The Beauty Care Company Pusheen, Lipbalm, Balsam do ust o zapachu owoców tropikalnych 

Podczas codziennych zakupów w Biedronce, kolejny razu uległam urokowi opakowania kosmetyku! Stwierdziłam jednak, że pomadek nigdy za wiele i pozwoliłam sobie ten kolejny raz na niewinny grzeszek jakim było kupno tej pomadki. Obok kremów do rąk, pomadki to kolejne kosmetyki, których mam sporo i schodzą u mnie dosyć szybko. W swojej kolekcji posiadam droższe i tańsze pomadki o bardzo różnych zapachach i właściwościach. Ten konkretny sztyfcik zauroczył mnie szatą graficzną Pusheen w wersji walentynkowej... jakoś mam słabość do tego puszystego kociaka :). Sztyft niestety jest wykonany z kruchego plastiku, który dosyć szybko pęka. Po czasie zatyczka może samoistnie spadać, więc polecam uważać gdy trzymacie pomadkę w torebce. Kolejna rzecz, która mi się nie podoba, to fakt że sztyfcik pod wpływem grawitacji czy nawet lekkiego nacisku ust chowa się do opakowania. Sam sztyft jest dosyć twardy, ale rozpuszcza się pod wpływem ciepła ust. Całe szczęście jest odporny na te upały panujące na zewnątrz. Jak dobrze się przyjrzymy, to dostrzeżemy małe błyszczące drobinki w pomadce, które lekko rozświetlają usta. Kosmetyk ślicznie pachnie i jeśli miałabym wybrać w kategorii zapachu, to chyba najlepiej pachnąca pomadka jaką kiedykolwiek miałam. Co do właściwości pielęgnujących i nawilżenia jest raczej średnia. Ma składzie masło shea i kilka naturalnych olejów, ale mimo to efekt jest krótkotrwały.

Uwielbiam pomadki i balsamy ochronne do ust, korzystam z nich nałogowo i mam pokaźną liczbę różnych marek, smaków, właściwości i z różnych półek cenowych. Recenzowana kupiłam w markecie chyba była to Biedronka ale dokładnie już nie pamiętam, niska cena również zachęcała do kupna. Urocza szata graficzna koteczka Pusheen w wersji Walentynkowej. Pomadka zamknięta w sztyfcie w kolorze białym, który sam nie otworzy się w torebce/kieszeni. Produkt o pojemności 3,8 g, PAO 12 miesięcy od momentu pierwszego otwarcia, rodzima marka oraz produkcja krajowa. W składzie produktu znajdziemy masło mango, które ma właściwości zmiękczające i wygładzające, olej z ogórecznika, który działa regenerująco. Pomadka pachnie słodko i nienachalnie tropikalnymi owocami. W sztyfcie zatopione są mikroskopijne drobinki brokatu, które rozświetlają usta i nie są zbyt nachalne i rzucające się w oczy. Pomadka działa jak peeling podczas aplikacji jest dość chropowata co pozwoli lekko wygładzić usta, nawilża i zmiękcza je jak obiecuje producent ale należy bardzo często replikować produkt co skraca jego żywotność. Opakowanie stosuje od miesiąca na zmianę z innymi produktami tego typu więc jeszcze trochę zostało, gdybym stosowała jako jedyny produkt do ust wystarczyła by na dwa tygodnie. Fajny gadżet ale nie działa zbyt długo i szybko się kończy więc powrotu nie będzie.