskórku wilgoci). Skóra nie była obciążona, ale jednak czułam lekki dyskomfort, jakby trochę zbyt lepki film, dlatego nie pozostawiam esencji na skórze, tylko zmywam ją po pewnym czasie od zastosowania maseczki. Mimo to efekt pielęgnacyjny utrzymuje się i jest widoczny przez dzień, dwa. Skóra jest zadbana, odżywiona i wygładzona oraz jakby bardziej ujednolicona, rozjaśniona, nabiera blasku. Gdybym stosowała maseczkę regularnie, pewnie efekt byłby bardziej spektakularny, ale zawsze brakuje mi czasu, albo chęci, wieczorem w pośpiechu wskakuję pod prysznic, a o maseczce przypominam sobie za późno. Nie mniej jednak jestem zadowolona z jej działania i chętnie po nią sięgam. Dodatkową przyjemność w stosowaniu tej maseczki daje delikatny, różany zapach. Osobiście nie przepadam za zapachami różanymi w kosmetykach, bo rzadko jest to taki kwiatowy aromat. Ale tutaj mamy woń kwiatu róży, jaki możemy poczuć w naturze i to mi bardzo odpowiada. Nie zauważam jakiś negatywnych skutków stosowania maseczki. Kosmetyk nie podrażnia mojej wrażliwszej cery, nie zatyka porów i nie wzmaga wydzielania sebum. Z czystym sumieniem mogę polecić tę maseczkę wielbicielkom maseczek na tkaninie.

To już moja druga maska z tej firmy, która naprawdę przypadła mi do gustu (kolejne 2 czekają na test). Przede wszystkim, że od razu po aplikacji widzimy jej działanie. Maska rozświetla naszą cerę. Mam wrażenie, że wydobywa ten blask ze środka. Cera w dotyku była bardzo przyjemna, mięsista w dotyku, wyraźniej bardziej sprężysta. Poziom nawilżenia również odczuwalnie wzrósł. Płachta była odpowiednio wykrojona. Osobiście nie lubię zapachu róży – jakie było moje zdziwienie gdy ten zapach mi nie przeszkadzał. Był delikatny i niedrażniący. Opakowanie również przyjemne dla oka, jak dla mnie eleganckie. Ja w tym produkcie wad nie widzę i serdecznie mogę je polecić. Dostępne są na stronie producenta i na pewno w Hebe, zapewne na innych stronach internetowych też je znajdziemy. Cena waha się w zależności od miejsca, w którym ją zakupimy.

Maskę otrzymałam do testu od producenta. Długo czekała na swoją kolej, ale wreszcie nadszedł jej czas. Opakowanie bardzo przykuwa wzrok, jest eleganckie i gustowne. Po otwarciu i wyjęciu płachty można poczuć piękny, różany zapach. Jest on delikatny i nie drażniący. Sama płachta nie jest zbyt gruba i jest bardzo mocno nasączona esencją. Oczywiście jak większość masek w płachcie, jest ona na moją twarz trochę za duża, ale nie uznaję tego za wadę - po prostu moja twarz jest mała :D Mimo to, płachta dobrze się trzymała, nie zsuwała się i cały czas przylegała do skóry. Trzymając maskę na twarzy polecam leżeć, bo esencja kapie i spływa po szyi. Po 20 minutach moja skóra była w fenomenalnym stanie - była nawilżona, wygładzona, delikatnie rozjaśniona, koloryt został wyrównany, a wszelkie zaczerwienienia zostały złagodzone i po prostu zniknęły. Twarz wyglądała zdrowo i promiennie, czyli tak, jak obiecuje producent. Jestem na prawdę zaskoczona takim efektem. Jedyną bolączką tej maski jest jej cena.. Myślę jednak, że przed ważnym wyjściem, czy spotkaniem warto jest wydać te pieniądze, aby twarz wyglądała doskonale :)

Może zacznę od tego, że maski w płachcie są dla mnie pewnego rodzaju luksusem ;) Jednorazowe maski niestety wychodzą dość drogo także potrzebuje natchnienia aby jakąś kupić. W tym przypadku był to powrót z słonecznych, zagranicznych wakacji i przesuszona skóra od słońca, klimatyzacji itp. Opakowanie: Podoba mi się design l'biotici. Mam wrażenie, że rzeczywiście wtedy sięgam po to co najlepsze dla mojej skóry. Tkanina dobrze dopasowuje się do skóry ale raczej wtedy warto położyć się i włączyć jakiś film/ coś na you tube aby w pełni się zrelaksować. Maska jest dobrze dopasowana do mojej twarzy. Nie odkleja się, nie ma czegoś takiego że nie starcza tkaniny w jakimś miejscu. Zapach: Delikatnie różany. Cieszę się, że nie jest mocno perfumowana bo coraz bardziej drażnią mnie mocne zapachy w przypadku pielęgnacji. Lubię zapachy lekkie, przypominające dobre SPA. Działanie: Maskę zrobiłam wczoraj wieczorem. Trzymałam ją około 20 minut. O ile od razu nie widziałam jakiegoś szczególnego efektu to rano po przebudzeniu powitała mnie rozświetlona, odżywiona, miękka twarz. Nie zmywałam tego co zostało na buzi tylko poszłam w niej spać. Ostatni tydzień był dla mnie dość męczący: wczesne wstawanie, dojazdy pociągami potem jeszcze bardziej skomplikowany powrót bo remonty, powrót z wakacji gdzie była klimatyzacja, słońce. Ogólnie dobrze jest zrobić coś dla siebie

Jestem zwolenniczką maseczek w płachcie. Są łatwe w aplikacji, wystarczy otworzyć opakowanie, płachtę przyłożyć do twarzy, poczekać, zdjąć. Taka maseczka dla leniwych, ale jestem wdzięczna temu, kto wymyślił tę formę aplikacji. Maska z olejem z dzikiej róży L`biotica zamknięta jest bardzo eleganckim kartoniku. Prosta grafika, minimalizm kolorów to coś co lubię. Prostota i elegancja. Płachta jest standardowej wielkości, jest mocno nawilżona esencją. Producent nie żałował produktu, płachta jest mokra tak, że trzeba uważać aby nic nie kapnęło na ubranie. Zapach różany, piękny - zwolenniczki róż będą zachwycone. Zapach sprawia, że maseczka dobrze wpływa nie tylko na skórę, ale i na zmysły. Po użyciu maseczki, skóra twarzy jest niezwykle miękka, nawilżona, pełna blasku. Od razu widać, że maseczka działa. Korzystnie wpływa też na zaczerwienienia, łagodząc je. Maskę traktuję jak słynne 'maseczki bankietowe', czyli przed wielkimi wyjściami, bo wiem, że po niej moja skóra jest promienna, wygląda na wypoczętą. Cena jest trochę wysoka jak na 'jednorazową' maseczkę, ale jest warta swojej ceny.

Swoją maskę dostałam do testu od producenta. Ta maska jest dla mnie kompletnym sztosem! Noo takiego mega efektu się nie spodziewałam. Idealna przed ważnymi uroczystościami, żeby dodać cerze zdrowego wyglądu i przygotować ją pod makijaż. Naprawdę warta swojej ceny, chociaż ta niska nie jest. Ale polecam każdemu! Jest tego warta! Ja sama z pewnością jeszcze po nią sięgnę ❤ Dla takich masek mogłabym zostać ich ambasadorką ;) Chyba każdy by chciał :) Po szczegóły zapraszam do recenzji ;) Zapewnienia producenta: „Maska z olejem z dzikiej róży w postaci tkaniny silnie nasączonej serum z wysoką zawartością składników aktywnych. Efekt na skórze: poprawia elastyczność i nawilżenie skóry. Wyrównuje koloryt skóry, rozjaśnia i wygładza. Zapewnia skórze zdrowy i młody wygląd. Wysoka zawartość witamin: C, A i E wspomaga procesy regeneracji skóry, przyspiesza gojenie blizn potrądzikowych oraz drobnych ran. Ma bardzo dobre działanie antyoksydacyjne, zabezpiecza skórę przed przedwczesnym starzeniem spowodowanym działaniem wolnych rodników, poprawia elastyczność skóry i jej nawilżenie.” Opakowanie i produkt: Maska na płachcie zamknięta w bardzo gustownym opakowaniu. Żeby się do niej dostać najpierw musimy otworzyć kartonikowe opakowanie nieco większe od opakowania na płyty CD. W nim znajduje się prosta srebrna saszetka, w której z kolei umieszczona jest złożona płachta. Płachta nasączona jest esencją do granic możliwości. Naprawdę! Nasączona jest tak mocno, że zaraz po wyjęciu jej z opakowania aż niej troszkę kapało, więc należy przy tym uważać. Esencja ma delikatny obłędnie różany zapach. Nie jakiś tam sztuczny, tylko rzeczywisty naturalnie różany zapach, który koi nasze zmysły i pomaga się zrelaksować. Aplikacja i działanie: Maska jest łatwa w aplikacji i ściągnięciu. Mimo i bardzo mocno nasączona, nie spływa i dobrze trzyma się twarzy. Jest dobrze skrojona. Nie za duża nie za mała. Dziury w odpowiednich miejscach. Z góry uprzedzam, że najlepiej jest leżeć podczas zabiegu, ponieważ jeśli maska jest w pozycji pionowej, esencja, którą jest nasiąknięta może delikatnie spływać po brodzie na szyję. Efekt jaki daje ta maska jest fantastyczny!Skóra jest bardzo mocno nawilżona, miękka i fantastycznie gładka. U mnie maska dała nie tyle efekt rozświetlenia co rozjaśnienia skóry – tylko policzki zostały lekko zaczerwienione. W efekcie końcowym usuwa ona oznaki zmęczenia z twarzy, dodaje jej świeżości i zdrowego wyglądu. Dostępność i cena: Dostępna w wielu aptekach internetowych w cenie 11-16zł. Z tego co widziałam stacjonarnie dostać ją można również w Hebe, jednak u mnie Hebe niestety nie ma. Może w niektórych aptekach.

Maseczka jest w pięknym i estetycznym opakowaniu, po którego otwarciu uderza mnie cudny zapach róż. Aplikacja to przyjemność, a piękny zapach koi moje zmysły przez cały czas trzymania jej na skórze. Skóra po maseczce jest rozświetlona, bardzo gładka i promienna. Jestem bardzo zadowolona

To co pierwsze bardzo spodobało mi się w tej maseczce to zapach - delikatny, różany, naturalny, naprawdę bardzo przyjemny. Maseczka dobrze dopasowała się do mojej twarzy i dobrze do niej przylegała. Nic się nie odklejalo i spokojnie mogłam normalnie wykonywać inne czynności w tym czasie. Tkanina jest dobrze nasączona esencją, ale nic nie spływa ani nie kapie, więc pod tym względem jest naprawdę komfortowo. Jedyne co mi się nie podobało to,że po ok. 5-10 minutach zaczęła szczypać mnie skóra w dolnej partii twarzy. Może to wina tego,że po pewnym czasie siłą rzeczy esencja przemieszcza się jednak w dół tkaniny i przez to jest zbyt mokra w tej części, a może czegoś innego - nie wiem. Być może lepiej było by poleżeć w czasie, gdy maska jest na twarzy. Uczucie to utrzymywało się dosyć długo po zdjęciu maseczki - około 2 godzin, powoli przechodząc w mrowienie. Nie było to bardzo nieprzyjemne, ale relaksu też mi to nie przysporzyło. Spodziewałam się,że skóra w tym miejscu będzie zaczerwieniona, ale tak nie było. Dodam,że moja cera zwykle dobrze toleruje różne kosmetyki. Po zdjęciu maseczki skóra była miękka, nawilżona, wygladała zdrowo i promiennie.

Nie jestem za bardzo przekonana do kosmetyków L'biotica, bo jednak większość ich mnie zawiodła. Ta maska, to chyba pierwsza (prócz masek do włosów), która naprawdę mnie zadowoliła jeśli chodzi o kosmetyki tej firmy. Maseczka była całkiem dobrze skrojona, a sam materiał nie był zbyt gruby. Maska ma bardzo delikatny, przyjemny zapach. Maska dobrze przyczepiła się do twarzy. Nie spadała i nie odklejała się. Noszenie jej było przyjemnością. Mimo, że była bardzo mocno nasączona to nic z niej nie wylatywało. Po zdjęciu maski skóra jest promienna i rozjaśniona. Na pewno też mocno nawilżona.

Na początku napiszę, że ta forma masek, czyli maski na tkaninie, jest moją ulubioną. Stosuję je bardzo często i przerobiłam ich wiele. Różana maska ładnie pachnie, tkanina jest nią mocno nasączona, ale nic nam nie spływa z twarzy, ponieważ skóra tą maseczkę dosłownie pije. Maska dobrze trzyma się na skórze, da się z nią wykonywać różne domowe czynności, ale ja staram się zrelaksować podczas aplikacji. Po zdjęciu maski skóra jest promienna, rozjaśniona, wygładzona, bardziej elastyczna. Po prostu ładnie wygląda. Czuć nawilżenie, nie trzeba nakładać już kremu. Maska ta będzie dobra przed jakąś uroczystością, bo fajnie przygotowuje cerę pod makijaż.

Bardzo ładny delikatny różany zapach łatwa aplikacja przyjemny relaks w czasie kontaktu maski ze skórą twarzy wyraźne nawilżenie skóry długo utrzymujący się efekt nawilżenia