SVR Sensifine AR Creme SPf 50+ Krem ochronny SPF50 do skóry naczyniowej

Bardzo dobry krem na dzień, na jesień. Latem cera po nim się zbyt świeci. Nic nie podrażnia cery naczynkowej, z trądzikiem różowatym, a chroni przed słońcem. Delikatnie pielęgnuje. Można używać pod niego kremu nawilżającego by zwiększyć nawilżenie gdy cera bardzo sucha. Dobrze komponuje się z makijażem. Warto do niego wracać.

Krem kupiłam na bazie świetnych opinii na wizaż. Jestem bardziej niż rozczarowana. Miał być idealny dla mojej wrażliwej i skłonnej do zaczerwienień skóry (po Holika Holika i Revox wychodzą mi czerwone plamy na policzkach). Stosuję go dwa tygodnie i od początku jest ciężko. Krem bardzo słabo się wchłania - jeśli jestem spocona lub jest mi gorąco to nie ma szans na wchłonięcie, zostanie lekko lepka warstwa na całej twarzy. Próbowałam różnych sposobów, ale zawsze zostaje jakaś część twarzy na której się nie wchłonie. Nie lepi się jakoś mocno, ale ta niewchłonięta część jest odczuwalna, cały dzień czuję jego obecność. W ciągu dnia jak się spocę to płynie mi z twarzy, po prostu się nie wchłania a zostaje na cerze. Moim zdaniem nie nadaje się na ciepłe miesiące. Przez to, że się w pełni nie wchłania to się też świeci. Ogólnie nie wyrównuje kolorytu, raczej podkreśla niedoskonałości. Bardzo delikatnie nawilża. Pomimo tego, że jest to krem dla delikatnej skóry, to przez pierwszych kilka minut on piecze! Tego najmniej się spodziewałam. Z plusów to wyraźnie zmniejszył zaczerwienienie na twarzy, nakładałam go rano i w ciągu dnia cera wyglądała na mniej czerwoną. Nie powoduje dodatkowych czerwonych plam na mojej wrażliwej twarzy jak nie dermo SPFy. Nakładanie też jest w porządku, jest dość lejący, szybko się tępi, ale jak nakładam go po trochę to fajnie się wsmarowuje, nie pozostawia białych plam po roztarciu. Sama tubka, wysoka i wąska, z wąską i długą końcówką, również się sprawdza. Zapach prawie niewyczuwalny. Krem stosowałam bezpośrednio na twarz, po jej umyciu. Bez użycia pudru się świecił i nie wchłaniał w pełni, po przypudrowaniu było lepiej w kwestii świecenia. Nie używałam na niego podkładu. Przez uczucie pieczenia nie stosowałam go też na oczy. Liczyłam, że będzie to "ten" krem, który jednocześnie zapewni ochronę SPF 50 i będzie wspierał naczynka i je minimalizował. Niestety, to nie to, a na pewno nie na ciepłe miesiące. Ze względu na problem z wchłanianiem i świeceniem się wykorzystam go na noc (jako wsparcie naczynek), ale nie kupię go ponownie.

Mam dojrzałą, suchą, odwodnioną cerę z rumieniem i przebarwieniami. Krem super, działa, ma dobry skład, zabezpiecza przed UVA, UV, HEV, IR. Niweluje zaczerwienienia, nawilża, nie bieli nic, nie wysusza, nie czuć go na twarzy. Niestety ma mała pojemność 30 ml i szybko się zużywa. Nie jest również zbyt wydajny. Ale skład, działanie, efekt jest super.

To chyba jedny krem do twarzy na rynku, który ma tak wysoki filtr SPF 50, a przy tym nie jest kremem do opalania. Stosuję go na trądzik różowaty i przebarwienia i mogę potwierdzić, że zmniejsza rumień, wycisza skórę, świetnie nawilża, a przy tym doskonale ją chroni przed słońcem. Mimo ogromnych upałów i nasłonecznienia nie pojawiło się u mnie ani jedno nowe przebarwienie! Krem mimo wysokiego filtra nie bieli. Konsystencja jest treściwa, jednak dzięki temu bardzo wydajna - wystarczy niewielka ilość kremu, aby pokryć twarz. Po nałożeniu na skórę powoduje świecenie, lecz trzeba mu po prostu dać minutę, aby się wchłonął, a potem można spokojnie robić makijaż. Nałożony na niego podkład nie spływa ani nie waży się. Bardzo podoba mi się to, że producent nie wpadł na pomysł dodania do kremu barwiącego beżowego pigmentu a'la krem BB, co niestety jest poplulane wśród innych producentów robiących kremy z wysokim filtrem. Osoby z trądzikiem różowatym mają najczęściej bardzo jasną karnację i kremy barwione na beżowo są dla nich po prostu za ciemne. Ten krem dzięki temu, że nie ma koloru jest idealny dla każdego i to mi się w nim bardzo podoba!

odkryłam przypadkiem, mimo, że testuje spf różnych marek. pięknie się wchłania, jak pielęgnacja tyle, że z ochroną przed uv. dodatkowo tutaj odchrona przed światłem widzialnym i IR. używam zimą jak dużo siedzę przed komputerem przy oknie ale na zewnątrz przy mrozie minus 7 też się sprawdził, polecam, żałuje, że tak późno go odkryłam

Moim ulubieńcem przez długi czas był svr cicavit spf50. Sensifine jest bardzo podobny do cicavit. Generalnie to prawie te same produkty, różnią się tylko tym, ze sensfine ma trochę rzadsza konsystencje, przez co lepiej się rozprowadza i tworzy cieńsza warstwę na twarzy, dzięki czemu sie nie roluje (z czym miałam problem w przypadku cicavit). Dodatkowo sensifine trochę bardziej nawilża (uczucie jakby miał więcej kwasu hialuronowego czy gliceryny). Wiec generalnie jak mam wybierać z tych dwóch to wole sensifine choć oba są świetne. Są to jedyne filtry, które jak dla mnie są jak pielęgnacja i które nakładam codziennie z przyjemnością. Mam skórę bardzo sucha, wrażliwa i trądzikową, wiec mam duzy problem ze znalezieniem filtrów które nawilżają, ale nie są tluste i klejące, które nie zapychają lub nie wysuszają skory. Svr to jak na razie moje najlepsze odkrycie a próbowałam wielu różnych filtrów (prawie wszystkie z biodermy, la roche posay, eltamd, is clinical).