Może jestem dziwna, ale ten zapach robi u mnie dosłownie nic.
SŁABO WYCZUWALNE
Przede wszystkim, mimo że został kupiony w stacjonarnej perfumerii, za pełną kwotę, błyskawicznie przestaję go czuć na swojej skórze. Psiknę się nim 2 razy, minie parę minut... a ja jaka byłam przed aplikacją, taka nadal jestem ;) Cieszę się, że dostałam je w prezencie gwiazdkowym, bo gdybym miała je kupić za własne pieniądze, i to stacjonarnie, i to w jednej z dwóch najdroższych perfumerii... to bym się chyba wkurzyła.
Znacznie bardziej trwałe były na mnie podobnie, "biało" pachnące perfumy Zara Vanilla. I znacznie wyraźniej i dłużej pachniał na mnie tanioszek "White musk" Tesori Oriente, który też jest biało-mydlano-piżmowym zapachem. Miałam też kiedyś perfumy Clean "Warm cotton", które pachniały bielą, tyle że świeżą, z nutką cytrusową. Utrzymywały się magicznie dłużej i pachniały prześlicznie.
Nie mówiąc już o tym, że moje ukochane perfumy Lancome Miracle, też kupione w stacjonarnej drogerii, trzymają się cały dzień, a na ubraniach tygodniami. No ale to nie są perfumy z "białej" gamy, tylko "różowej". Są kwiatowo-pieprzowo-słodkie, typowo randkowe, wyraźniejsze, wręcz stworzone na Walentynki. Więc przy tym porównaniu bądźmy tolerancyjni dla Cacharela.
Tak czy owak, "Noa" po prostu ginie na skórze. I na ubraniach. Podobnie na włosach. Jedynie zastosowanie ich w toalecie w restauracji, na chwilę przed wyjściem, i powrót z od razu potem do stolika, sprawią, że przez chwilę mężczyzna poczuje na nas ten zapach.
Jestem więcej niż przekonana, że lepiej kupić sobie zwykły dezodorant Dove albo Nivea, z takich ich podstawowych linii, tzn. o zapachu mydła Dove lub kremu Nivea, a efekty zapachowe na skórze i na ubraniach będą podobne.
ZAPACH SAM W SOBIE
Jest ładny. Biały. Jak białe mydło w kostce, biały proszek do prania (mniej), wanilia, białe piżmo (bardziej). Jest czysty.
Ale jednocześnie nie jest świeży, tylko słodki, przyduszający. Tzn. absolutnie nie duszący, nie powoduje bólu głowy, nie przytłacza. Po prostu nie jest to zapach "świeżej bieli" tylko raczej: "słodkiej bieli".
Wyraźnie wyczuwalny jest w nim też pieprz. Ale to raczej po paru minutach od aplikacji i dość szybko mija. Potem zostaje już tylko biała, ciepła słodycz.
CZY POLECAM?
Nie bardzo. Rozumiem, że ktoś kupuje te perfumy z sentymentu. Ale jednak jest tyle ciekawszych zapachów na rynku...
Za tę samą lub podobną cenę znajdziemy podobne, ale znacznie ładniej pachnące i dłużej utrzymujące się zapachy. Też dziewczęce i subtelnie kobiece, jednak o wiele lepszej jakości.
A za znacznie niższą cenę znajdziemy... dezodoranty w drogerii, które zadziałają tak samo jak "Noa".
Niezbyt warto.