Taka lżejsza emolientowo- proteinowa maska, dla zniszczonych włosów emolienty mogą być za lekkie.
Jeśli potrzebujemy protein prawie po każdym myciu,to też się sprawdzi. Ja ostatnio muszę tak ich używać, włosy mi się łamią (czynniki inne niż tylko pielęgnacja), za specjalnie nie mam wyjścia i prawie po każdym myciu muszę dawać jakieś proteiny (średnia to co drugie mycie), a nawet czasem keratyne,przeproteinowania w tym przypadku się nie boje,bo w gruncie rzeczy proteiny łatwiej z włosów wymyc,szczególnie kiedy są roślinne. Maska nie ma tych protein w pierwszej połowie składu, jest to takie pół na pół do emolientów. Dużo łatwiej przesadzić z keratyna i proteinami odzwierzęcymi.Kiedy raz na jakiś czas je chelatujemy to trudno o przeproteinowanie (wystarczy szampon z disodium edta dla mniej zniszczonych włosów lub hairy tale chelatujacy, dla tych bardzo wrazliwych, a czasem po prostu inny rypacz na sulfatach). Proteina włos wzmacnia przed łamaniem i bywa im po prostu potrzebna, trudniej zrobić sobie nią krzywdę,a że dużo łatwiej z włosów ją wypłukać, także można mieć ją pod kontrolą. Co warto wiedzieć, maska ma w składzie też kwas mlekowy, więc używanie jej po mocnym chelatowaniu czy po prostu oczyszczaniu może być mniej korzystne, szczególnie kiedy włosy są mocno zniszczone, to może być już dla nich po prostu za dużo. Kwasy fajnie oczyszczają włos, bywają jednym ze składników szamponów chelatujących, ale mocny szampon plus kwas w odżwyce to może być już po prostu za dużo.
Ponieważ maskę zaczęłam używać jeszcze przed ich zniszczeniem oceniam ją w dwóch sytuacjach.
WPŁYW NA WŁOSY PRZED ICH ZNISZCZENIEM
Kiedy włosy były w lepszej kondycji stosowałam ją tak dwa razy w tygodniu i było to zupełnie wystarczające,ale nadal mam wrażenie,że najlepiej sprawdzi się na włosach średnio i niskoporowatych, ewentualnie tych z natury o wyższej porowatości i tylko lekko zniszczonych, nie od razu farbowane włosy muszą byc wysokoporowate na długości, bywa, że takowe robią się tylko końcówki.
Także jeśli macie włosy nie super zniszczone to powinna być ok, robi co ma robić,włos jest bardziej elastyczny i pełny,ma odrobinę połysku, w składzie jest też trochę emolientow także jest niejako stuningowana wersja proteinowej odżywki.
Było przyzwoicie,ale miałam mimo wszystko jakiś niedosyt,włosy z natury mam raczej średnioporowate, średnio grube, końcówki szybko robią się wysokoporowate,włosy są skłonne do skrętu i falowania, rozjasniałam je ,proteiny używałam na różne sposoby,dane solo puszyły mi włosy, był to typ włosia potrzebuje zamknąć wszystko emolientem żeby to miało jakikolwiek sens.
WPŁYW MASKI NA WŁOSY PO ICH ZNISZCZENIU
Zniszczenie moich włosów było wypadkową rozjaśniania, słońca, zdrowia, braku czasu i twardej wody, efekt- suche, łamiące się i mocno zniszczone włosy. W takiej sytuacji maska najlepiej się sprawdzała kiedy ja spłukałam i po niej nałożyłam jeszcze humektant, dałam intensywny emolient, to jedyna forma która dawała kopa włosom, ogarniała je, do powiedzmy, że przyzwoitego efektu. W kombinacji z dodatkowymi kosmetykami dopiero wtedy była zachowana mniej więcej ich równowaga PEH po tej masce.
Obecnie moje włosy wracają do siebie po intensywnych kuracjach jak olaplex,chelatowanie-nabudowane mineraly nieźle potrafią przeorać włosy, no i zwyczajnie już ich podcięcie,na szczęście nie na bardzo krótko.
Nie czepialabym się tej maski, gdyby producent nie napisał,że to maska do włosów zniszczonych, bo teoretycznie mogę po jej użyciu mieć nadzieję,że będzie dla nich wystarczajaca, ewentualnie trzeba będzie dołożyć jakieś serum z emolientem czy humektant,a tu klops, pomimo nałożenia serum czy dołożenia humektantu,włosy wołały o więcej,puszyły się, brakowało im dociążenia.
W końcu to maska,a nie odżywka więc teoretycznie zakłada się intensywność w działaniu,jeśli chciałabym wyciągnąć z niej tylko właściwości protein i wspomóc ja innymi dla równowagi PEH,to jest spoko,ale w dużo niższej cenie znajdę odżywki z proteinami,które zrobią włosom to samo,a pieniądze jakie przeznaczyłabym na nią wydam na mocno emolientowo czy emolientowo -proteinowa maskę która zamknie temat.
MASKA UŻYTA PRZED MYCIEM WŁOSÓW WEDLE ZALECENIA PRODUCENTA
Oczywiście używałam ją i przed myciem, dawałam pod czepek nawet na całą noc, ale ostatnio zaobserwowałam,że dawanie odżywek przed ma u mnie sens tylko wtedy gdy są bardziej emolientowe, a najlepiej są to oleje,szczególnie przed użyciem jakiegoś szamponu co je chelatuje czy po prostu mocniej oczyszcza lub użycia odżywki jako cowash. Tu emolienty są po prostu dla mnie za delikatne, do tego są tam kwasy więc przy rozjaśnianych włosach może zadzialać to róznie.
Oczywiście każda odżywka dana wcześniej przed myciem delikatnym szamponem coś włosom da,ale nie zawsze używamy arcydelikatnych szamponów,niektóre skalpy dla dobrej kondycji potrzebują lepszego doczyszczenia a niektóre włosy chelatowania częściej niż inne (np takie jak moje),niektóre też z racji niedomkniętych łusek szybko tracą te składniki podczas mycia nawet i delikatnym szamponem.
Poza tym składniki myjące w szamponach i tak czy siak wyrypia z nich większość co daliśmy wcześniej,co najwyżej emolient da osłone włosom przed ich wysuszającym działaniem i na nich zostanie,tu uzyte emolienty na moje potrzeby są zwyczajnie za słabe i lecą szybko do odpływu z szamponem.
Sytuacja się zmienia kiedy używamy odżywek czy masek do zmywania olei danych na noc lub wręcz odżywkami myjemy włosy, wtedy to jak najbardziej ma sens, ta maska raczej nie jest typem tej myjącej, warto wpisać w google jakie to składniki sprawiają, że odżywka taka jest, ja np jako cowasha używam odżywki z Garnier Oil Repair 3 Coco Frizz Control. Rzadko używam ją jako szampon, skalp mi się przetłuszcza i wymaga innego traktowania, raczej do emulgowania olei kiedy dam ich na noc wiekszą ilość lub kiedy skalp jest świeży a ja po prostu chce odświeżyć włosy bez ich uszczerbku, zreanimować skret, kiedy to wchłonęły już dobroci i zaczyna się puch, kiedy osadzaja się na nich pyłki, kurz itp.
Mi osobiście jakoś nie chce się wierzyć,że proteiny dane przed myciem zostają w dużej ilości we włosach,w końcu to składnik który czasowo wzmacnia włosy i można usunąć go właśnie szamponem. Teraz kiedy włosy mam slabsze widzę to wyraźniej, bo dawanie protein przed myciem kompletnie mija się z celem i nic im nie daje,tylko intensywne emolienty dają im jakaś osłonę a proteiny muszą pojść na włosy po ich umyciu.
Być może sprawdza się to na mniej problematycznych włosach mytych czymś bardzo delikatnym,kiedy skalp nie ma jakiś większych problemów z łojem, ale moje potrzebują i wzmocnienia po umyciu,żeby się nie łamały i jednym z takich wzmocnień jest właśnie proteina lub keratyna, a mycie ich tylko delikatnym szamponem mści się wzmozonym przetłuszczaniem skalpu.
Także ja co najmniej raz w tygodniu oczyszczam je albo chelatującym szamponem(hairy tale), albo raz, dwa razy w tygodniu naturalnym szamponem z orzechami piorącymi(trawiaste), a po nich intensywne maski, a w miedzyczasie lzejszymi, delikatnymi szamponami z jakas lzejsza odzwyka (emolientowo- proteinowa, czasem wymieszana z humektantem)a na koniec serum (głownie dedykowanym kreconym wlosom) lub po prostu odżwyką jak wspomniany Garnier.
Latem z wodą moje włosy mają kontakt średnio co dwa dni i częsciej im nie trzeba, z codziennego mycia włosów już dawno zrezygnowałam, pomogło mi w tym zaprzestanie używania szamponów z silnym detergentem co każde mycie.
Taki układ sprawdził mi się najlepiej i ta maska do niego już zwyczajnie nie pasuje, co najwyżej potraktowana jako odżywka po delikatniejszym oczyszczaniu, ale znalazłam inną tańszą, która sprawdza mi się lepiej, a tą po prostu żeby wykończyć daje już do innych masek po myciu. Oczywiście kiedy włosy były w totalnej dramie jeszcze ten schemat się nie ustalił, praktycznie non stop chodziłam w spiętych włosach na przysłowiowym maśle z odżywek, olei i szukałam dla nich swojego sposobu itp.
JAK UŻYWAĆ PROTEINY ZALEŻNIE OD WŁOSÓW
Tak ogólnie dobrym rozwiązaniem przy korzystaniu z protein jest domkniecie ich solidnym emolientem,lub humektantem plus emolient,jednak ten puch wtedy jest dużo mniejszy, ja zazwyczaj daje proteiny spłukuje a potem dopiero pozostałe zeby wszystko domknąć. Bywa, że po prostu po wszystkim używam wszystkich tych serum i odżywek, które wgniata się we włosy i nie spłukuje (dla kręconych).Może zajmuje to więcej czasu,ale kiedy nie mamy super problemów z włosami bywa,że proteiny nie są potrzebne za każdym myciem, a wręcz im nie służą i nie ma konieczności tak się z nimi cackać.
Kiedy np włosy są przetłuszczające się,raczej zdrowe lub tylko lekko zniszczone, wtedy proteiny robią robotę,bo po prostu dają im objętości i uzupełniają te uszkodzenia,ale też nie zawsze sprawdza się używanie ich za każdym razem i solo i z jakimś specjalnym namaszczeniem, równie dobrze mogą też iśc przed jak i po myciu.
OGÓLNE WRAŻENIE NA TEMAT MASKI
Wracając do maski,opakowanie przyjemne dla oka,plastikowy słój,dość wydajny produkt,dużo go nie trzeba kiedy włosy są średnio lub mało zniszczone.
Można powiedzieć,że obietnice producenta są niejako przesadzone w przypadku włosów jak moje, nie raz trafiały do mnie proteinowe maski,które dodatkowo włosy otulały emolientem kiedy były zniszczone, tu otulenie jest,ale na moje potrzeby niewystarczające, jest po prostu dobre,ale nie bardzo dobre,widać że włosy potrzebują więcej a samo serum na końcówki już im nie wystarcza.
Zapach ok,ciężko mi go określić, taki słodki grzybowy trochę dziwny, ale mi się nawet podoba, konsystencja średnio gęsta.
Moim zdaniem jest to maska dla włosów średnioporowatych z lekką skłonnością do wysokoporowatych włosów z racji ich natury (np skręt czy fala),ale niekoniecznie z powodu ich wysokoporowatosci z innych czynników jak -farbowanie, słońce, twarda woda czy problemy ze zdrowiem czy kiepską dietą,tu już jest po prostu za słaba i dużo im nie daje, co najwyżej do objętości a bywa, że puchu, dociązenie nie jest wtedy za specjalnie dobre.
Być może kiedy moje włosy kiedyś tam wrócą do formy,znów po nią sięgnę,ale obecnie zużywam ją już jako dodatek do innych masek. Ma u mnie 4
Zalety:
- Skład dobry dla średnioporów a nawet niskoporów, ewentualnie naturalnie wysokoporowatych włosów jak kręcone czy po prostu trochę zniszczonych włosów,dla nich jest też wydajna.
- Mamy tu proteiny (roślinne, czyli takie którymi trudno włos przeproteinować), ceramidy, różne oleje,rycyna jest najwyżej w składzie, gliceryna,która może zwiększac puch na szczęście gdzieś w dalszej kolejności. Są w niej też kwasy więc przy mocno rozjaśnianych włosach dawanie jej na noc może nie być dobrym pomysłem.
- Skład jest generalnie emolientowo - proteinowy.
- Zapach słodkiego grzyba ;)
- Średnio gęsta konsystencja,nie spływa z włosów.
- Dodaje elastyczności, objętości i lekko wzmacnia włosy, odrobinę je dociąża, może dać i trochę połysku
Wady:
- Dla potrzeb włosów wysokoporowatych z racji nie tylko ich natury,ale i ingerencji jak rozjaśnianie, zniszczenia od słońca czy nawet twardej wody (chociaz te bywają czasowe przed chelatowaniem),to zbyt delikatna maska, za mało je dociąża i wymaga mocnych emolientów po,bywa,że serum z silikonem i emolientami (ja już sięgałam po naprawdę twardych zawodników).
- Trochę cena jeśli mamy wymagające włosy, wymaga wtedy używania do niej większej ilości masek także koszt pielęgnacji wzrasta, bo wtedy robi to co może zrobić każda dużo tańsza typowo proteinowa odzywka.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie