O tym zapachu mówi się od dnia premiery, czyli od 20 lat. Było o nim głośno, jest i uważam, że długo o nim słuch nie zaginie - bo po prostu się spodobał, i tyle. Kto nie słyszał o "Amorze Amorze" Cacharela? Moja Ciocia swego czasu używała tych perfum i zawsze miło mi się do niej przytulało. Naprawdę ładny, przyjemny zapach! :)
Perfumy mieszczą się w czerwonym flakonie w kształcie dzwoneczka (wiadomo, każdy dzwon ma serce - a szczególnie ten czerwony) z atomizerem poprzedzonym celownikiem ;D który strzela przyjemną, wywarzoną mgiełkę. Niebanalny pomysł. W końcu to nowoczesny amor, który... zamienił łuk na karabin, ale pasja do łowów (miłosnych) wciąż tak samo żywa i naturalna.
Jak pachnie zakochanie? Chodzą słuchy, że jedna z nowych Walewskich jest nim inspirowana (mowa o różowej, "Sweet Romance") i faktycznie coś w tym jest! Oba zapachy są wibrujące, musujące, radosne, kokieteryjne, figlarne i zaczepne, ale... o wieeeelkie dziwo Walewska bardziej mi się podoba [ODSYŁAM DO RECENZJI] O.o To co je ze sobą łączy to niewątpliwie delikatne cytrusy, intensywna róża, intymne białe piżmo, słodka wanilia i... ja w nich czuję jaśmin, choć go tu nie ma (różni się jednak podejście do tego kompozytu). Dlaczego Pani...enka Walewska jest mi bliższa? Przede wszystkim za inne podejście do nut jaśminowych - Amor jest ździebko metaliczny, a mi to nie odpowiada; zaś w Walewskiej ta ostra nuta jaśminowca została złagodzona, ugłaskana, ściągnięto z tego jaśminu metalowy posmak (powąch), który jest obecny w Amorku. W "koronkowej" Aguilerze jaśmin jest podobnie metaliczny i chropowaty.
To co mi się w Amorze podoba, to na pewno porzeczkowość! <3 tworzy ona rewelacyjny kontrast dla świdrującej i świeżej konwalii - to pasuje jak ulał. Doskonale dopełnia różę. Nie wiem jak pachnie różowy grejpfrut, na logikę: słodko-cierpko, ale nie potrafię go wyodrębnić z całości. Cytrusów jest tu dość mało, są raczej akcentem, nadają kierunek... to zdecydowanie bardziej kwiatowo-porzeczkowe perfumy z orientalnym podłożem, rozmydlonym piżmem i subtelną chmurką waniliową. Mogę gadać bez sensu, ale musicie wiedzieć, że ciężko jest mi ten zapach zrecenzować i robiłam do niego kilka podejść (miałam w planach zrecenzować je w Walentynki - bo żadne perfumy nie kojarzą mi się tak bardzo z tym dniem - ale nie miałam weny, ani pomysłu, a też musiałam sobie odświeżyć ten zapach). Brzmią trochę jak połączenie świeżo utartych płatków róż z sokiem porzeczkowym, konwalią, odrobiną olejków cytrusowych, orientalnego kramiku z szarym mydłem i kremem Nivea. Oryginalny zapach, nie powiem. Trochę dziwny... Ale na pewno rozgrzewający! - co do tego nie mam wątpliwości. Jest jak wielki kubek ciężkiej herbaty z miodem, rumem i cytrusami wypity w grudniowy wieczór, jak słodko-gorzki zimowy grzaniec z aromatycznymi przyprawami. Otulają i ogrzewają - jak błogi stan zakochania, świdrują i musują jak motylki w brzuszku. Zapach jest szalony, słodki i... w pewnym sensie namiętny.
Jeśli chodzi o trwałość, to tutaj jest dobrze - szczególnie, że mówimy o wodzie toaletowej, a nie o perfumach (powyżej 6 godzin to moim zdaniem dobry czas jak na EDT). Wyczuwalne na długość wyciągniętej ręki - nieźle, choć mogłyby projektować odrobinkę lepiej... 20 lat temu flaszeczka tych perfum to była douglasowa drożyzna i nie każdy mógł sobie pozwolić na taki luksus; dziś możecie dostać kawał porządnej wody toaletowej, absolutnej klasyki gatunku w przyzwoitej cenie. Czy sama go kupię? Podejrzewam, że kiedyś się na niego skuszę i mu ulegnę... Wszystko do tego zmierza, bo na pewno coś mnie do niego ciągnie - jakaś ciekawość, czy sentyment... Nigdy nie miałam swojego osobistego flakonika - czułam je na szyi mojej Cioci lata temu, miałam kilka próbek, które szybko pozużywałam i kilka podejść w drogeriach; posiadam wersję festiwalową (dzwoneczek z cieniowaniem ombre), na którą trafiłam przypadkiem i kupiłam w ciemno, ale klasycznego Amorka nie miałam nigdy... Coś mi mówi, że "powinnam" nadrobić zaległości. :P
Jeżeli lubisz ciepłe zapachy, ale jednocześnie wolisz iść w stronę kwiatów i owoców, niż przypraw i słodkości, to "Amor Amor" Cacharela jest czymś, czego szukasz. To zapach iście czerwony i - zaryzykuję stwierdzenie - płomienny. ;)
[DOPISEK] właśnie odkryłam, że opinię na temat Rockowego Amorka "Love Festival" napisałam ro(c)k temu...
tak, sądzę, że to przypadek. :D