O ILE KTOŚ LUBI OLEJKI...
BO JA AKURAT NIE :nie:
Kupiłam w osiedlowym Rossmannie za ok. 23 złote. Używam do extra mocnego ugniatającego masażu tylnej części ud oraz tylnej części ciała wiadomo jakiej. Czyli standardowy obszar na którym uskutecznia się wszelkie działania antycellulitowe, mniej lub bardziej wyszukane. Stosuję poprostu ręką na (koniecznie!) suchą skórę, a potem myję się normalnie, czyli gąbką i żelem, po kąpieli zwyczajny balsam do ciała. Dobry piling po ciężkim treningu na siłowni ale również po kilkukilometrowym biegu, choć akurat jeśli chodzi o mięśnie to decydujący jest oczywiście sam fakt masażu, a nie rodzaj pilingu.
Piling zaskoczył mnie pozytywnie. Skład przyzwoity, dość krótki, nawet dość naturalny. Parafina wprawdzie na wysokim miejscu w składzie, ale w niczym mi to nie przeszkadza. Ponadto jakieś woski czy olejki roślinne. Kolor jasnego miodu. Zapach mało nachalny i przede wszystkim nie będący wynikiem dodatkowego składnika Parfum. Produkt czymś pachnie, siłą rzeczy, tym z czego jest zrobiony, ale nie zawiera żadnych dodatkowych sztuczek perfumeryjnych.
Zasada ścierania opiera się na soli ze źródeł iwoniczowskich, a nie na plastikowych kulkach polietylenowych, jak w standardowych pilingach drogeryjnych (ale również aptecznych markach). Sól zatopiona jest w czymś tłustym, przy czym konsystencja jest raczej krusząca się niż lejąca. Przy nabieraniu ze słoika i nanoszeniu na skórę trzeba uważać, żeby piling nie spadł z ręki. Ale do ciała przyczepia się dobrze i dzięki olejkom można masować dowolną ilość czasu. Tym bardziej, że sól nie rozpuszcza się w trakcie masażu. Całego ciała nie chciałabym traktować tym pilingiem, bo jednak jest dość zdzierający, tzn. ostry, mimo tłustości, a ponadto ta tłustość na całym ciele przeszkadzałaby mi bardzo. Jednak wybiórczo do strategicznych obszarów jest dobry. Części ciała wymasowane tym pilingiem trzeba naprawdę dobrze wyszorować, jeśli chcemy pozbyć się tłustości. Ja tej tłustości zdecydowanie nie lubię. Z drugiej strony nie wymaga to potem użycia balsamu do ciała, co może być zaletą. Dla mnie jest to obojętne, ponieważ tłustości nie lubię i nigdy nie polubię, a balsamu do ciała i tak potem używam.
Pudełko niewielkie, ale nie ma oszukanego mniejszego pojemniczka w większej zewnętrznie kubaturze, żadnych trików w celu wywołania złudzenia optycznego, jak to się często zdarza innym polskim producentom. Szata graficzna idealna: biały skromny słoiczek z granatową nakrętką, żadnych kolorowych malunków, zdjęć owoców, jednym słowem nie ma niczego, co szpeciłoby łazienkę. Zwykle nie oceniam wydajności produktu, bo uważam to kryterium za beznadziejne i zbędne. W tym jednak przypadku nie mogę przemilczeć faktu, że produkt faktycznie jest wydajny, bo wystarczy użyć małej ilości, a dzięki dobremu rozprowadzaniu i dużej kondensacji soli, efekt jest taki, jakby użyło się go dużo. Czyli w małym pudełku otrzymujemy w rzeczywistości całkiem dużą ilość skutecznego produktu. Jeśli ktoś lubi takie rzeczy typu domowe SPA i olejki mu nie przeszkadzają, to zdecydowanie polecam.
Używam tego produktu od: mam ze dwa miesiące chyba
Ilość zużytych opakowań: nadal mam pierwsze