Suchy szampon, jak to suchy szampon - robi to, co ma robić. Ale ten zapach...
Jak ja dawno nie miałam suchego szamponu od Batiste. Kupiłam go z dwóch powodów - po pierwsze dlatego, że ciachnęłam sobie ostatnio grzywkę i lubi się sklejać, a po drugie dlatego, że chciałam przypomnieć sobie, jak łatwo jest stosować taki w spray'u (ostatnio stosowałam z pompką). Kosztował zapewne kilkanaście złotych w jednej z drogerii stacjonarnych.
Niestety natura obdarzyła mnie przetłuszczającą się skórą głowy, a więc też włosami. Może dzięki odpowiedniemu szamponowi nie mam już aż tak wielkiego problemu z tym, ale i tak wciąż się pojawia. Teraz jeszcze dodatkowo ciachnęłam grzywkę, a że mam włosy, które lubią się sklejać w tzw. przeze mnie ''dredy'', to muszę traktować ją codziennie suchym szamponem. Przez ostatni rok stosowałam ten od Ecocery z pompką, który był wygodny, ale do czasu. Nie ma to jak spray jednak :D. No i powiem Wam, że przypomniałam sobie, jaka to jest dopiero wygoda. Wystarczy spryskać nim miejsce, które chcemy odświeżyć, następnie od razu rozczesać włosy lub najpierw wmasować szampon palcami. W przypadku grzywki od razu ją rozczesuję. W jedną chwilę kłaczki wyglądają na umyte, choć w dotyku są nieco suche i ''mączyste''. Ale wiadomo - coś za coś. Tak samo osoby z ciemnymi włosami mogą dostrzec szary osad. Ja jestem szatynką (naturalny jasny brąz), więc mnie to praktycznie nie dotyka. Nie bez kozery Batiste stworzyło specjalne suche szampony zarówno dla brunetek, jak i blondynek, więc do wyboru do koloru. Przejdźmy teraz do najważniejszego, czyli zapachu, bo działanie, to każdy ten szampon ma takie samo. Producent tę kompozycję nazwał ''sweet & delicious'' i właśnie dlatego tak mnie tym przyciągnął. Uwielbiam słodkie zapachy. Niestety niewiele ma wspólnego ze swoją nazwą, a nawet szatą graficzną. Cytuję: ''Zapach lekki i soczysty jak sorbet owocowy z melona, ananasa, granatu i malin podany z kulką kremowych lodów waniliowych. Dziewczęcy i bezpretensjonalny, a przy tym orzeźwiający i nie za słodki''. No to w końcu słodki, czy nie za słodki? Hmmm... Wiecie co ja tutaj wyczuwam? Proszek do prania. Taki owocowo-kwiatowy, świeży. A takie wrażenie daje melon. Nie przepadam za jego wonią. Jest tutaj najmocniej wyczuwalny, dając głównie owocową świeżość, bez słodyczy lub naprawdę tylko jej nutką. W tle jakby grały kwiaty i to wszystko. Nie mogłam się do niego przyzwyczaić, za każdym razem miałam wrażenie, że czuję gdzieś pranie, a wówczas przypominałam sobie, że to przecież ten suchy szampon... Ubrania wyciągnięte z pralki mogą tak pachnieć, ale włosy nie. Oczywiście wciąż Wam go polecam, bo świetnie działa, a zapach to przecież kwestia gustu. Spróbujcie, bo może się Wam spodobać.
Opakowanie to aluminiowa butelka z przyciskiem spray'u. Szata graficzna jest utrzymana w różowych odcieniach i pełna malutkich matrioszek. Wygląda to uroczo i dziewczęco, ale moim zdaniem nie pasuje do tej kompozycji zapachowej. Widziałabym tu raczej turkusowo-zielone odcienie. Spray nie zacina się i nie ''pluje'' produktem. Pojemność to 200ml.
Zalety:
- Odświeża i odbija od nasady przetłuszczone włosy
- Ładne i dobrej jakości opakowanie
Wady:
- Zapach nie przypadł mi do gustu, a przecież ma on duże znaczenie przy produkcie tego typu
- Słaba wydajność, ale Batiste już nas do tego przyzwyczaiło
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie