Będąc na zakupach w Rossmannie, rzuciło mi się w oczy stoisko z produktami "Dreamworld" od Stars from the Stars. Wszyscy, którzy mnie dobrze znają wiedzą, że błyski, refleksy, świecidełka, brokaty, magiczne pyłki i świat wróżek jest wyjątkowo bliski mojemu sercu. Po długim namyśle i licznych wahaniach, zdecydowałam się na wariant 02 Craze, odcień brzoskwiniowy, cieplejszy (chociaż mogłam kupić także 01 Whim - po co wybierać, skoro można było kupić oba?)
W fioletowym kartoniku ozdobionym eterycznymi motylkami została umieszczona przeźroczysta fiolka z zawartością magicznego wróżkowego brokatu, zwieńczona nakretką w kolorze starego złota. Wizualnie wygląda cudnie - złote napisy ledwo widoczny na tle brzoskwiniowo-złotej mazi naładowanej brokatem. Niestety ściera się. Niska ocena opakowania (zaledwie tylko dwie gwiazdki) wynika przede wszystkim z bardzo nieporęcznego pędzelka, który jest ultracienki, nabiera błyskotki w ilości żałośnie małej, robi to nierównomiernie, ponadto jego włoski nie są zbite, zdyscyplinowane, przez co się rozwarstwiają (cześć brokatowego mazidła gubi się pomiędzy włoskami). Gdyby czcionka nie była tak urodziwa, wystawiłabym sprawiedliwą jedną gwiazdkę za chorobliwie nieporęczny i nieprecyzyjny aplikator. To jedyna wada tego produktu, jednak uważam, że jest na tyle znacząca, że nie jestem w stanie dać maksymalnej ilości gwiazdek - choć na oku ten kosmetyk wygląda PRZEBAJECZNIE! - zgodnie z zapewnieniami producenta.
Jeśli chodzi o mocne strony tego produktu to w zasadzie wszystko inne, co nie wynika z dopasowania (czy raczej niedopasowania) formuły do aplikatora. Np. wydajność pozostawia wiele do życzenia.
Konsystencja produktu jest kremowym płynem z perłowym połyskiem i mnóstwem duochromowych drobinek. Formuła szybko zasycha i trzyma się skóry zadziwiająco mocno - nie migruje, nie osypuje się, nie rozmazuje się. Od tego kosmetyku postanowiłam skończyć z matami i skierować się w stronę błysków✨ Zostałam oczarowana! Chciałam więcej i więcej! Zdarzało mi się traktować ten liner jak cień i pokrywałam nim cały obszar ruchomej powieki bądź rozświetlałam nim fragment pod łukiem brwiowym. Wykonywałam nim też łezki pod oczami, magiczne piegi - bawiłam się nim! Nie powiedziałabym, że zabawa była przednia, bo trzeba było się natrudzić, żeby to wyglądało ładnie, ale dla takiego cudeńka... Kiedy mijałam ludzi na ulicy, mając oczy ozdobione tym 'cieniem', zauważyłam, że wielu z nich zwracało na niego uwagę - wielokrotnie łapałam kontakt wzrokowy z osobami o różnym przekroju wiekowym i obu płci. Jak ten cień wygląda? Jak zachód letniego słońca z tęczowym brokatem. Baza półtransparenta, brzoskwiniowo-perłowa z dużymi i wyrazistymi drobinkami odbijającymi światło na wszystkie kolory tęczy - znaleźć tam można i srebro, i złoto jasne (żółte) i ciemne (pomarańczowe), i zieleń, i seledyn, i fiolet, i róż, i niebieski w odcieniu szafirowym i błękitnym... Efekt WOW murowany! <3 Pociągnięcie cienkiej warstwy wzdłuż śladów po fioletowej kredce niesamowicie podkreślało zielono-złocisty kolor mojej tęczówki.
To naprawdę bardzo udany zakup, otwierający mnie na biżuterię w makijażu✨ Pomyśleć, że jeden skromny kosmetyk może tak upiększyć i ubogacić makijaż - niezależnie od tego, czy użyjemy go jako subtelny akcent, czy nie będziemy sobie go skąpić. Jeśli gdzieś uda mi się go zdobyć, to na pewno zrobię zapas. Z miłą chęcią wypróbowałabym oba warianty. Ma potencjał do bycia hitem, ale ze względu na wady, o których pisałam wyżej; z tego samego powodu nie mogę wręczyć pięciu gwiazdek.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie