Olejek do cery wrażliwej, który powoduje pieczenie i ból oczu podczas demakijażu! Odradzam z całego serca
Olejki hydrofilowe to stosunkowo nowy temat w mojej pielęgnacji, gdyż przed tym z Solverx stosowałam tylko jeden - z Hebe Cosmetics. Nie przesadzę, jeśli powiem, że trafiłam z nieba prosto do piekła...
Recenzowany olejek należy do serii kosmetyków przeznaczonej do skóry wrażliwej i według producenta można nim zmywać makijaż nie tylko z twarzy, ale i z oczu, ponieważ jest dla nich bardzo delikatny.
Tymczasem w składzie, oprócz kilku olejów (słonecznikowy, migdałowy, ryżowy i ze smoczego owocu), którym absolutnie nie ujmuję ich wspaniałych właściwości pielegnacyjnych znajdziemy również mocno kontrowersyjne emulgatory:
* MIPA-Laureth Sulfate - detergent, który może uwalniać szkodliwy dioksan i tlenek etylenu; nie należy stosować go na uszkodzoną skórę, gdyż może działać drażniąco i wysuszająco; powinny go unikać dzieci i kobiety w ciąży;
*Laureth-4 - substancja pianotwórcza, która może uwalniać szkodliwy dioksan; nie należy stosować na uszkodzoną skórę, okolice oczu i ust; silne działanie komedogenne; powinny unikać go dzieci i kobiety w ciąży;
* Cocamide DEA - potencjalne działanie nowotworowe; zbyt duża ilość tego składnika może działać drażniąco na skórę wrażliwą.
Wszystkie te składniki znajdują się kolejno na trzecim, czwartym i piątym miejscu na liście INCI, czyli w dużym stężeniu...
Na myśl nasuwa się pytanie - dlaczego składniki, które nie służą (mówiąc delikatnie) cerze wrażliwej znajdują się w DERMOkosmetyku takiej cerze dedykowanej???
Jako posiadaczka cery mieszanej ze skłonnością do trądziku, a przy tym wrażliwej oceniam ten produkt bardzo negatywnie, ponieważ żaden produkt (jak do tej pory) nie podrażnił moich oczu tak bardzo, jak ten olejek. Nie tyle spowodował pieczenie, co ból oczu jeszcze 10 minut po demakijażu! Zamykając je czułam dosłownie ogień pod powiekami. Oczyszczanie oczu tym kosmetykiem zakończyłam zresztą na trzech razach, bo to byłby istny masochizm stosować go dalej.
Z demakijażu ust również zrezygnowałam, ponieważ powodował u mnie drapanie w gardle. Jakieś śladowe ilości tego olejku dostawały się do jamy ustnej mimo wszystko, ale żeby powodowały takie efekty specjalne? No słabo...
Pozostał mi tylko demakijaż twarzy... I tu spisywał się poprawnie rozpuszczając podkłady, korektory, bronzery, SPF-y, choć do zmycia tej mazi z twarzy trzeba zużyć naprawdę dużo wody. Jest tłusty, oporny i pozostawia warstewkę na skórze, którą koniecznie trzeba domyć jakimś żelem do mycia twarzy. Ech...
Na plus brak przesuszania skóry i zapychania porów. Jest wydajny, niestety.
Na opakowanie też ponarzekam, bo według mnie bez sensu jest butelka z otwarciem typu disc-top. Ciężko odmierzyć zawsze tę samą ilość produktu, a za każdym razem trochę olejku spłynie po butelce, co trzeba wytrzeć chcąc uniknąć nieestetycznych kręgów na łazienkowej półce... Dużo lepszym rozwiązaniem jest butelka z pompką. Do takiej go zresztą przelałam :D
Butelka wykonana jest z białego, nieprzezroczystego plastiku o szacie graficznej składającej się z samych informacji na temat kosmetyku. Pojemność 150 ml.
Olejek jest dość gęsty (jak na hydrofil) o żółtej, niemal pomarańczowej barwie i średnio intensywnym, kosmetycznym zapachu.
Reasumując dołączam do chóru zażenowanych tym olejkiem recenzentek, które wcześniej opisały swoje doświadczenia.
Olejek hydrofilowy ma służyć do demakijażu całej twarzy, a nie tylko jej poszczególnych partii - po to m.in. na taką formę demakijażu się zdecydowałam.
Co najważniejsze - po dermokosmetyku przeznaczonemu cerze wrażliwej spodziewam się zastosowania delikatnych detergentów/emulgatorów w składzie, a nie takich, które do takiej skóry się kompletnie nie nadają. Szczerze? Nie nadają się do żadnej! Sam pantenol na dnie składu nie sprawi, że produkt staje się łagodny.
Słabo, Solverx! Udowodniliście, aby nie ufać Waszym obietnicom na froncie butelki tylko zawsze obrócić ją, poszukać INCI i odpalić internet.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie