Joanna Sweet Care, Krem do rąk `Pralinki z marcepanem` 

Ten krem zachwyca mnie pięknym, migdałowym zapachem,ktory długo utrzymuje się na skórze. Krem ma lekką konsystencję, szybko się wchłania. Ma działanie nawilżające. Bardzo lubię go w okresie zimowym. Jest bardzo wydajny. Cena jest przystępna.

Krem do rąk muszę mieć. Moje dłonie mają skłonność do przesuszania się, więc w każdej torebce tubka musi być. Ten kupiłam w małej drogerii. A do zakupu zachęciła mnie obietnica zapachu pralinek. W sumie nawet nie wąchałam. Krem pachnie słodko ale bardzo delikatnie. Marcepana w ogóle nie wyczuwam. Opakowanie jest standardowe - plastikowa tubka z zamknięciem na zatrzask. Krem jest dość rzadki, przez co dobrze się rozprowadza i szybko się wchłania nie zostawiając lepkiej warstwy. Nawilżać nawilża ale efekt nie utrzymuje się zbyt długo. Przynajmniej na moich dłoniach. Tak więc taki średni - niczym się nie wyróżnia.

Wszyscy wiemy jak pachnie marcepan. To masa z prażonych migdałów i cukru, dlatego cudownie pachnie migdałami. I właśnie taki opis (oraz cena 5 zł) skłonił mnie do zakupu tego kremu, ale on po prostu ŚMIERDZI. Przez ledwowyczuwalną i bardzo ulotną nut(ecz)kę migdałową natychmiast przebija jakiś plastikowy sztuczny smród. Dla zapachu nie warto! Dla opakowania owszem, bo tubka jest malutka, zgrabna i bardzo ładnie zaprojektowana, z otworem odpowiedniej wielkości do rzadkiej konsystencji, zamykana na klik. Krem jest lekki, dobrze się wchłania, nie zostawia tłustej i lepkiej warstwy, wygładza skórę - idealny do częstego użycia w ciągu dnia po każdym myciu dłoni. Lekko nawilża (zwłaszcza dość hojnie nałożony), na noc tuninguję go porządną kroplą oleju. Jestem zła. Kupiłam ten krem tylko dlatego, że chciałam, aby jakiś miły zapach (a zapach marcepanu uwielbiam i tylko z tego powodu daję się namówić na śliwowicę ;-) poprawiał mi nieco humor w ten trudny czas, a tu taaaaki zawód.

Krem kupiłam w mojej ulubionej małej drogeryjce, gdzie zachwyca asortyment a ceny są zniewalające:). Potrzebowałam akurat małego kremu do torebki bo bez kremu nigdzie się nie ruszam i lubię aplikować go w ciągu dnia kilkukrotnie. Zaciekawiła mnie nowość od Joanny, szczególnie intrygująca jest nazwa kremu, a ja jestem wielką fanką marcepanu. Nie mogłam się oprzeć, tym bardziej że kosztował 5 zł. Dodam jeszcze, że jest to seria limitowana. Moje dłonie szczególnie w zimie są mocno przesuszone, dlatego szukam kremu, który dogłębnie je nawilży ale nie będzie pozostawiał tłustej warstwy. Krem zamknięty jest w uroczej tubce o pojemności 50 ml. Tubka zdecydowanie przyciągnęła mój wzrok w drogerii. Jest w kolorach brązu i beżu z pralinkami na przodzie ale na początku skojarzyły mi się z lodami. Z tyłu są informacje o produkcie. Ogólnie opakowanie wygląda bardzo ładnie. Zamykanie na klik, działa be zarzutu. W środku znajduje się biały krem o dość rzadkiej konsystencji. Nie jest zbyt treściwy, ale dzięki temu łatwo się go rozsmarowuje. Problem jest z zapachem, ponieważ kiedy wyciśniemy go na dłonie to rzeczywiście jakiś tam zapach jakby marcepanu czuć, natomiast po chwili on się ulatnia i pozostaje dziwny, nieprzyjemny i chemiczny zapaszek. Raczej nie lubię wąchać dłoni po jego zastosowaniu. Krem stosuję kilka razy dziennie w zależności od potrzeby. Bardzo szybko wchłania się w skórę i pozostawia delikatną powłokę. Na szczęście dłonie nie są tłuste a fajnie nawilżone. Może nawilżenie nie jest jakieś specjalnie dogłębne ale moim zdaniem w ciągu dnia wystarczające. Ponadto skóra dłoni robi się extra gładka i przyjemna w dotyku. Podsumowując to całkiem przyjemny, delikatny kremik, idealnie nadający się do torebki, choć zapach mógłby być lepszy. Cena jest przystępna dlatego polecam spróbować. Ja na pewno skuszę się na inne warianty zapachowe.