Na opakowaniu bazy widnieje napis "Attention:not compatibile with liquid foundation"! Glamour Shot nie współpracuje z płynnymi podkładami i nadaje się wyłącznie pod podkłady mineralne w pudrze i podkłady tradycyjne w kompakcie.
Stąd prawdopodobnie negatywne recenzje moich poprzedniczek.
Jednak używanie Glamour Shota zgodnie z przeznaczeniem, czyli pod podkłady sypkie, przynosi świetne rezultaty, myślę, że podobne do działania czarodziejskiej różdżki:)Producent deklaruje wygładzenie zmarszczek, zaczerwienień, niedoskonałości, zmniejszenie porów i mat. I... obietnice spełnia. No spełnia, psiakrew, w 100%!
Abrakadabra! Znikają rozszerzone pory. Abrakadabra- żegnajcie drobne zmarszczki! Goodbye zaczerwienienia! I nigdy więcej połysku!
Glamour Shot daje doskonały, naturalny efekt, na skórze bez większych niedoskonałości, czyli na takiej jak moja:) W zasadzie pozwala na bezproblemowe wyjście z domu bez makijażu. Podkład mineralny przestaje mi być potrzebny. Cera jest ujednolicona, wygładzona, świetnie napięta, aksamitnie matowa, gładka jak u nastolatki, której jeszcze nie dotknął trądzik młodzieńczy. Po prostu piękna.
Ale zaraz, zaraz, nie po to ją kupiłam...Miała być do stosowania pod minerały. Podkłady mineralne nieźle trzymają się same z siebie, ale są takie dni, kiedy muszę od rana do wieczora wyglądać dobrze i potrzebuję wspomagania. Glamour Shot dobrze współpracuje z minerałami, przedłuża trwałość makijażu, matuje na dobrych pięć godzin, i świetnie napina i wygładza skórę, zmniejsza znacznie widoczność porów... Ideał w tubce.
Schody zaczynają się, kiedy przeanalizujemy skład. Fanki ekopielęgnacji nie będą zachwycone. I ja też nie jestem.
Oto on: aqua, polydiethyleneglycol, adipate/ipdi copolymer, cyclomethicone, beta vulgaris roqt extract, dimethicone, glycerin, vp/va copolymer, hydrolized corn starch, sucrose palmitate, poliacrylamide,hydroxypropyl methylcellulose,amodimethicone,avena sativa kernel extract, phenoxyethanol, capryl glycol, isoparaffin, chlorphenesin, tocopheryl acetate,glyceryl linoleate,phenyl trimethicone, polyethylene, laureth7,butylene glycol, lacititiol, xylitol, benzyl alcohol, sodium hyaluronate, pentylene glycol, menta piperita extract, ethylhexyglycerin, methylisothiazolinone,butyrospermum parkii seedcake extract, potasium sorbate, citric acid.
Hm...sporo wyciągów roślinnych, gliceryna, sukroza, witamina E, kwas hialuronowy, ale nie oszukujmy się, silikonów też jest sporo. Nie ma natomiast żadnych parabenów (baza Sephory na przykład składa się wyłącznie z silikonów i parabenów:(), co należy uznać za plus.
Przy okazjonalnym stosowaniu nie szkodzi mojej skórze w żaden sposób.
Bladoróżowa emulsja, której kropelka wystarczy na pokrycie całej twarzy, zamknięta jest w poręcznej tubie z aplikatorem. Lekka, ładna tubka świetnie nadaje się do noszenia w torebce i do poprawek w ciągu dnia (próbowałam nakładać drugą porcję Glamour Shota w ciągu dnia- w tej roli również sprawdza się bez zastrzeżeń).
Żeby mężczyzna spełnił swoje obietnice... hm..., cóż, zdarzało się, ale żeby kosmetyk je spełnił... no nie, to pierwszy raz.