Cacharel Amor Amor Love Festival EDT 

Na Rockowego Amorka trafiłam za granicą. Wzięłam je w ciemno, bo spodobał mi się gradient kolorystyczny i ogólny, nieco kiczowaty wygląd. Potrzebowałam czegoś na co dzień, niezobowiązującego, a ten cieniowany dzwoneczek właśnie tak zarysował się w mojej wyobraźni. Wszystko z tymi perfumami jest w porządku. Już flakonik w kształcie dzwoneczka czy też małego ombre lampionika zdradza zawartość (fantastycznie korespondują ze sobą wrażenia wizualne i zapachowe - to rzadko zdarza się, żeby tak się to wszystko ze sobą świetnie zgrało!). Wesoła, radosna, optymistyczna, szalona, energetyczna kompozycja zapachowa, idealna na letnie wieczory, gdy chcemy się poczuć wolne, beztroskie i młode/młodsze. Problem w tym, że ten stan towarzyszy mi dość rzadko, ale kiedy się pojawi chęć na taki odjazd, sięgam po te perfumki i czuję się wspaniale na spacerze przy zachodzącym słońcu, nosząc je na sobie. Coca-cola jest naprawdę wibrująca i energetyczna. Porzeczka? Wiśnia? Czereśnia? Piszą, że jest to czarna porzeczka. Ciekawie... Nie jestem fanką zapachu coli, bo z reguły do mnie nie pasuje, ale gdy narasta we mnie letnie, wieczorne szczęście zmieszane z nostalgią, to one są niezawodne i absolutnie hitowe! Zawsze do takich chwil mam ogromnym sentyment wyczuwalny szczególnie po miesiącach czy latach. Niby żadnych strasznych szaleństw tu nie ma, ale poczucie wolności i wiatr we włosach to coś pięknego i potrzebnego. <3 Te perfumy wzmacniają to odczucie NIESŁYCHANIE! Po kilku chwilach do głosu dochodzi róża, która pozostaje z nami do końca i ona nadaje tej kompozycji szlachetności i stanowczości. Metaliczny jaśmin O DZIWO mi tu nie przeszkadza - jest chropowaty i metaliczny, to prawda, ale takie podejście do niego GENIALNIE dopełnia całość i nadaje rockowego sznytu (to styl, w którym się odnajduję naturalnie). Zauważam tu coś konwaliopodobnego. Wanilia i cedr gdzieś tam świszczą w tle, jednak piżmo w bazie gra pierwsze skrzypce. Projekcja jest nawet w porządku - szczególnie jeśli powieje letni wietrzyk, to zapach się ładnie roznosi po okolicy. Trwałość - jak na wodę toaletową jest tu zupełnie przeciętna (wyczuwalna z metra od 3 do 4 godzinek). Bardzo przyjemny festiwalowy jednorożec ombre. :) Zapach nietypowy, niecodzienny, alternatywny. Idealny dla fanek rock'n'rolla, które żyją chwilą i nie przejmują się konsekwencjami swoich wygłupów. ;) Dla niepoprawnych romantyczek, chcących spędzić kilka dzikich chwil w towarzystwie Jima Morrisona. ;P Carpe Diem? Carpe Noctem? No, właśnie mniej więcej takie podejście. :D