Biotherm Aquasource, Cica Nutri Cream Nawilżający krem do cery suchej

Opakowanie: Okrągły, szklany słoiczek, występuje zarówno w mini wersji, jak i w większej, różowej; prezentuje się gustownie, elegancko, jest poręczny w użytkowaniu, ma również pod nakrętką plastik zabezpieczający, przez co produkt jest bardziej higieniczny Konsystencja: Kremowa, gęsta, o bardzo jasnoróżowym, niemal białym kolorze, rozprowadza się bardzo gładko na twarzy i szybko wchłania Wydajność: Standardowa Zapach: Ciężko mi go zdefiniować, jest dość intensywny, choć na twarzy już niewyczuwalny, kobiecy, choć nieco specyficzny, ale ogólnie nie przeszkadza Działanie: Świetnie nawilża suchą i wrażliwą skórę, głęboko się wchłania i pozostawia cerę niesamowicie gładką, jędrniejszą oraz nawilżoną, zdecydowanie jest to jeden z najlepszych kremów do twarzy, z którymi miałam do czynienia do tej pory Podsumowanie: Elegancki krem uniwersalny do twarzy z wyższej półki o doskonałym działaniu. W tym wypadku cena jest całkowicie uzasadniona jakością kosmetyku. Również opakowanie jest bardzo gustowne, a wydajność poprawna. Zapach może być dla niektórych nieco specyficzny, lecz wciąż przyjemny i nienachalny. Jego największą zaletą jest świetne działanie, które zapewnia nawilżenie, odżywienie i wygładzenie skóry twarzy. Jak najbardziej produkt godny kolejnego zakupu.

Zupełnie nie rozumiem negatywnych opinii na temat tego kremu. Z marką Biotherm spotkałam się kilka lat temu, przy okazji jakiś próbek z kremami do zakupów. Jako 20-kilku latce było mi żal wydać prawie 200 zł na krem do twarzy, gdyż tańsza pielęgnacja też „dawała radę”. Zapomniałam o tej marce do czasu, kiedy na ostatnie urodziny dostałam od teściowej krem Biotherm Aquasource cica nutri cream. Jestem już mocno po 30-tce i jestem na etapie, gdzie 200 zł za krem jest spokojnie w moim zasięgu finansowym i mam swój ulubiony krem pod oczy, którego cena wynosi ok 250 zł ale nadal nie wiedziałam czego się spodziewać po tym kremie Biotherm. Pomyślałam, że jest to kolejny, zapewne niezły krem z bardzo popularną od jakiegoś czasu wąkrotą azjatycką, której zresztą działanie lubię. Niczego nieświadoma otworzyłam opakowanie przy wieczornej pielęgnacji gdyż byłam po zabiegu, który bardzo naruszył mi barierę hydrolipidową i przez jakiś czas wszystko co nałożyłam na twarz sprawiało, że mnie paliła. Miałam wtedy otwarte chyba wszystkie możliwe kremy jakie miałam w domu, od drogeryjnych przez apteczne. Ostatni jaki był zamknięty to ten od Biotherm. To co stało się po nałożeniu tego kremu na moją podrażnioną, wysuszoną i odwodnioną cerę przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Twarz mnie nie piekła, od razu poczułam ukojenie, nawilżenie a rano obudziłam się z gładką i promienną twarzą. Stosowałam ten krem 3 razy dziennie i po tygodniu moja cera wróciła do żywych. Od tego czasu ten krem to mój hit hitów wśród kremów do twarzy i moment, w którym nakładam go na twarz jest najprzyjemniejszym momentem w ciągu całej mojej pielęgnacji. Przez rok zużyłam 2 opakowania, jestem w trakcie trzeciego i kolejne juz czeka w szafce. Mimo, że często zmieniam kremy do twarzy, generalnie testuję bardzo dużo pielęgnacji i kosmetyków kolorowych to ten krem jest zawsze ze mną. Krem ma dość treściwą konsystencję ale jednocześnie aksamitną i idealnie wtapiającą się w cere. Zapach jest przepiękny. Po nałożeniu kremu czuje lekki chłodek na twarzy. Uwielbiam nakładać go na lekko wilgotne serum z kwasem hialuronowym albo jakieś peptydowe czy ceramidowe. Mam wrażenie, że takie combo jeszcze bardziej nawilża moją cerę, która jest bardzo wrażliwa, odwodniona (czyli jeszcze gorzej niż gdyby była sucha), a jednocześnie mieszana. Jednym słowem cera specjalnej troski. Jeśli miałabym trafić na bezludną wyspę z jednym kremem do twarzy to byłby to ten. Jedyny minus to mimo wszystko cena ale jak tylko widzę promocję to kupuję na zapas.

Ten produkt sprawił, że odgrzebałam moje konto na wizażu, specjalnie, żeby móc wystawić mu opinię. :) To najdroższy krem jaki kiedykolwiek testowałam, na szczęście nie musiałam za niego płacić - dostałam go w prezencie. Krem reklamowany jako "intensywnie nawilżający krem do suchej skóry" nie bardzo mi się sprawdził. Moja skóra jest dość sucha, szczególnie na policzkach, no i testowałam go zimą, więc trochę tego "intensywnego nawilżenia" by się przydało, ale niestety musiałam nakładać warstwę wazeliny lub tłustego balsamu aquaphor, żeby nie budzić się z suchą twarzą. :) Konsystencja kremu jest bardzo tłusta i tworzy grubą warstwę na powierzchni skóry, więc spodziewałam się trochę innego efektu, no ale cóż. Może to przez ten alkohol w składzie? Wiem, że moja skóra nie bardzo go lubi. W każdym razie - nie sprawdził mi się ten produkt, jest bardzo tłusty, ale jeśli nie nałożę na niego jakiejś wazeliny, to pozostawia bardzo nieprzyjemne, lekko kłujące uczucie na skórze. Nie nawilżył mojej skóry, momentami wręcz przeciwnie. Nie wygląda zbyt estetycznie na skórze - jest tłusty i świeci się. Zapach też nie jest przyjemny, ale przynajmniej szybko znika.

---------------------------- Bardzo byłam ciekawa tego kremu. Kilka razy przymierzałam się do zakupu aż dostałam kila próbek w Sephorze i miałam okazję go wypróbować. No i cóż-krem bardzo gęsty, treściwy, żeby już nie napisać, że ciężki! Pachnie przepięknie, jak zresztą wszystkie produkty Biotherm . Natomiast krem u mnie się na pewno nie sprawdzi a już NA PEWNO nie polecam go w okresie ciepłych dni. Dość wolno się wchłania, długo pozostaje na skórze aż w końcu zaczyna się wyświecać a przecież nie o to nam wszystkim chodzi . Bardzo obciąża moją mieszaną cerę, potęguje przetłuszczanie się strefy T i niestety nie widzę pozytywnych storn stosowania tego kremu. Ciężko powiedzieć, że nawilża, ujędrnia, napina itp, bo on po prostu zostaje na skórze. Jakaś tam ulga oczywiście jest odczuwalna, ale czuć wręcz nadmiar produktu na skórze. Także mimo, że Biotherm uwielbiam, to ten krem u mnie odchodzi w zapomnienie.