L'Oreal Paris Elseve [Elvive], Bond Repair Leave-In Serum Serum do włosów

Kupiłam to serum, licząc na poprawę kondycji moich włosów, szczególnie po ich uszkodzeniach, ale niestety nie zauważyłam spektakularnej zmiany. Moje włosy były nawilżone, ale efekt nie był tak widoczny jak oczekiwałam. Dodatkowo, wysoka zawartość alkoholu denaturowanego w składzie sprawiła, że po kilku użyciach zauważyłam, że włosy stają się nieco suche i szorstkie. To trochę rozczarowujące, zwłaszcza przy produkcie, który ma działać naprawczo. Zapach serum również nie przypadł mi do gustu – był dla mnie zbyt intensywny i irytujący, co wpłynęło na ogólne wrażenia z użytkowania. Choć aplikacja jest łatwa, a serum dobrze się wchłania, to nie zrobiło na mnie większego wrażenia i nie widzę efektów, które by mnie przekonały do ponownego zakupu. Zdecydowanie nie wrócę do tego produktu.

Serum kupiłam wraz z całą kolekcją Bond Repair, ale w odróżnieniu od pozostałych kosmetyków, tego używam po każdym myciu, nie ważne jakich wcześniej użyłam produktów. Jestem świadoma, że produkt ma dość wysoko w składzie alcohol denat, który może powodować przesuszenie. U mnie tego typu sytuacje (przynajmniej do teraz) nie mają miejsca, jednak przez ten fakt, nie jest to produkt, który poleciłabym bez namysłu. Moje włosy nie są szczególnie zniszczone i przesuszone, może dlatego ten składnik nie jest dla nich wrażliwy, ale kłóci się to trochę z myślą linii. Ja nakładam go w ilości 3 pompek (mam włosy gęste, do łopatek) na wilgotne włosy osuszone ręcznikiem, jeszcze przed suszeniem. Po suszeniu nakładam olejek Kerastase, który robi większość roboty, ALE widzę różnice gdy nałożę i nie nałożę to serum. Włosy są jeszcze bardziej sypkie, gładkie i przyjemne w odczuciu. Nie zauważyłam żadnego wzmocnienia włosa i szczerze niespecjalnie nawet na to liczyłam. To nie jest tańszy zamiennik innych, drogich Plexów, Bondów dostępnych na rynku. Dla mnie jest to dodatek, bez którego mogłabym żyć, ale używam i widzę w tym jakiś sens. Zapłaciłam za niego ok 30 zł. Jest bardzo wydajny, chociaż nigdy nie nakładałam go na suche włosy. Mam wrażenie, że ta konsystencja jest trochę za ciężka na to. Cena jak najbardziej akceptowalna za pojemność i działanie.

Jest to pierwszy produkt z tej serii, który zaczęłam testować. Zazwyczaj to właśnie produkty bez spłukiwania dają mi najlepsze efekty. Po użyciu serum włosy są widocznie wygładzone. Nie powiedziałabym, że jest to produkt, który zrobił mi najpiękniejszą taflę w moim życiu, ale jest ona przyzwoita. Co najbardziej lubię w tym produkcie, to obiecana ochrona włosów. Po nałożeniu mam uczucie, że włosy są otulone przez produkt. Prostuję włosy często i zauważyłam, że dużo lepiej chroni moje końcówki, niż preparaty do termoochrony w sprayu - mam wrażenie, że taki rodzaj aplikowania ochrony, dociera do większej ilości włosów. Zapach na początku jest dosyć specyficzny - jest to zasługa kwasu cytrynowego, jeśli używasz kosmetyków do włosów z octem owocowym, to jest to podobne odczucie. Podsumowując, myślę, że kosmetyk jest wart swojej ceny. Jestem ciekawa długotrwałych efektów działania tego serum.