pierwszy taki produkt w mojej pielęgnacji, który faktycznie może zadziałać antycellulitowo.
Produktów antycellulitowych w życiu zużyłam kilka! Dosłownie mogę je policzyć na palcach jednej ręki. I nie, nie to że nie mam cellulitu! Bo która z nas nie ma ? Po prostu mało wierzę w te wszystkie obietnice i kampanie producentów, że kosmetyk, wklepany w skórę może na tym polu cokolwiek pomóc. Bardziej już aktywność fizyczna, drenaże, głębsze masaże, szczotkowanie. Ale będąc w Hiszpanii natrafiłam na żel antycellulitowy od Singuladerm w bardzo korzystnej cenie. Pomyślałam: idzie lato. To trzeba wypróbować, tym bardziej, że marka Singuladerm jest świetna. I czego bym do tej pory od niej nie miała, sprawdza mi się świetnie.
Tak więc z ogromnym zapałem rozpoczęłam stosowanie tego produktu. I nie tylko zapałem, ale i przyjemnością, bo faktycznie używa się go bardzo przyjemnie. Zaaplikowany i wmasowany posuwisto-kulistymi ruchami bardzo szybko się wchłania. W zasadzie natychmiast. Nie pozostawia lepkiej ani tłustej, ani nawet tak zwanej otulającej warstwy. Po prostu po chwili możnaby powiedzieć, że nie ma po nim śladu. Ale tego nie powiem, bo po wchłonięciu czuje się fantastyczne nawilżenie. Ślad więc jednak zostaje. Ale jak najbardziej pozytywny. Produkt ma lekką konsystencję, nie tylko żelową, ale bardziej żelowo-kremową. Ma delikatny zapach, raczej chemiczno-farmaceutyczny, choć absolutnie neutralny. Po zaaplikowaniu na skórę niewyczuwalny.
Wchłania się świetnie, o tym już pisałam. Z efektów natychmiastowych to fenomenalne nawilżenie i to się autentycznie czuje. Żel antycellulitowy, a nawilża lepiej niż niejeden dedykowany temu balsam. Skóra po aplikacji jest również miękka i gładka, taka przyjemnie wygładzona o ogólnie miła w dotyku (żel ma też silikony, to zapewne dlatego).
Z racji przeznaczenia jego miejscem aplikacji były w moim przypadku uda i pośladki. Choć nie neguję, że można go aplikować również gdzie indziej. Czy po zużyciu całej buteleczki o pojemności 200 ml potwierdzę jego działanie antycellulitowe? Poniekąd tak, choć cellulit jak był, tak nie zniknął :) Jest po prostu mniej zauważalny, choć lepsze efekty osiągnęłam w przeszłości innymi metodami. Ale zauważyłam przede wszystkim poprawę `jakości` skóry. Ta stała się świetnie nawilżona (tak!, tak prawdziwie i długotrwale), wygładzona, bardziej jędrna i napięta. Cel więc pośrednio został osiągnięty.
Skład tego produktu to nie byle co. Mam wrażenie, że jest autentycznie przemyślany, by przynieść jak najlepsze efekty. Producent nie na stawia się więc tylko na sprzedaż dla sprzedaży ale i satysfakcję klienta (klientki, bo to niesprawiedliwość nie z tego świata, ale mężczyźni cellulitu nie mają). Mamy tu promotory przenikania, betainę, glicerynę, kofeinę, silikony, alkohol cetylowy, olej sojowy, peptydy, hialuronian sodu, lecytynę, proteiny sojowe, glikolipidy. Oczywiście wrażenie robią peptydy, bo to im producent zawdzięcza największą efektywność.
Chętnie wrócę, gdy nadarzy się okazja. Choć sama wiem, ze swojego przykładu, że najskuteczniejsze działanie antycellulitowe wykazują inne metody :)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie