Od razu wyjaśnię co mi nie odpowiada: zapach. Sam w sobie krem jest bezzapachowy, natomiast z ph mojej skóry reaguje i powoduje, że przez cały dzień towarzyszy mi metaliczny aromacik co mnie drażni bo nie ustępuje, a utrzymuje się niezłomnie. To bardzo indywidualna sprawa i w moim przypadku tak się czasem zdarza, to nie pierwszy kosmetyk, na który moja skóra tak reaguje dlatego też nie chcę nikogo zniechęcać bo to naprawdę interesujący produkt.
No, może jeszcze wysokość ochrony, bo PPD jest dość niskie. Nie mniej jednak skóra w warunkach miejskich, w jakich testowałam filt i tak bezpiecznie i bez uszkodzeń przetrwała więc mimo wszystko krem spisał się w tej kwestii.
Jest on bardzo komfortowy w stosowaniu i noszeniu. Opakowanie to plastikowa, elastyczna, spłaszczona tubka zakończona dzióbkiem, który pozwala kontrolować ilość wydobywanego produktu, można też wygodnie aplikować kosmetyk bezpośrednio z opakowania na skórę twarzy.
Krem posiada lekką formułę, które nie przelewa się jednak więc się nie marnuje, ale bardzo przyjemnie rozprowadza się po skórze. Owszem, bieli na początku, w trakcie aplikacji, ale po kilku sekundach wchłania się w skórę pozostawiając delikatny, satynowy film bez tłustego i ciężkiego wykończenia. Nie ma nawet tego charakterystycznego dla k-beauty kosmetyków efekty glow/glass-skin, nawet cery tłuste będą zadowolone.
Muszę przyznać, że to pojawiające się na początku bielenie, tak mi się wydaje, zmienia się na skórze w powłoczkę, która daje właściwości blurujące - za każdym razem, gdy nakładałam filtr to jego wykończenie - z jednej strony satynowe, ale też i blurujące - powodowało, że moja cera wyglądała bardzo ładnie, o wiele lepiej niż bez, a przyznam nieskromnie, że obecnie moja skóra i tak jest w dobrej formie :)
Sam w sobie krem dla mojej odwodnionej cery jest zbyt słabo pielęgnujący, ale genialnie współgra z całą pielęgnacją, którą nakładam pod filtr. Natomiast kosmetyk zawiera witaminę C, która wzmacnia działanie ochronne oraz ferment, który wzmacnia skórę. Stosując całą rutynę pielęgnacyjną nie jestem jednak w stanie ocenić tego działania, jak również właściwości ujędrniających, o których wspomina producent.
Nie mogę jednak nie wspomnieć o sugestii producenta, który na opakowaniu tekturowym, w którym kupujemy tubkę filtra proponuje by aplikować na skórę porcję kosmetyku wielkości owocu wiśni - czyż to nie kwintesencja dalekowschodnich klimatów!? Wiem, że marka jest koreańska. a kwitnące wiśnie to Japonia, ale i tak ten opis bardzo mnie urzekł od razu przeniósł moją wyobraźnię w aleję wypełnioną drzewami kwitnących kwiatów wiśni.....
Ale wróćmy na ziemię...czy mogę polecić ten filtr? Tak. Mimo mojej niechęci spowodowanej zapachem, bardzo chciałabym go używać ze względu na dobrą miejską ochronę oraz komfortowe i estetyczne wykończenie.
Trochę się z nim męczę od trzech miesięcy bo nie wyrzucę, a stosowanie go ze względu już wiadomego nie jest przyjemne, ale on jest taki fajny...
Zalety:
- lekka formuła
- dobrze się wchłania
- mimo że bieli przy aplikacji, pozostawia efekt satyny i bluru na skórze
- nie obciążą
- nie tłuści
- nie lepi się
- jest lekki i komfortowy
- nie roluje się
- nie podrażnia oczu
- świetnie współgra z całą pielęgnacją
- wygodne opakowanie
- bezzapachowy, ale...
Wady:
- w połączeniu z ph mojej skóry daje metaliczne nuty zapachowe, które mnie mocno drażnią, ale jest to bardzo indywidualna sprawa, która jednak u mnie jednak nie pozwala stosować tego spf`u
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie