Mgiełkę tę wygrałam w konkursie na Instagramie, na profilu pewnej sympatycznej duszyczki :). Bardzo byłam ciekawa, jakie Yope przygotowało dla nas zapachy! Słyną oni z niekiedy nietuzinkowych połączeń, które okazują się idealne. Czy tak też było w tym przypadku?
Generalnie nie jestem fanką mgiełek do ciała, nie kupuję ich zbyt często. Dlaczego? A no dlatego, że zapachy potrafią szybko mi się nudzić, a mgiełki są często wydajne przez swoją dużą pojemność. Jednak są wyjątki, jak recenzowana w tym miejscu mgiełka Yope. Wyjątkiem jest przez moją ciekawość. Bardzo lubię kosmetyki tej marki, więc nic dziwnego, że chciałam przetestować kolejną nowość. No i powiem Wam, że zawiedziona nie jestem ;). Producent na swojej stronie podaje nam następujące nuty:
Nuty głowy: limonka, mandarynka, pieprz.
Nuty serca: róża, lawenda, jaśmin.
Nuty bazy: piżmo, drzewo cedrowe, wanilia.
Sprawdziłam je, zanim mgiełka do mnie przyszła, i całość od razu skojarzyła mi się ze słońcem. Bo przecież cytrusy, znane mi kwiaty, piżmo i drzewo cedrowe? Wiedziałam, że to musi być intrygujące. I rzeczywiście jest. To, co czuję od razu po pierwszym psiku, to zdecydowanie te obiecane cytrusy, ale przytłumione suchym, trochę pudrowym, korzennym pieprzem. Nie uderza we mnie kwaśna świeżość, tylko limonka z mandarynką w pudrze. Nie nazwałabym tego początku jakoś wyjątkowo słodkim. Potem szybko czuć kwiaty, choć w moim przypadku głównie lawendę. A lawenda kojarzy mi się z męskimi kompozycjami i nie należy do moich ulubionych zapachów. Wbrew powszechnej opinii, nie działa na mnie uspokajająco. Jednak tutaj przenika się zarówno z głową zapachu, jak i z bazą, więc nie wybija się tak mocno. Jak mgiełka już trochę poleży na skórze, we włosach lub/i na ubraniach, staje się bardzo ciepła w odbiorze. Niczym słoneczne, letnie popołudnie. Wanilia cudownie gra z drzewem cedrowym i piżmem. Te trzy nuty wspólnie są nieco kremowe, słodkawe, balsamiczne. Razem cała piramida zapachu jest dość nietypowa. Czuję, że nie polubią się z nią wszyscy. To przytłumiony aromat, może nieco mdły w odbiorze. Jednak na tyle przyjemny i kojarzący się z latem, że polubiłam go. Przynosi mi ukojenie - nie tylko dla zmysłu węchu. W gorące dni nieoceniony jest chłód tej mgiełki, szczególnie że atomizer rozpyla ogromną, satysfakcjonującą chmurę, pokrywającą duży obszar ciała. Wiem też, że fani trwałych zapachów będą narzekać. Tutaj trwałość to zaledwie 3 godziny, z czego największa intensywność trwa z 20-30 minut. Ale to nie perfumy. To lekka pod każdym względem mgiełka. Nie wymagajmy cudów. Tak więc jeśli mój opis Was zachęcił, to śmiało kupujcie. Ja mam zamiar przetestować jeszcze kolejne dwie wersje :).
Opakowanie to przezroczysta, niebieska, plastikowa butelka z atomizerem. Rzuca się mocno w oczy, bo ten niebieski odcień jest wręcz chabrowy. Do tego srebrny atomizer i wszystko dookoła niego. Nietuzinkowy wygląd, ale Yope czasami tak lubi i cenię ich za to ;). Butelka ma ergonomiczny kształt, dobrze leży w jednej dłoni. Jednak żeby umieścić palec w zagłębieniu atomizera, muszę nienaturalnie wygiąć dłoń. To jest jedynym minusem. Myślę, że bez zagłębienia byłoby wygodniej. Do całej reszty nie mogę się przyczepić. Pojemność to 150 ml.
Zalety:
- 98% składników pochodzenia naturalnego, w tym alkohol roślinny
- Dobrze skomponowany zapach, kojarzący się z letnim popołudniem
- Typowa trwałość mgiełki
- Świetny atomizer, rozpylający ogromną chmurę
- Przyjemnie chłodzi ciało w gorące dni
- Dobra wydajność
- Ładne i dobrej jakości opakowanie
Wady:
- Wgłębienie w atomizerze nie jest zbyt wygodne
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie