Avon Planet Spa, The Energise Ritual with Chinese Green Tea, Facial Spritz Mgiełka do twarzy z ekstraktem chińskiej zielonej herbaty

Mgiełkę zakupiłam skuszona "pachnącą stroną" w katalogu. I jeśli chodzi o zapach to jestem jak najbardziej zadowolona. Zapach jest świeży, orzeźwiający, przypadł mi do gustu tak bardzo, że gdyby była woda toaletowa o takim zapachu to z pewnością bym ją kupiła. Niestety to na tyle pozytywów... Atomizer działa tragicznie. Ciężko chodzi i pryska wielkimi kroplami. Działania pielęgnacyjnego zupełnie nie zauważyłam. Jak dla mnie jedynie zapach na plus.

Lubię wszelkie nowinki od Avon, dlatego ta mgiełka znalazła się w mojej pielęgnacji. Czy zauważyłam jakieś rewelacyjne efekty? Raczej nie, używałam jako toniku rano i wieczorem, z nadzieją, że uspokoi cerę po demakijażu i myciu. Zużyłam, ale sama z siebie jej ponownie nie kupię. Konsystencja: jak woda, lekka, nie pozostawiała żadnej wyczuwalnej warstwy na skórze. Działanie: mgiełkę rozprowadzałam na twarzy wacikiem, ponieważ atomizer wypuszczał tak mocny i nierówny strumień, że to było bez sensu. Przyznam, że nie zauważyłam efektów przed i po, ani nie łagodził skóry czy ją rozświetlał. Po takim kosmetyku spodziewam się jakiegoś ukojenia, zneutralizowania, przygotowania cery pod krem. To placebo, w żaden sposób mi nie zaszkodził ale też nie zachwycił działaniem. Zapach: świeży, cytrusowo herbaciany, taki liściasty, przyjemny, nie jest zbyt mocny. Opakowanie: atomizer do poprawy, bo wypuszcza bardzo silny strumień płynu, nierównomierny , dlatego używałam z nim wacików. Etykieta jest bardzo ładna, czytelna, przypomina mi kosmetyki z indyjskiego SPA.

Mgiełka do twarzy PLANET SPA zapowiadała się obiecująco, jednak nie powinna się nazywać mgiełką ponieważ nie rozpyla chmurki na twarzy tylko chamsko psikac kroplami w twarz przez co, jej aplikacja jest bardzo frustrująca. Nie wiem czy to moja sztuka jest taka felerna, czy każda jest taka jednak fajnie by to było poprawić. Sam produkt w miare szybko się wchłania i faktycznie orzeźwia