Posiadam dwa kolory: pink i lilac. Kupiłam je chyba na ezebra za niecałe 8zł/sztuka.
Napaliłam się jak szczerbaty na suchary, bo chciałam uzupełnić kolekcję kolorowych, ale bez drobinek, eyelinerów. Mając już te z limitek Bell, jakieś pojedyncze z Wibo, Lovely czy inne, a jeszcze przed erą najnowszych Vivid Brights z Nyx. Natknęłam się na Relove przypadkiem w Pepco, i w między czasie przejrzałam co tam Revolution jako tańszą opcję proponuje... No nie zaskoczyli mnie wcale. Jeśli macie odczucia, że Revolution to tania chińszczyzna, tak te eyelinery z Relove są idealną wisienką na tymże torcie MUR.
Od razu napiszę, że kolor opakowania ma się nijak do koloru eyelinera - ale mówię tutaj o jasnoróżowym i jasnofioletowym. Podejrzewam, że czarny jest czarny a biały jest biały - no nikt mi nie wmówi, że inaczej xD
Ale do rzeczy: kolor różowy nie jest tak ostry (podchodzący pod lekki neon), tylko bardziej zgaszony, wciąż różowy, ale spokojniejszy - więc w teorii plus. Fiolet totalnie co innego - wyprany w perwollu i to chyba wybielającym, nierównomierny pigment, nawet z nutką zgniłej jasnej żółci, ale na swatchu jak i oku jako ciepły lilak. No nie jest to kolor opakowania w ogóle.
Aplikator to typowa dla DIPów końcówka - jednak tak duża, że zapomnijcie o precyzji. Jest naprawdę zła w użytkowaniu, poza tym podaje produkt tak, że robi w nim dziury - to też świadczy o tym, że konsystencja nie jest w 100% napigmentowana i potrzeba kilku warstw - najlepiej w odstępie czasu, żeby nowej "dziury" nie zrobić. Poza tym ma tendencję do rozlewania się na boki w niekontrolowany sposób - jest tak mokra konsystencja, więc i łatwo odbija się gdzie zechce. Ale naprawdę ogromny jest ten badyl, mogliby choć go trochę ostrugać na coś z cieńszym końcem...
Eyelinery zastygają coś powoli i jak już zastygną to... nie są matowe. Nie jest to absolutnie żadna drobina, ale taki tani lateksowy efekt. Nie przekonuje mnie. Liczyłam na mat.
Poza tym - lilac nie jest wodoodporny. Tzn. całkiem woda go nie zmyje, ale ubytki powstają wyraźne. Róż trochę lepiej, ale dalej szału nie ma.
Im grubsza warstwa - celem uzyskania pełnego krycia - tym bardziej się kawali i jest wyczuwalny. Niepocierany i niemoczony wytrzyma do końca dnia, ale nie polubiłam się z nimi i chyba jednak skuszę się na NYXa.
Na plus to, że zafoliowane opakowanie - jakaś gwarancja przed tym, że ktoś je otwierał. Także, przez tą mokrą konsystencję, całkiem długo się trzymają w kałamarzu, nie zasychają, pod tym kątem są długotrwałe.
Zalety:
- Cena
- Kilka odcieni do wyboru
- Całkiem trwały - także do użycia
- Zafoliowane opakowanie - gwarancja "świeżości"
Wady:
- Dostępność - gdybym zmacała tester na bank bym się nie skusiła na nie
- Kolory zupełnie inne niż sugeruje nam opakowanie (!)
- Nierówny pigment
- Brak pełnego krycia
- Może zbyt mokra konsystencja - rozlewa się i odbija podczas nakładania
- Nie jest matowy
- Długo zastyga
- Efekt tandety
- Tani plastik i ogólnie opakowanie typowo chińskie
- OGROMNY i totalnie nieprecyzyjny aplikator
- Jestem totalnie na nie. Może dla kogoś kto po prostu chce takie kolory a nie stać go na coś droższego - przynajmniej spróbuje pasteli, czy to dla tej osoby będzie OK. Aplikacja tym czymś będzie bardzo trudna dla początkujących - warto wtedy poratować się pędzelkiem. Całkiem bubel to nie jest, ale no jeden z gorszych jakie miałam.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie