The Body Shop Aloe, Soothing Night Cream Aloesowy krem na noc

Miałam okazję używać produktu miniaturowego tego kremu. Uwielbiam takie maleństwa, a ten słoiczek ma zaledwie 15 ml i pod względem wizualnym jest uroczy. Kosmetyki tej firmy sprawdzają się u mnie w większości przypadków jedynie do ciała, ponieważ twarz i włosy, jakoś nie bardzo się z nimi lubią. Podeszłam więc do testowania tego kremu mimo wyglądu dość sceptycznie, ponieważ nie końca przekonał mnie również zapach. Teoretycznie jest to produkt bezzapachowy, ale jak dla mnie jednak jakiś zapach ma i właśnie nie koniecznie przyjemny. Konsystencja jest natomiast dość gęsta, a krem ma biały kolor. Jego zadaniem jest odżywiać, zmiękczać i łagodzić wrażliwą skórę. Stosowanie go na noc ma nam zapewnić jej ukojenie i pomoc w utrzymaniu odpowiedniego poziomu nawilżenia. Bogata konsystencja sprawia, że krem jest wydajny, a przy nakładaniu sprawia wrażenie lekko tłustego. Moja buzia dość mocno się po nim świeci, a w dotyku wydaje się być mokra, ale ze względu, że to krem na noc nie przeszkadza mi to bardzo mocno, choć nie lubię tego uczucia lepkości na skórze. Rano jednak buzia była miękka, a po przemyciu gąbeczką konjac miła w dotyku i nie świeciła się już. Na szczęście dla odmiany po kosmetyku The Body Shop nie wyskoczyli mi żadni nieprzyjaciele. Zapach utrzymuje się na skórze dość krótko co bardzo mnie cieszy, bo w tym wypadku każda minuta dłużej działałaby na jego niekorzyść. Ogólnie rzecz biorąc krem mnie jednak nie zachwycił i nie sięgnęłabym po niego ponownie. Moim zdaniem nie robi ze skórą niczego co wyróżniałoby go w pozytywny sposób, a dla samego, słodkiego opakowania raczej nie jest wart swojej ceny. Pełnowymiarowe opakowanie 50 ml to koszt około 80 zł ! Ja co prawda mam cerę mieszaną i być może dla cery wrażliwej to idealne rozwiązanie, ale dla mojego typu kompletnie się nie sprawdza.

O ile krem na dzień z tej serii wspominam b. dobrze tak ten nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Tamten miał coś w sobie. Widać i czuć było jego efekty, a tu nic. Ot, zwykłe smarowidło na noc. Plus za wydajność, brak zapychania i wywoływania podrażnień. Na szczęście dostałam go w prezencie (miał być krem na dzień), bo gdybym miała wydać tyle kasy na nic......

Krem nadaje się dla cery naczynkowej, uspakaja wrażliwą skórę twarzy. Masło shea to cudowny składnik, który odżywia przesuszoną cerę, ale nie powoduje jej przetłuszczania i błyszczenia. Krem ma jasno miętowy kolor, lekko masełkową przyjemną konsystencję, nie podrażnia, uspokaja. Mogę vo śmiało porównać do Cliniqe Redness Solutions Daily cream, tyle że TBS Aloes jest trochę lżejszy. Jeden z dwóch kremów, do których wracam. A stosowałam chyba większość kremów na rynku polskim i brytyjskim do cery naczynkowej, wrażliwej. Wydajny. Nie ma dimethiconu, ale za to ma masło shea. Polecam poszukać info o shea butter, a nawet stosować czyste masło shea na skórę, najlepiej nierafinowane. Używam tego produktu od: 1 roku Ilość zużytych opakowań: Jedno całe

Uwielbiam kosmetyki z aloesem, nie wspominając o piciu soku z aloesu. Co sie tyczy kosmetyków, prawie zawsze mam pewność, że kosmetyk z aloesem bedzie dobry, nie wnikając w szczegóły każda z nas zdaje sobie sprawie jaka genialna jest to roślina..cud natury. BS zawsze się sprawdza, jakośc kosmetyków jest na bardzo wysokim poziomie, dbałość o środowisko, organiczny skład i brak testów na zwierzątach sprawia że cenię sobie tę markę. Krem ten uważam za świetny..mam cere normalną bez żadnych problemów jedynie zimą skłonną do przesuszenia. Ten krem bardzo dobrze nawilża i otula skórę aloesową kołderką do snu..dobrze się rozprowadza mocno nawilża i mam wrażenie odbudowywuję skórę w czasie snu. Bardzo goraco polecam . Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1 małe

Przyznam szczerze, że krem mnie nie powalił. Liczyłam na coś więcej. Fakt, nawilżał ale bez spektakularnych efektów. Liczyłam na intensywne odżywienie i wygładzenie twarzy. Oraz po cichu na jakieś działanie p-zapalne ewentualnie rozjaśniające buzię ze względu na obecność aloesu. Niestety troszkę się przeliczyłam. Co do plusów: gęsta, treściwa konsystencja; nie zapycha; minusy: zapach; cena; brak intensywnego działania. Ogólnie krem nie jest zły, ale jak za taką cenę(69zł) myślałam, że będzie robił coś więcej. Na wydajność nie narzekam, ponieważ nakładałam go całkiem sporo, więc miał prawo skończyć się w tak szybkim czasie. Używam tego produktu od: 1,5 miesiąca Ilość zużytych opakowań: jedno

Super krem :) U mnie sprawdzil sie przy czasami przesuszajacych sie zima policzkach. Wybralam wariant na noc, bo glownie wtedy go stosuje. Nie jest ciezki, latwo sie rozprowadza, ma przyjemna konsystencje i jest bezzapachowy. Pozostawia na skorze warstwe ochronna, moim zdaniem bardzo dobrze nawilza przesuszone obszary. Krem jest bardzo wydajny, niewielka ilosc wystarczy zeby nasmarowac cala twarz. Super kosmetyk :) Tu tak samo mozna by bylo uaktualnic cene. W styczniu zaplacilam 169 nok, to troche wiecej niz 60 zl. + dobrze nawilza + bezzapachowy + przyjemna konsystencja + bardzo wydajny + mozna go stosowac jako krem na zime na dzien + cruelty free :) Minusow nie zauwazylam :) Używam tego produktu od: dwoch miesiecy Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego, jest bardzo wydajny

Mam suchą i wrażliwą skórę twarzy. Przez dłuższy czas używałam kremu Boots z serii Botanics i uznałam że czas na zmianę. Wybrałam krem aloesowy z TBS jako że skład wydał mi się zachęcający. Po pierwszej aplikacji byłam zauroczona, twarz wydawała mi się aksamitna i bez podrażnień. Niestety, kolejny dzień używania kremu przyniósł zdziwienie gdyż twarz mnie piekła i miałam czerwone placki na policzkach i czole. Musiałam kolejny raz wklepać krem co przyniosło ulgę. Ta sytuacja powtarzała się codziennie. Nie wiem jaka jest przyczyna. Krem jest średnio wydajny, wchłania sie bardzo szybko, jest lekki, fajny w aplikacji. W mojej ocenie cena nieadekwatna do jakości więc cieszę się że udało mi się go kupić w promocji -30%. Czy kupiłabym go ponownie? Raczej nie. Fakt dwukrotnej aplikacji każdego wieczoru zdecydowanie nie dla mnie. Używam tego produktu od: 1 miesiąca Ilość zużytych opakowań: W trakcie 1

Cala seria aloesowa jest genialna. Koi moją podrażniona przesuszoną skórę , odżywia i jej nie zatyka.To czego żałuję, że dostępność jest fatalna-obecnie dostępny poza granicami Polski i na lotniskach. .Wiekszość kremów mimo, że mam skórę mieszaną mnie podrażnia, wysusza i uczula. Krem ma lekką konsystencje. Używam go od czerwca obecnie zaczełam widzieć dno więc umiarkowanie wydajny. Używam tego produktu od: pol roku Ilość zużytych opakowań: 2 w trakcie

Kupiłam podróżny zestaw miniaturek tejże serii. Aloes na początku składu wydał mi się bardzo zachęcający, poza tym miałam nadzieję, że będzie dobrym dopełnieniem programu pielęgnacji skóry narażonej na ciągłe przebywanie w ostrym słońcu i gorącym klimacie. Trochę się przeliczyłam... Krem jest bardzo lekki i szybko się wchłania; generalnie nie przypominam sobie, bym dostrzegła większe różnice między nim a jego bratem na dzień. Ani mi nie zaszkodził, ani nie pomógł; według mnie, na upalne lato jest za słaby, nawet jako dodatkowy krem. Wiosną może się sprawdzi. Mimo aloesu, nie czułam żadnego nawilżenia; zwykła Nivea Soft jest pod tym względem 1Ox lepsza! Poza tym zapach serii aloesowej strasznie mnie odrzuca, za to odjęłam pół gwiazdki. Jest wydajny, wystarczył mi na dwa czy trzy tygodnie. Podsumowując: o ile produkty myjące z tej serii są naprawdę udane i spełniają swoje zadanie, o tyle kremy wymagałyby, wg mnie, dopracowania. Wielka szkoda, bo skład jest niemalże idealny. Używam tego produktu od: latem Ilość zużytych opakowań: 1 miniaturka