A'pieu Juicy - Pang Blusher Róż do policzków w płynie

Jeden z moich absolutnie ukochanych różów. Na wstępie dodam, że posiadam ocień RD01, czyli intensywną czerwień To co na pewno wyróżnia ten róż wśród innych, to jego oryginalne opakowanie, przypominające lakier do paznokci. W środku również znajdziemy mały pędzelek, którym możemy stemplować bezpośrednio na twarzy lub wyjąć produkt na grzbiet dłoni i stamtąd go nabierać. Produkt jest bardzo łatwy w użytkowaniu: dobrze rozprowadza się zarówno palcami, jak i gąbeczką lub pędzlem. Jego intensywność można łatwo stopniować i dokładać: zauważyłam jednak, że największe nasycenie otrzymuję rozkładając go pędzlem, zaś najmniejsze beautyblenderem, który naturalnie pochłania część produktu. Doklepanie go gąbeczką jest też dobrym sposobem na złagodzenie go, gdy przesadzimy z ilością produktu. Po zastygnięciu kolor jest matowy (na bardziej nawilżających podkładach satynowy) oraz bardzo trwały i odporny na ścieranie (ale może być to związane z samym kolorem RD01): u mnie jest widoczny pod koniec dnia nawet po treningu, czy drzemce. Mi sprawdza się również jako tint do ust (ale tutaj jego trwałość nie jest zbyt długa) Jeśli chodzi o wady, trzeba zaznaczyć,, że produkt jest dość mocno perfumowany. Mi osobiście to nie przeszkadza, ale może być to kosmetyk nieprzystosowany dla osób z cerą wrażliwą bądź wrażliwych na zapachy

po swatchach w internecie napaliłam się na ten produkt jak bezzębny na suchary i jak to zwykle bywa — nieco się zawiodłam :-) ale po kolei. opakowanie produktu jest bardzo ciekawe — niczym lakier do paznokci, nawet pędzelek się zgadza :-) jedynie formuła zdradza, że to nie jest produkt dedykowany paznokciom, bo w środku znajduje się kremowa konsystencja. odcień jaki posiadam, to PK03 — dość cukierkowy, ale pastelowy odcień różu. na swatchach w internecie wyglądał przepięknie, dlatego gdy tylko zobaczyłam, że jest dostępny w drogerii internetowej, to nie wahałam się z zakupem, bo takie perełki bardzo szybko się rozchodzą. i tak naprawdę mój zachwyt bardzo mocno opadł, bo jak go już otrzymałam i użyłam, to jakoś odniosłam wrażenie, że tak nijak wygląda na moim policzku — nakłada się szybko, wklepuje jeszcze szybciej, ale w miarę wpracowywania go w skórę zanika, więc trzeba go dołożyć, więc pigmentacja na pierwszy rzut oka wydaje się być mocna, ale z czasem płowieje. kolejna sprawa, to fakt, że posiada delikatne drobinki, które mają rozświetlać, co niekoniecznie na moment zamawiania tego różu mi odpowiadało, a o czym nie wiedziałam. konsystencja jest kremowa, gęsta, ale przy tym dość lekka; jak na moje to nie jest kosmetyk, który zastyga, bo pozostawia dość satynowe wykończenie. na policzku z upływem czasu zanika. mam wrażenie, że na koniec dnia mało co już go widzę, ale być może to dlatego, że formuła jest w kierunku nawilżającej i nie zastyga, a jak wiadomo — skóra w ciągu dnia produkuje sebum, które nie ułatwia zadania takim produktom. summa summarum, warte przetestowania, jeśli ktoś lubi koreańskie kosmetyki :-)