Kolor i efekt zachwycają, ale aplikacja jest nieco upierdliwa.
Lubię róże, mam ich sporą kolekcję (w różnych formulacjach i wykończeniach), ale bardzo ciekawił mnie róż w kremie od MF.
Do testu wybrałam kolor 01 Radiant Rose - śliczny odcień cukierkowego różu, wspaniale rozpromieniający cerę za sprawą rzeczonego koloru oraz delikatnych drobinek.
Róż jest kremowy i bardzo lekki - na skórze zastyga jednak bardzo szybko, co w mojej opinii bywa problematyczne - trzeba ekspresowo go nakładać i blendować, inaczej mogą pojawić się plamy (używałam i pędzla, i gąbeczki BB/Ibry).
Zapach jest dość chemiczny, na szczęście szybko wietrzeje. Opakowanie - miękka, zakręcana tuba - proste i funkcjonalne, nie mogę narzekać.
Co do efektu i trwałości, to powiem tak - jest co podziwiać.
Kości policzkowe są pięknie i naturalnie podkreślone, twarz od razu wygląda młodziej i bardziej promiennie.
Róż trzyma się cały dzień, aż do demakijażu (mam cerę suchą).
Nie uczula i nie podrażnia, choć mam do tego skłonność. Jest też piekielnie wydajny, nie trzeba go dużo, by wymodelować twarz - w tej sytuacji nawet cena jest ok, ponieważ róż będzie służył nam dość długo.
Jedynym minusem jest dla mnie ta formuła - raz czy dwa zrobiłam sobie plamy, a wierzcie mi - mam doświadczenie w tej kwestii, maluję się od lat i potrafię to robić, stąd moja pewność, że to konsystencja jest dość uciążliwa dla użytkownika.
Czy kupię go ponownie?
Nie - znam inne, bajecznie proste w obsłudze, które niemal "same" się rozprowadzają i rezultaty są mega.
Ten róż owszem, wygląda ładnie, ma cudowny kolor i doskonałą trwałość, ale trzeba do niego odpowiedniej techniki, wprawnej ręki i... szybkości w rozprowadzaniu, zdecydowanie ;).
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl