Salvador Dali Dalilight EDT 

Zgadzam się z opiniami o słabej trwałości, a mało tego projekcja też znikoma. Bardzo delikatne, lekkie bardziej cytrusowe niż kwiatowe, ładniutkie przypominają moschino I love love tylko grapefruit i cytrusy mają tutaj parametry tragiczne. To raczej jakaś mgiełka. Jedyny plus - niska cena, ale to małe pocieszenie.

Pomimo, iż zapach mi się podoba, nie oszczędzę tych perfum, bo ich trwałość i projekcja są po prostu kary godne. Przypominają mi faktycznie D&G Light Blue. Są po prostu bardziej delikatne i lekko mniej cytrusowe. Butelka piękna. Ale co mi po tym, skoro po zaledwie 15minutach nic już nie czuć. To jakaś kpina! Nie są wydajne. bo non stop trzeba się dopsikiwać.

Znalazłam je w Hebe w cenie 69,99 zł za 30 ml EDT. Nigdy wcześniej ich nie wąchałam, ale spodobała mi się buteleczka, więc postanowiłam sprawdzić czy są fajne. Zapach jest ładny, świeży i kwiatowy. Skojarzył mi się z Dolce Gabbana 'Light Blue', który też jest lekki i kwiatowy. Kiedy przyjrzymy się nutom zapachowych obu kosmetyków to rzeczywiście są tam punkty wspólne: jabłko, jaśmin, cedr, bursztyn i piżmo. Najmocniejszą zaletą tego produktu jest opakowanie. Butelka jest niesamowicie oryginalna. Jest to grecka kolumna z nosem i ustami kobiety wykonana z jasno niebieskiego szkła. Prezentuje się niesamowicie na toaletce. Kartonik też jest elegancki, z niebieską grafiką przedstawiającą flakon. Co do samych perfum to są przyjemne, na początku lekkie a potem otulające. Czuć je na skórze, ale nie są jakoś niesamowicie trwałe bo to tylko woda toaletowa. Zdecydowanie je polecam wielbicielkom takich aromatów oraz tym z was, które kolekcjonują oryginalne flakony!

Zapach może i dość banalny. Świerzy słodki. Mi jak najbardziej odpowiada ale z całą pewnością nie jest to nic oryginalnego i takich zapachów jest cała masa.

Miałam okazję stać się posiadaczką darmowej buteleczki…ale zrezygnowałam. Zapachy S.D. zawsze były oryginalne, niebanalne….a tu coś takiego! Pierwsze otwarcie: Dolce&Gabbana Light Blue , za chwilkę: Eclat d\'arpege Lanvina….po prostu kopia….Czy to jest Salvador Dali?????Jedyny akcent który pojawił się jako bardziej interesujący to woń majeranku, która dodawała pikanterii temu rozwodnionemu zapachowi…Niestety to co po chwili pozostało to płaski, jednostajny i bezwymiarowy zapach, który gdzieś oscylował między Eclat a L.B…..Nie lubię Light Blue ale za to uwielbiam Eclat d\'arpege Lanvina. Dziwne , prawda? A przecież te dwa zapachy mają coś wspólnego. Niestety w Eclat jest jakiś potencjał, zapach ewoluuje a w przypadku Dalilight zatrzymuje się w miejscu i nic. Kompletnie nic. Dlatego po testach podziękowałam za flaszkę. Wolę Eclat. Zdecydowanie. Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: testy

Zapachy Dalego są w istocie dość wyszukane i oryginalne (choć nie jest ich wiele). Mam wielki sentyment do tego malarza, kiedyś interesowałam się jego pracami oraz biografią. Na moich ścianach wiszą wspaniałe reprodukcje jego obrazów. To też uważam, że zapachy sygnowane jego imieniem i nazwiskiem powinny być tak jak sam mistrz - nietuzinkowe, odważne i jedyne w swoim rodzaju. Lubię kilka zapachów z tej linii, ale przyznam, że nie są to żadne objawienia i szybko zarastają monotonią. Dalilight jest akurat prozaiczny i oklepany. Nie pasuje absolutnie do niego sygnatura S. D. Kilka lat temu dostałam w prezencie niezbyt wyszukaną wodę toaletową z Avon\'u o nazwie Miami Beach (czy jakoś tak). Aromat wyświechtanie trywialny, słodki, idealny dla plażowiczek, które przenieśc się chcą myślami do egzotycznej krainy i zapomnieć np. że znajdują się nad brudnym Jeziorem Solińskim. Bardzo podobnie pachnie Dalilight. Monotematyczna, niewywrotna woń, która ani trochę nie jest wyjątkowa. Delikatny słodki kompocik, którym można prysnąc się kilka razy w ciagu dnia, po to by zaraz wywietrzał. Nie powiem, że jest zapach jest kiepski, bo tak nie jest, ale tyle tu przeciętności, że aż głowa boli. Zero ekstrawagancji, elegancji czy nieskrępowanych pokładów pożądliwej namiętności (albo chociazby jakiejś projekcji)...Pryskając się Dalilight otulić się można, nie pieszczotliwą świetlistością czy tajemniczością, lecz NUDĄ... Buteleczka jak zwykle fantazyjnie artystyczna i interesująca. Ale przecież zapachów nie kupuje się dla flakonów. Tak więc, gdyby Salwador żył i trzymał buteleczkę Dalilight w ręku, z pewnością wylądowałaby ona po chwili w czeluści pisuaru... Używam tego produktu od: kilka dni Ilość zużytych opakowań: 5 ml

Trafiło mi się mieć dwa zapachy jednocześnie: Dalilight i Eclat d\'arpege Lavin. Dla mnie te dwa zapachy są pawie jak bliźniacze siostry. Plus: lekki, nie męczący Minus: brak tajemniczości, prostota zapachu Używam tego produktu od: czerwiec 2012 Ilość zużytych opakowań: kończę jedno opakowanie 50 ml EDT

Kolejny zakup z SP... nie wiem czemu, ale mam słabość do tego miejsca. Nawet kiedy nie planuję nic kupić, często wychodzę z flakonem nowego zapachu. Ten został zakupiony w bardzo, bardzo atrakcyjnej cenie i w pojemności 50 mililitrów. Buteleczki pana Dali już znałam, kiedyś mamę obdarowałam Dalissime. Pamiętam, że był niesamowicie trwały (choć nie do końca dopasowany), a co ogromnie w zapachach cenię. Dalilight to taki delikatniaczek - przyjemniaczek. Wydawałoby się, że pasuje każdej kobiecie i w każdym wieku. Moment psiknięcia to chwila orzeźwienia, jak delikatna bryza. Chyba najpiękniejszy czas użytkowania zapachu. Późniejsze minuty już znacznie trudniej mi opisać. Nie są to kwiaty, nie jest to morze, nie jest to zieleń... może jakiś delikatny miks wszystkiego tego po trochu. Na pewno czuć trochę cytrynkę... i wodne akcenty... Próbuję odkryć, co mi tak kaleczy ten zapach (może piżmo?)... Wystarczy jedno psiknięcie rankiem i zapach trzyma się przez cały dzień. Za to kocham Salvadora i poluję na kolejne jego nuty. Jest to chyba najdłużej przeze mnie używany zapach (50tkę mam od maja 2011 i używam z niewielkimi przerwami) i powoli zaczął nudzić przynajmniej moją osobę. Wydaje mi się jednak, że jest to takie połączenie nut, że mogą być kobiety decydujące się na używanie go nieustannie. Trudno mi powiedzieć, czy jeszcze kiedykolwiek do niego wrócę. Zapachów jest tyle, że chyba życia zabraknie aby wypróbować wszystkie... Na razie chcę od niego odpocząć. Edytuję: po kilku tygodniach przerwy od Dalilight (na Incandessence Avonowy), popsikałam się dziś rano i znów go lubię... Dodaję mu więc jeszcze pół gwiazdki i do ideału brakuje mu niewiele, bardzo niewiele... Byłby ideałem gdyby się nie nudził. I już :-) Używam tego produktu od: maj 2011 Ilość zużytych opakowań: 1 x 50 ml

Tak jak mojej poprzedniczce, po pierwszym psiknięciu od razu skojarzył się z D&G Light Blue... Rozczarowanie... Z całego serca nie znoszę tamtego zapachu. Postanowiłam dać mu jednak szansę i poczekać na "rozwój wypadków", zwłaszcza, że perfumy te dostałam w prezencie... Nie wypadało skreślać ich tak na samym początku! (...) Niesamowite! Okazało się, że cierpliwość popłaca. Ten zapach to istna eksplozja zmieniających się nut...! Już po chwili po D&G nie zostało śladu. Pozostała jedynie świeżość cytrusów, ale w innym wymiarze. Wakacyjne orzeźwienie. Później nuty nabrały bardziej ciepłego wyrazu, ale w żadnym wypadku nie "dusząco-wężowego". Na końcu stały się delikatne. Zapach doskonały na gorące, letnie dni... Właśnie skończyłam buteleczkę, stosowało się je bardzo przyjemnie. Nie były uciążliwe dla otoczenia. Jak dla mnie średnio-kobiece i pewnie do nich nie wróce już z "własnej woli", ale jeżeli ponownie dostanę je w prezencie to z pewnością płakać nie będę! Używam tego produktu od: Nie pamiętam. Ilość zużytych opakowań: Jeden flakonik.

Przyznam szczerze, że w początkowej fazie zapach mnie rozczarował. A to dlatego, że nuty głowy to po prostu lekko rozwodnione Light Blue.... pomyślałam sobie " no to wtopa, zapach wtórny, na który wydałam znowu kasę!". A potem.....a potem przychodzi zmiana. Na lepsze, ładniejsze, intrygująco-zachęcające :) Zapach się uszlachetnia, "oczyszcza" i wchodzi w fazę przemiany dając wrażenie zanurzania rąk w chłodnym górskim strumieniu. Zamykając oczy i przytulając nos do nadgarstka dosłownie słyszę delikatny szum wody, a oczami duszy widzę dumne wyniosłe drzewa pośrodku których ścieżkę toruje sobie życiodajny płyn. Czuję lekki powiew wiatru i raduję się tą chwilą zdając sobie sprawę z tego iż zaraz za tym cudownie chłodnym i kojącym zagajnikiem panuje upał wręcz nie do zniesienia. Wyraźnie przebija się na pierwszy plan zapach lilii wodnej i cedru lub cytrynki....? Bardzo miły zresztą i całkowicie nieagresywny, kwaskowato-słodko-musujący aromat dodający energii i pobudzający do regeneracji zmęczone zmysły. Nie czuję jaśminu ( jeszcze tego by brakowało....bo go nie lubię... ;) ). Za to przez jakieś 3 minuty mój nos zrobił mi niecny kawał i zasygnalizował, ze czuje....zapach ogórka kiszonego :D Na szczęście chwila ta minęła błyskawicznie i na drugi i trzeci dzień się nie powtórzyła. Zapach działa na mnie orzeźwiająco, pobudzająco i co tu dużo mówić - zachęcająco do flirtu, uśmiechu imimo zmęczenia - do dobrej zabawy. Daje poczucie, że jestem kochana i pozytywnie nastawiona do świata. To tak jakbyśmy podziwiali urok górskiego strumienia i nagle w nim zauważyli błysk... co to? Sięgamy zaciekawieni dłonią, wytrzymujemy wręcz ból zadawany przez lodowata wodę i....o rany...kryształ..! Jaki piękny....jak migocze i się mieni, jaki chłodny - aż miło go zamknąć w swojej dłoni... :) Jest to zapach na lato, z którym można iść przez świat nie zważając na upał i skwar, i przetrzymać z nim dzielnie trudny dzień w pracy . No udał się Dalemu....naprawdę :) Z tym zapachem można śmiało wyjść na miasto, do biura, szkoły, między ludzi, na imrezę, na majówkę, spacer .... i rzec do siebie : "świat jest piękny, mimo wszystko " ... :)

Zapach bardzo delikatny, nienachalny, przyjemny i orzeźwiający. Niezwykle przyjemna w nich jest woń cytrusów. Trwałośc dość słaba,ale cena przystępna, z reszta niemal wszystkie letnie zapachy mają to do siebie, ze szybko sie ulatniają- jest to powodowane komponentami zapachowymi. Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: 1 próbka