Lubię balsamy do ciała ze złotymi drobinkami. Ale rzadko udaje mi się nabyć taki, który spełniałby swoje zadanie – delikatnie, choć widocznie rozświetlał skórę nienachalnymi drobinkami, a dodatkowo jej nie przesuszał. Produkty albo tylko w nazwie mają rozświetlające drobinki, co mnie spotkało latem, gdy stosowałam balsam rozświetlająco-nawilżający z drobinkami miki, albo mają ich tyle, że wygląda się jak choinka.
Balsam Golden Shine ze złotymi drobinkami marki Pat&Rub dostałam w prezencie. Niewiele sobie po nim obiecywałam, choć markę znam i stosuję nawet z powodzeniem krem BB. Ale w związku z niemiłymi doświadczeniami w tej kategorii produktowej podeszłam do tego prezentu z rezerwą. Z tytułu wiecie, że niesłusznie.
Opakowanie, konsystencja i zapach
Balsam otrzymujemy w twardej plastikowej butelce z białą nakrętką oraz pompką, na której umieszczono naklejkę w wersji ombre – kolor starego złota przechodzi w beż, aż do białego. Opakowanie jest gustowne i czytelne. Dowiadujemy się z niego m.in., że jest to produkt w 100% naturalny oraz wegański. Opakowanie zawiera 100 ml balsamu.
Kolor recenzowanego kosmetyku jest ciemnozłoty, zawiera delikatne drobinki, których jest w sam raz – ani za dużo, ani za mało. Balsam jest też bardzo gęsty. Pachnie mocno cytrusowo, a uściślając limonkowo-cytrynowo. Nazwałabym ten aromat świeżym, energetycznym, ale w początkowej fazie jest dla mnie zbyt ostry. Na szczęście szybko traci swój impet i wówczas pachnie łagodnie i nienachalnie. Co ciekawe – produkt jest też chłodzący. A przynajmniej ja go tak odbieram na skórze.
Skład
Wśród składników aktywnych moją uwagę zwróciły komórki macierzyste z opuncji figowej i bio-woda z bambusa, masło kakaowe oraz olejek buriti – antyoksydant roślinny, wspomagający produkcję kolagenu i elastyny, który jak czytam w naszej bazie, zawiera m.in. witaminę C chroniącą skórę przed wolnymi rodnikami. Jest polecany do skóry zniszczonej, suchej, zaczerwienionej. Będzie bardzo skutecznie pielęgnował skórę dojrzałą poprawiając jej elastyczność i wzmacniając strukturę. W INCI ten składnik widnieje jako Mauritia Flexuosa Fruit Oil.
Mamy też w tym produkcie olej winogronowy oraz naturalną witaminę „E”, która jest doskonałym antyoksydantem. W INCI znajdziemy również Helianthus Annuus Seed Oil czyli olej z nasion słonecznika, który jak podpowiada nasza baza - pełni w kosmetykach funkcję odżywczą, natłuszczającą i jest polecany do pielęgnacji ciała. Ma działanie przeciwzapalne, łagodzące i przeciwrodnikowe. Ze składników, które dobrze służą mojej skórze mamy też w tym produkcie Butyrospermum Parkii Oil - olej z masłosza, pozyskiwany z nasion afrykańskiego drzewa z Vitellaria paradoxa, który ma działanie zmiękczające, kojące i przeciwzmarszczkowe dla skóry.
Wrażenia z użytkowania kosmetyku
Balsamy z drobinkami od lat stosuję nie tylko latem. Tak samo, jak jem lody nie tylko latem, ale nawet zimą:). Moja blada skóra lepiej wygląda, gdy używam tego rodzaju produkty. Recenzowany balsam ze względu na swoją gęstą formułę jest wydajny. Nie potrzeba go wiele, by nałożony na skórę spełniał swoje zadanie. Bez problemu rozprowadza się po jej powierzchni i bardzo szybko wchłania.
Nie zaciera się, nie staje się tępy. Jego zapach, tak jak wspomniałam, jest cytrynowy. W pierwszej fazie dość silny, ale szybko staje się łagodny i delikatny. Produkt nawet użyty w niewielkiej ilości skrzy się ładnie na skórze nienachalnymi drobinkami, które równomiernie się na niej rozkładają, dając elegancki efekt „glow”.
W okresie jesienno-zimowym, gdy nosi się ciepłe ubrania i nie odsłania tyle ciała, jak latem, można go stosować na wybrane partie, np. na wielkie wyjścia - tak, jak ja go aplikuję – na ręce, dekolt i szyję. Jest to balsam, który daje wysublimowany, ale widoczny efekt. Zamierzam go zastosować na Sylwestra, o ile w związku z sytuacją pandemiczną, Sylwester nie zostanie odwołany.
Moja blada skóra wygląda dzięki temu kosmetykowi dużo lepiej. A ja czuję się bardzo dobrze „ubrana” w ten skrzący się balsam. Produkt nie pozostawia na skórze ani tłustego, ani lepkiego filmu. Rozświetla ją, sprawia, że w dotyku jest przyjemnie aksamitna i zadbana. Kosmetyk ma też właściwości nawilżające. Zdarzało mi się, że balsamy z drobinkami przesuszały moją skórę, ale nie ten. A do tego jest naturalny, co dla mnie bardzo istotne. Stosując go wiem, że jest przyjazny dla skóry.
Podsumowanie
Kosmetyk ma naturalny skład i jest wegański. Jego mocno cytrusowy zapach po chwili od nałożenia traci swoją intensywność, co działa na jego korzyść. Produkt nie jest tani, ale ponieważ ma gęstą konsystencję, to wystarcza na bardzo długo. Po otwarciu mogę go stosować przez cały rok, bez obaw, że straci swoje właściwości. Balsam zawiera antyoksydanty, np. witaminę „E”, czy olejek buriti z naturalną witaminą „C”. Polecam go dziewczynom, które oczekują eleganckiego efektu glow na skórze i lubią kosmetyki z naturalnymi składami. Takie, które jednocześnie mają właściwości nawilżające. Powinny, tak jak ja, być zadowolone z tego balsamu.
Zalety:
- Eleganckie, gustowne opakowanie z dobrze działającą pompką
- Produktu nie potrzeba dużo do jednorazowej aplikacji, bo jest gęsty
- Dobrze się wchłania, nie zaciera się
- Nawilża skórę i rozświetla ją
- Drobinki są widoczne, ale jak sama nazwa wskazuje jednocześnie są drobniutkie, nie dają efektu choinki
- Produkt nie pachnie chemicznie, ma mocny, naturalny cytrusowy zapach, który po chwili od nałożenia staje się delikatny i łagodny. I ta jego odsłona mi odpowiada
- 100% wegański
- Bardzo dobra wydajność
- Elegancki glow
Wady:
- Nie jest to produkt tani
- Zapach w początkowej fazie jest dość ostry, czego nie lubię
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie