Sattva Ayurveda Sidr Herbal Hair Mask Ziołowa maseczka do włosów `Sidr`

Sidr kupiłam, kiedy moje włosy znów zaczęły wypadać. Chciałam raz na dwa tygodnie odżywić je jeszcze bardziej, a nie tylko używać wcierek. W tym momencie zużyłam już całe opakowanie, które starczyło mi na 5 aplikacji, ale ja mam krótkie włosy - nie sięgają ramion. Rozrabianie proszku jest bardzo łatwe. Odpowiednią ilość głożyny zalewamy ciepła wodą. Konsystencja nie powinna być zbyt sucha lub zbyt wodnista. Proszek bardzo łatwo tworzy zawiesinę i nie powstają grudki. Przypomina to cassię, która też jest jakby lekko żelująca, a sidr dodatkowo się pieni. Odstawiamy na 15-20 minut i możemy nakładać na umyte i wilgotne włosy. Ja najwięcej nakładam na skórę głowy, która jest problematyczna - tłusta, wrażliwa, często mam problemy z łupieżem albo podrażnieniami. Na długość nakładałam niezbyt dokładnie, jak akurat mi się nałożyło. Potem pod czepek i czapkę na 40 minut. Zmywanie nie jest problematyczne, chociaż nieważne jak dokładnie wypłuczę włosy i tak przy samej ich nasadzie zostaje trochę zielonej poświaty. Sidr wypłukuje się z włosów jeszcze przez dwa kolejne mycia. Efekt jest fajny - włosy wydają się bardziej lśniące i rzeczywiście trochę grubsze. Na opakowaniu jest napisane, że nie barwi włosów, ale ja mam wrażenie, że trochę pogłębia ich kolor. Moje są lekko rude i po sidrze ta rudość jest podkreślona. Ale jest to ładny rezultat. Największym mankamentem tego zioła jest to, że szybko wypłukuje się z włosów. Dwa mycia i już nic nie zostaje. Jednak jest zdecydowanie przyjemniejszy w użytkowaniu niż np. brahmi, które robi grudy i bardzo ciężko się nakłada. Poza tym nie podrażnia skóry głowy, a wręcz wydaje się, że poprawia jej stan - wszystkie strupki i podrażnione miejsca znikają.