Opinia po 8 latach używania.
Zaczęłam go używać w 2008, ewentualnie 2009 roku. Kupowałam w Sephorze. W tamtych latach nie było jeszcze takiego trendu na suche szampony. pamiętam, że Rossmann miał w swojej ofercie jakiegoś potworka, który tylko zniechęcał do używania takich specyfików. Ten szampon od Rene Furterer był jak dotyk skuteczności i luksusu.
Po latach widzę, że bardziej luksusu niż skuteczności...
Na początku kupowałam 1 taki szampon na 2, 3 miesiące. Zawsze oczywiście korzystając z promocji, co by cena nie bolała portfela aż tak bardzo.
Później, kiedy stwierdziłam, że ten szampon jest tak strasznie niewydajny (a jest! o tym napiszę nieco niżej), to kupowałam 2 szampony na rok, później 1 na rok, na końcu przestałam kupować w ogóle.
Moje pierwsze użycie było jakbym odkryła małą Amerykę. Włosy były odświeżone, uniesione wręcz, a nawet miałam wrażenie, jakby były ułożone przez fryzjera. Kiedyś na wyjeździe pokazałam koleżance ten szampon, użyła i również była zachwycona.
Jednak teraz, kiedy już troszkę inaczej patrzę na kosmetyki, kiedy już jestem chyba "po". Po kupowaniu najnowszego pudru Chanel, bo przecież skoro to nowość, to na pewno najwyższa technologia i efekt wow. Po kupowaniu balsamów do ciała za kilkaset złotych, bo przecież tylko one dadzą jędrność. Nie, nie to, że co miesiąc wywalałam grube setki, czy tym bardziej tysiące na kosmetyki. Ale kurczę, muszę się przyznać, miałam mały ciąg do chodzenia po Douglasach i Sephorach, sprawdzaniu ich nowości, oglądaniu puzderek limitowanek itd. Wiele, bardzo wiele poznałam w ten sposób świetnych kosmetyków. Niektórych używam do dziś, niektóre kupiłam ponownie. Ale i multum razy przekonałam się, że nawet wiele z dobrej jakości drogich kosmetyków JEST MI PO PROSTU ZBĘDNA. Nie muszę mieć np. balsamu/masła/serum do ciała dla każdej części ciała osobno. Jestem jeszcze młodą kobietą, a dałam się wciągnąć w kupowanie innych produktów do ramion, innych do pośladków, innych nawet do łydek!
Wyrosłam z konsumpcjonizmu. Teraz bardzo rzadko kupuję kosmetyki. A te które kupuję są przemyślane. Oczywiście to nie jest surowa, lodowata dyscyplina. Jeśli mam ochotę, mogę sobie pozwolić na nieplanowany zakup. A jednak wiecie co? Nie mam na to zazwyczaj ochoty ;) Po prostu wolę już kupować mniej kosmetyków, nie otaczać się przedmiotami, nie gromadzić rzeczy, których nie jestem w stanie zużyć.
Wybaczcie ten przydługi wstęp. Wracając do szamponu Rene Furterer. To bardzo drogi i bardzo, ale to bardzo niewydajny kosmetyk. Jeśli spryskam nim włosy dużą jego ilością, efekt przez kilka godzin jest niewiarygodny. Ale na dłuższa metę włosy są osłabione, zniszczone, przesuszone, i - raz jeszcze powtórzę - osłabione. A ten szampon w przypadku włosów długich starcza na... kilka razy.
Można go kupować, jeśli kogoś stać, aby raz na kilka miesięcy poratować się w kryzysowej sytuacji. Ale umówmy się: są już na rynku kilkakrotnie tańsze suche szampony, które sprawdzą się podobnie, niektóre nawet lepiej, a ponadto starczą na dłużej.
Gdzieś wyżej pisałam, że pożyczyłam na wyjeździe koleżance ten szampon. Wiecie jaka byłam zła wtedy? Aż wstyd o tym pisać, ale jako że uczę się na błędach, to wiem, że już nigdy tak nie postąpię. Otóż wzięłam na wyjazd nowy, jeszcze ani razu nie użyty szampon. Użyłam go sama jeden raz i zaraz potem użyła go moja koleżanka. Nie wiedziała jaka jest jego cena, spryskała bardzo porządnie swoje półdługie włosy zachwycona efektem. I oddała mi szampon, w którym zostało może najwyzej 10% produktu. Nic jej nie powiedziałam, bo ona niczego złego nie zrobiła. To ja sama wewnętrzne się załamałam. Że kosmetyk za takie pieniądze starcza na trzy razy. Czasem cztery/pięć, jeśli użyjemy go oszczędniej.
Kosztuje obecnie w Sephorze 85 zł za 150 ml. Uważam, że to naprawdę niepotrzebnie wydane pieniądze.
Jeśli używamy suchych szamponów bardzo regularnie, to ten się nie sprawdzi gdyż: jest bardzo drogi, totalnie niewydajny, przy regularnym stosowaniu osłabia włosy.
Jeśli zaś używamy suchych szamponów rzadko, to lepiej kupić jakiś tańszy, sprawdzony szampon.
Aby uczciwie napisać recenzję dodam jeszcze kilka spostrzeżeń:
1. nie bielił włosów, łatwo można było go wyczesać
2. ciśnienie spraya jest wysokie (a na pewno najwyższe ze wszystkich suchych szamponów jakie stosowałam do tej pory)
3. zapach jest specyficzny. Nie jest tragiczny, ale jest mocno wyczuwalny, taki charakterystyczny.
4. mimo iż włosy wyglądają po użyciu na świeże, to w dotyku zdają się być jeszcze bardziej brudne.
Ja już nie kupię. Chyba, że z całego rynku znikną wszystkie inne suche szampony. Wtedy będę kupować go raz na rok. Albo i nawet nie...
Używam tego produktu od: 8 lat
Ilość zużytych opakowań: bardzo, bardzo dużo