Zapragnęłam sprawić sobie prezent, a ponieważ dla mnie najlepszym prezentem są piękne perfumy, postanowiłam, że zaszaleję...
Zamówiłam perfumy w Sephorze, a piszę to dlatego, żeby pochwalić politykę firmy. Do pełnowymiarowego opakowania perfum dodane zostały dwie próbki tegoż zapachu. Dzięki temu mogłam przetestować zapach i zdecydować, czy mi się podoba i czy zostawiam zakup, czy też odsyłam.
Przyznaję, że na początku byłam zdecydowana odesłać produkt.
Ba! Nawet zapakowałam już paczkę zwrotną, ale po całym dniu "chodzenia" w zapachu, zakochałam się w nim!
Musze przyznać, że jest obłędny, cudownie otulający i pięknie się rozwijający.
Ma w sobie coś takiego, że chce się nim pachnieć! Czuję go na sobie 9 godzin, ale nie jest to męczące, ciężkie i nachalne, tylko subtelne, acz wyczuwalne.
Projekcja bliskoskórna, ogon raczej krótki, ale wyczuwalny i komplementowany.
W składzie niby ubogo, ale wydaje mi się, że znany francuski perfumiarz Jacques Cavallier-Belletrud ukrył tu co nieco więcej.
Zapach otwiera się cytrusowo, ale nie są to słodkie cytrusy, raczej wytrawne, kwaskowe i rześkie. Zapach na początku pachnie nawet nieco męsko, przechodząc w sercu w kwiatowość heliotropu, kwiatu pudrowego, by na końcu osiąść słodkawo i piżmowo na skórze.
Te nuty się pięknie przenikają, żadna nie jest aż tak dominująca, powstaje niezwykła mieszanka zapachu, która tworzy perfumy idealne!
Jest w nich coś hipnotyzującego, bo na każdym etapie pachnienia coś nas przyciąga.
Przyznam, że jest to zapach niespotykany, inny.
Pasuje mi na każdą porę roku i dnia. W zasadzie chcę nim pachnieć zawsze!
Niestety cena jest wysoka, bo za 50 ml trzeba zapłacić ponad 700 zł, więc u mnie będzie na wyjątkowe okazje!
Polecam, jeśli szukacie czegoś oryginalnego, kwaskowo-słodkiego i kwiatowego.