Hairgen Spray przeciw wypadaniu włosów 

Jestem nie tylko wloso-, ale i wcierkomaniaczką. Jedna wcierka mi się kończy, natychmiast otwieram nową. Wcieranie weszło mi już w nawyk i chyba dziwnie bym się czuła, gdybym miała przestać z dnia na dzień ;). Na zakupie tego produktu zaważył skład - wydawał się idealny, ale długo powstrzymywała mnie cena - nawet do 145 zł. No i po długim czasie, w którym używałam bardziej przystępnych cenowo wcierek i wielu podejść do tej, zdecydowałam się na zakup. Do zamontowania jest dozownik, jaki przedstawiam na zdjęciu, według mnie w tym akurat wypadku jest wygodniejszy i precyzyjniejszy niż psikanie bezpośrednio z butli. No właśnie - butla - ma pojmność 250 ml, więc jest napełniona do połowy płynem, bo wcierki jest 125 ml. Nie przychodzi mi do głowy żadne logiczne uzasadnienie takiej sytuacji, inne niż to, że jest to typowa praktyka - robi się wielkie opakowania, żeby klient myślał, że produktu jest dużo, a potem się je napełnia do połowy, czyli o 100 % mniej, to już lekkie przegięcie. Sam specyfik nie ma zapachu, jest całkiem wodnisty, ale minimalnie obciąża włosy u nasady. Nie aż tak jak Sniffy, czy Complidermol, ale jednak. Mimo, że 125 ml to dość dużo jak na wcierkę, miałam takie pojemności nie raz i starczały mi na minimum 2 miesiące, tak tutaj ta ilość starczyła mi na 23 dni, a stosowałam tak samo jak zawsze, codziennie, tyle samo, na te same miejsca. Przy takiej cenie jest to tragiczna wydajność i preparat jest całkowicie nieekonomiczny. Nie zauważyłam po nim żadnej poprawy w kwestii zmniejszenie wypadania czy nowych bejbików. Może, gdybym użyła kilka butelek, ale przy tej cenie i przy takiej wydajności to wolę potestowć coś innego.