Update:
Po roku wróciłam do niego - kiedyś to był mój ulubiony filtr, ale teraz zdecydowanie spadł w rankingu.
- rozbudowałam swoją pielęgnację, zadbałam o BHL i nie potrzebuje takiego matu
- krem z innymi kosmetykami się niestety roluje, nakładany na prawie każde serum powoduje że nie da się go rozprowadzić. Kiedyś używałam filtru solo, teraz w pielęgnacji porannej używam jeszcze serum z probiotykami i witaminą C, czasem coś nawilżającego. Zaczęłam też używać makijażu na co dzień, czego wcześniej nie robiłam :D
Przerzuciłam się na lżejsze, koreańskie filtry nawilżające w postaci lekkich kremów i emulsji (Holika Aloe, BOJ, Missha Aqua) który jest dużo lżejszy i lepiej współgra z serum pod spodem. A matowe wykończenie uzyskuje teraz dzięki ostatniej warstwie pudru (bambusowy paese, kocham!) i mgiełce utrwalającej (sheglam, golden rose). Twarz wygląda świeżo i ma odpowiednią ochronę, a ten filtr po prostu zużyje na jakieś krótsze wyjścia.
WSTĘP
Moja cera: ekstremalnie tłusta, z trądzikiem grudkowatym, dojrzała (35 lat)
Ogólnie kremów z filtrem używam od 20 lat (!) właśnie dzięki forum wizaż. Dzięki temu moja skóra nie wygląda na tyle lat :D. Niestety zawsze filtry to dla mnie udręka, przez te lata wypróbowałam sporo znanych marek aptecznych i drogeryjnych. Zostałam przy drogeryjnych, raczej filtry pokroju 20-30, a wyższe tylko latem i godząc się, że wyglądam jak biała żarówka.
Od 20lat też używam różnych kwasów więc filtr to dla mnie mus. Teraz włączyłam jeszcze retinol i mezoterapię mikroigłową, a ostatnio jeszcze mocniej eksperymentuję z kwasami. Skóra bywa nieco podrażniona, ale nareszcie zaczęła się wygładzać. Mimo małej dawki słońca używam wysokich filtrów.
Ostatnio dużo czasu poświęciłam na pielęgnację i moja cera wyglądała nieźle bez makijażu. Odkryłam kwas azaleinowy, który wreszcie coś ruszył z moimi grudkami i wygładził skórę. Tylko do tych wszystkich kwasów i retinoidów brakowało mi takiego SPF, który nie będzie mnie szpecił przez cały dzień.
Jak już podkreśliłam mam wymagającą cerę, nie znam drugiej osoby z tak tłustą skórą. Przerobiłam przez te lata wiele filtrów, często to były niższe filtry (typu 20 czy 30) bo tylko takie byłam w stanie akceptować. Najbardziej akceptowalny był dla mnie krem do cery naczynkowej Lirene (SPF 20) i city Matt z Lirene (SPF 30). Wciąż tłuściły, ale dało się przeżyć.
W ostatnim czasie wypróbowałam kilka filtrów, poszukując tego jedynego. Przejrzałam masę składów, zwróciłam uwagę raczej na te mniej popularne marki, patrząc, czy mają w składzie coś, co będzie matowić skórę i będą miały SPF50. Te, które obecnie mam i testuję, a które miały być matujące - w kolejności od najlepszego:
Iwostin, Solecrin Purritin, Lekki fluid matujący SPF 50+ (40 zł/ 40 ml)
Vichy Capital Soleil SPF 50 Anti-Brillance Mattifying (50 zł/ 50 ml)
Floslek, Sun Care Derma City, BB krem tonujący SPF 50+ (30 zł / 30 ml)
SVR, Sebiaclear, Creme SPF50+ (40 zł/ 40 ml)
Jak widać, wszystkie cenowo wychodzą podobnie - koło 100 zł za 100 ml.
SKŁAD:
Zaciekawił mnie i dlatego po niego sięgnęłam. Krzem, perlit, tapioka, cynk - wszystko to, co dobrze matuje. Gliceryna nisko w składzie - perfect, nie lubię jej w kosmetykach. Jakiś silikon w końcówce składu. Wydawało się, że będzie dawał naprawdę porządny mat.
KONSYSTENCJA:
Po pierwszej aplikacji prawie popłakałam się z zachwytu. Serio. Nie mogłam się napatrzeć i uwierzyć, że SPF może być MATUJĄCY i do tego NIE BIELIĆ.
Konsystencja jest fajna, lekko tłusta ale szybko zastyga do matu. Nie jest jednak tak tępy jak ukochany wcześniej przeze mnie Vichy toucher sec. Da się jeszcze poprawić i rozsmarować, chociaż nie ma takiej potrzeby - nie pozostawia białych smug.
Aplikator jest CUDOWNY. Pompka to genialne rozwiązanie, łatwo można dozować produkt. O wiele łatwiej się nakłada, gdy na palce wyciskam kolejną pompkę, niż to jest w tubkach gdy nie wiadomo, ile się wyciśnie (czasem więcej czasem mniej).
MATOWIENIE:
To zdecydowanie taki mat, o jakim marzyłam. Po 15-20 minutach od nałożenia skóra jest sucha w dotyku, nie klei się, nie błyszczy. Delikatnie czuć aksamitne wykończenie, pod palcami skóra jest wilgotna - bardziej niż przy Vichy toucher sec.
WYGLĄD NA TWARZY:
Jak widać na zdjęciach, zdecydowanie lepiej niż Vichy Toucher Sec. Nie ma białych smug.
WSPÓŁPRACA Z PODKŁADEM:
W ramach testu sprawdziłam ten filtr oraz Vichy we współpracy z moim ulubionym codziennym podkładem - Bourjois Healthy Mix BB.
Na iwostinie podkład rozprowadza się jak masełko, niczym na twarzy zaopiekowanej dobrym, nawilżającym kremem. Podkład fajnie stopił się ze skórą, wygląda na niej lekko i świeżo, podczas gdy vichy był cięższy i bardziej widoczny z podkładem. Niestety, nie udało mi się tego uchwycić za zdjęciu, więc nie dołączam. Różnica jest naprawdę minimalna, ale jednak jest gdy się dobrze przypatrzy. Pozwoliło mi to eksperymentalnie wyjść z domu na kilka godzin, mając dwa różne filtry na twarzy :)
NOSZENIE W CIĄGU DNIA:
Zrobiłam także test w ciągu dnia - połowę twarzy pokryłam filtrem Vichy, połowę filtrem Iwostin, na to podkład Healthy Mix i odrobina transparentnego pudru. Różnica była dość subtelna, obydwa dobrze się trzymały na twarzy, vichy może trochę był bardziej matowy.
DZIAŁANIE
Czekam na lato, żeby przetestować jego działanie w pełnym słońcu. Jak dotąd Vivhy zdawał egzamin, ale skoro mogę mieć filtr, który nie wymaga podkładu na zakrycie bielenia - chętnie wybiorę ten drugi. Zwłaszcza, że cenowo obydwa wychodzą podobnie.
CZY KUPIĘ PONOWNIE
Na ten moment zdecydowanie TAK, chociaż ostatnio moja skóra mocno się zmienia przez zmiany w pielęgnacji. Kusi jeszcze wypróbowanie słynnego Holika, który wychodzi 2x taniej. Ale ten filtr raczej zostanie ze mną, o ile nie zmieni si te go tak mocno moją skórą ani jego skład.
Zalety:
- Dobrze się wchłania
- Nie bieli
- Przyjemnie się nosi
- Pozostawia przyjemny, nie tępy mat
Wady:
- Roluje się z innymi kosmetykami - sprawdza się tylko solo
- Delikatnie piecze na podrażnionej skórze
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
W marketplace Allegro, Amazon