Lush Lip Scrubs Peeling do ust (rózne rodzaje)

Peeling mam w wersji zapachowej Vamipire Kisses i niestety muszę przyznać, że zapach jest sztuczny. Nie spodziewałam się tego po firmie Lush i jestem trochę rozczarowana. Opakowanie jest fajne, konsystencja peeligu przyjemna. Dobrze się go używam i robi swoją robotę. Po użyciu usta są miękkie i nie ma na nich suchych skórek. Jednak cena i zapach pozostawiły niedosyt.

Bardzo dobry scrub, działa i przy okazji smakuje. Jest wydajny, dość sypki i czasem sporo produktu ląduje poza ustami, ale to kwestia wprawy. Nie podrażnia, wygładza. Dobry produkt.

Jestem w trakcie drugiego opakowania o smaku i zapachu Bubblegum (my boy lollipop), zapach i smak obłędny, taki cukierkowy, ale też troszke czuc w nim gume do żucia :) Produkt dosc drogi, ma wiele tańszych zamienników, ale nigdy ich nie probowalam, wiec nie mam porownania, czy są równie wydajne jak ten. Pierwszy scrub uzywalam baaardzo długo, bo cos ponad rok az w koncu sie zepsul, ale została go resztka. Obecne opakowanie mam juz pare ladnych miesiecy a produkt jakby w ogole sie nie zużywał. Dziala swietnie na moje suche usta, kiedy zapomne na chwile o pomadce-robia sie na nich suche skorki, jak uzyje scrubu to one znikają :) swietnie nawilża, pachnie z daleka aż miło ❤️ Dla mnie super jest to, ze poprawia tez krazenie w ustach (jak chyba kazdy peeling) przez co stają sie one pełne i różowiutkie. Kupie go z checia ponownie, gdy sie konczy to za nim tesknie ???? Producent zamknął scrub w słodkim małym słoiczku. Skład jest w 100% naturalny, wiec po wykonaniu peelingu mozna go bez obaw zlizać z ust.

Lip Scrubs dostaniemy w uroczym małym szklanym słoiczku, który ma przepisaną własną nazwę do wybranego rodzaju. Ja mam Bon Bon, czy nie brzmi apetycznie?? i tak pachnie po odkręceniu słoiczka nie można się nie skusić by odrazu nie nałożyć peelingu na usta. Lista składników Bon Bon brzmi jak przepis na deser, z dwoma rodzajami cukru, olejem migdałowym, olejem żurawinowym i cytryną… Nic dziwnego, że smakuje tak dobrze ( bo nie sposób nie posmakować jak się ma go na ustach). Ziarna w peelingu do ust Lush są na tyle szorstkie, że z łatwością usuwają wszelkie łuszczące się kawałki z moich ust, nie będąc szorstkimi by je podrażnić. Moje usta stały się gładkie a do tego nawilżone, nawilżone lepiej niż po niektórych balsamach do tego przeznaczonym. Jeden minusik taki malutki zauważyłam że po dłuższym czasie peeling traci swój apetyczny zapach, już nie pachnie jak przy pierwszych peelingach ust, wnioskuje ze to jest wynikiem naturalnych aromatów które nie utrzymują się zbyt długo bez konserwantów.

Jestem w trakcie drugiego opakowania (oba dostałam w prezencie). Peeling do ust nie jest mi jakoś super szczególnie potrzebny do życia, ale czasami się przydaje :) Obłędne zapachy, przyjemna formuła, nie mam nic do zarzucenia. Czy kupiłabym sama z siebie? Nie wiem. Tak czy inaczej jestem zadowolona i markę uwielbiam. Plus za szklany pojemniczek.

Kupiłam wersje bubblegum w Budapeszcie. Używam go już rok, a dna nie widać.Przy suchych ustach radzi sobie dobrze. Nie powiedziałabym, że jest to coś niezbędnego, ale myślę, że watro zakupić. Po zastosowaniu usta są wygładzone i nie pozostawia ani jednej suchej skórki na ustach. Przydatny do dbania o usta jeśli preferujecie mocne matowe pomadki. Nie jest testowany na zwierzętach więc jest to mega plusem. Zapach jest piękny. Pojemność (25g) jest zadowalająca jak na tą cenę. Jedyne co przeszkadza to to, że po czasie dość trudno jest go umiejętnie sięgnąć na palec. Szkoda, że nie marka Lush nie jest dostępna w Polsce. Zaopatrzyłam się w kolejne opakowanie kupione niedawno w Rzymie. Tym razem z serii Unicorn. Ma piękny, borówkowy zapach. Sprawdza się równie dobrze.

Ogólnie jeśli chodzi o działanie to fajny produkt, mega przyjemność ze stosowania. ALEEE nowy niebieski Galaxy barwi usta!! Trochę słabo, bo ciężko schodzi ten barwnik, a jak powchodzi w skórki to dramat. Dlatego stosuję tylko wieczorem. Jak dla mnie taki gadżet.

Zaskakująco przyjemny scrub i ...naprawdę działa. Myślałam - ot, taki tam gadżet kosmetyczny - ale nie, oddaję honor - bardzo dobry efekt, usta stają się miękkie, wygładzone, po prostu piękne! Muszę zaznaczyć, że nie wszystkie wersje są jednakowo efektywne. Bubblegum zdecydowanie wygrywa, jest nawet lepsza od wariantu miodowego. Zapach niestety nieco sztuczny, bardzo słodki, przypomina landrynki. Ale działanie... taaak - niezbędny kosmetyk na zimę, dzięki niemu usta lepiej przyjmują odżywcze balsamy i łatwiej jest je utrzymać w nienagannym stanie.

Posiadam wersję bubblegum zakupioną w Lushu w Edynburgu. Mam bardzo suche, problematyczne usta z suchymi skórkami. Ten peeling to nie jest coś niezbędnego dla każdego, ale jest to pożyteczny gadżecik. Najlepiej sprawdza się przed nałożeniem matowej pomadki w płynie. Zostawia usta wygładzone, lekko nawilżone i bez suchych skórek.

Jedyny scrub, który rzeczywiście robi robotę. Zapachy średnie, ale tak to wszystko w porządku. Starczył mi chyba na ponad rok. Zostawia usta lekko natłuszczone, ale zawsze najlepiej użyć balsamu po. Polecam

Boski zapach (bubblegum) przynajmniej dla tego warty zakupu! fajne właściwości ale za ta cene spodziewałam się czegoś więcej. Słodkie małe opakowanie. Taki produkt na raz do spobowania ale Zakupie pewnie w innych opcjach smakowych ;)

Produkt mam w wersji świątecznej sugar plum fairy. Zapach/smak jest mega dobry, baaardzo słodki. Jako że jestem miłośniczką matowych pomadek, na ustach często mam suche skórki. Wtedy na pomoc przychodzi mi ten peeling :) Działa szybko i skutecznie. Nie znam innego produktu tego typu więc ciężko mi go porównać np czy warty jest swojej ceny (po pewnie są również dużo tańsze odpowiedniki). Plus za politykę cruelity free firmy i naturalny skład. Ja uwielbiam i polecam :)

Kupiłam go bo zachęcił mnie zapach (był w promocyjnej cenie). Ale niestety jakoś nie jestem nim zachwycona. Kosztuje za dużo a jest wiele jego tańszych zamienników. Rzeczywiście wygładza, przydaje się jeśli komuś wysychają usta ale trochę szkoda kasy. Lepiej zrobić domowy peeling cukrowy z dodatkiem olejku.

Peeling był bardzo słodki, drobinki zdecydowane i świetnie ścierały martwy naskórek. Używałam go zazwyczaj przed nałożeniem matowego liquidu, żeby wyglądał jeszcze estetyczniej. Nie pojawiała się nawet najmniejsza sucha skórka. Wszystkie kosmetyki LUSH, a w tym scruby, robione są ręcznie i bez sztucznych składników, za co lubię je jeszcze bardziej. Najmniej przyjemnym aspektem jest cena, bo za to maleńkie cudo, musimy sobie zapłacić prawie 30zł. Pocieszeniem jest to, że działa tak jak powinien, a do tego świetnie smakuje. No, a do tego to piękne opakowanie!

Bardzo ładnie pachnie, ma fajny kolor. Zaleta jest to, że produkt jest jadalny, nie trzeba zmywać go z ust, można wykonać peeling w każdym miejscu. Scrub jest wydajny, łatwo dostępny jeśli chodzi o aplikację na usta prosto ze słoiczka. Same drobinki nie są zbyt ostre, więc nie ranią naszych ust, przez co spokojnie można wykonywać peeling ust codziennie.

Dobry. Nawet bardzo. Pięknie pachnie. Nawilża. Wygładza też na tyle dobrze że już po jednym zabiegu różnica jest widoczna gołym okiem. Ale cena to koszmar. Dużo bardziej podoba mi się Evree który jest tańszy o połowę i bardziej wydajny. Szkoda przepłacać skoro efekt ten sam.

Produkt dla leniwych - czyli tych z nas, ktorym sie nie chce zrobic peelingu do ust z miodu i cukru :-) Ja mam jego czekalodowa wersje juz jakis czas, uzywam moze raz w tygodniu. Mysle, ze to naprawde przydatny gadzet zimowa pora, kiedy to nasze usta wygladaja nieco gorzej - mroz ich nie rozpieszcza. Mysle, ze spelnia swoje zadanie. Dzieki niemu na pewno mozemy ze spokojem nosic te bardziej matowe pomadki. Ma przyjemna (dosc sucha u mnie) konsystencje i swietny smak. Uzywac nalezy go nad umywalka ... :-) wszystko spada :-) Mysle, ze bylby tez milym prezentem. Cena: okolo 8€.

Produkt dostajemy w małym szklanym słoiczku o pojemności 25 g. Miałam dwa razy Bubblegum i raz Popcorn, ale chyba jednak Bubblegum ze wględu na smak wolę bardziej. Konsystencja przypomina zwyczajny peeling do ciała, tylko trochę bardziej suchy. Smak i zapach są obłędne, w Bubblegum jak takie cukiereczki, mi się to z gumą balonową absolutnie nie kojarzy. Bardziej właśnie z takimi słodkimi pudrowymi cukierkami. W Popcornie smak jest słodko - słonawy, pewnie dlatego pod tym względem aż tak mi się nie spodobał, jak Popcorn, bo wolę słodkie smaki. Sposób użycia jest prosty jak budowa cepa - bierzemy trochę na palec i smarujemy sobie usta. Przez ten czas produkt trochę się na nich rozpuszcza, ale nie do tego stopnia, że przestajemy czuć cukrowe drobiny. Trzemy sobie usta przez chwilę, a potem zmywamy (lub zlizujemy, bo można go jeść:DDD) cały peeling i gotowe - usta gładziutkie, mięciutkie i gotowe do nałożenia balsamu, czy jakiegokolwiek naszego ulubionego produktu. Taka prosta i szybka czynność, a tyle radości i fajny efekt. Jestem z tych peelingów zadowolona, robią dokładnie to, co ma jąrobić. Usta są miękkie i gładkie, nie ma na nich żadnych suchych skórek, dzięki temu pomadki wyglądają o wiele lepiej i się lepiej trzymają. Nie jest to oczywiście produkt must have, ale ja jestem pomadkową maniaczką i MUSZĘ mieć wypielęgnowane usta, dlatego lubię mieć takich 'pomocników' w postaci peelingu i dobrego balsamu na usta na noc.