To co mnie najbardziej kusiło w lakierach Inglot to ich rzekoma długowieczność.
(i te eleganckie kwadratowe buteleczki, świetnie się prezentują w pudełku z rzeczami do manicure)
Nie maluję zbyt często paznokci, a także zazwyczaj sięgam po te same odcienie, więc wolę mieć jedną butelkę sprawdzonego koloru, który mi posłuży.
Moje najstarsze Ingloty mają prawie 2,5 roku. Jeden lekko się rozwarstwił, ale po zmieszaniu sprawuje się dobrze, lakiery te nie stały się bardziej śmierdzące czy zgluciałe, maluje się praktycznie tak samo jak na początku, więc pod tym względem jest nieźle.
Pędzelek jest wąski, klasyczny, ale aż za bardzo elastyczny i zdarza się mi nim wyjechać za skórki, bo ucieka. Ale też jest całkiem przyzwoity, pasuje nawet do małych paznokci i doceniam go przy pedicure, bo mam na jednym palcu u stopy płytkę paznokcia zbyt wąską w poprzek(pozostałość po urazie z dzieciństwa) i szlag by mnie tam trafił z szerokimi pędzelkami.
Konsystencję te lakiery mają rzadszą i lejącą.
Po wyschnięciu wybitnie brakuje im połysku, obowiązkowo trzeba je dodatkowo nabłyszczać warstwą topu.
Schną w normie, mogę malować wieczorem bez ryzyka odciśniętej pościeli, oczywiście pod warunkiem, że nakładam cienkie warstwy.
Lakierów używam zawsze z bazą i topem-mam niezbyt twarde paznokcie oraz pracę, która je nadwyręża, więc jeśli maluję paznokcie to kompleksowo :)
Pod względem krycia najbardziej problematyczne są ciemne czerwienie 807(klasyczna ciemna wiśnia) oraz 176(taki buraczkowy z delikatnym srebrnym pyłkiem), wymagają trzech warstw, aby nie było widać smug. Chyba, że używam ich do pedicure, tam dwie warstwy dają wystarczający efekt. Na dłoniach szybko się wycierają na końcach, ich trwałość to 2-3 dni maks.
Klasyczny pudrowy róż 803 kryje poprawnie przy dwóch warstwach, nie sprawia problemów w aplikacji. Jest najtrwalszy, nosiłam go do 5 dni bez wyraźnych odprysków, jedynie lekko starte końcówki od ciągłego pisania na klawiaturze.
Perłowy mauve 893 też kryje dobrze przy dwóch, ale mam wrażenie, ze przy dwóch warstwach wygląda bardziej smutno i ponuro oraz płasko, przy pierwszej jest bardziej urokliwy. Całkiem trwały, do 4 dni.
868 to mleczny róż z perłowymi drobinkami. Ma najbardziej lejącą się konsystencję i jest półprzejrzysty co mi akurat bardzo pasuje i właśnie takiego efektu szukałam-wygląda schludnie oraz elegancko, jest świetny do frencha z białymi końcówkami jak i solo na codzienny lekki manicure. Przy odrobinie wprawy nie smuży już przy pierwszej warstwie. Na moich paznokciach trzyma się do 4 dni, niestety lubi nieestetycznie pękać na całej powierzchni.
To właśnie ten ostatni kolor sprawia, że zaznaczam Kupię Ponownie, bo właśnie takiego lakieru szukałam, a nie znalazłam go w żadnej innej firmie, wszystkie były zbyt mocno kryjące, a ja szukałam czegoś lekko transparentnego z drobinkami.
Ogólnie gama kolorystyczna lakierów Inglota robiła wrażenie, ale kiedyś. Obecnie dużo firm oferuje mnogość kolorów oraz wykończeń, więc z Inglota warto kupić jedynie jakieś naprawdę niespotykane nigdzie indziej odcienie.
Klasyczne czerwienie czy beże o lepszej jakości znajdziecie w markach za kilka złotych ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie