Hairmate Grow Up, Wcierka do włosów zapobiegająca wypadaniu 

Wcierkę kupiłam latem 2024 roku .Użyłam raz i cóż przeraziło mnie pieczenie . Odstawiłam i wróciłam jesienią do regularnego wcierania . Ta wcierka po prostu dział włosy mniej wypadają i rosną to efekt regularnego używania . Produkt ma wygodną butelkę i aplikator . Psika dość mocnym strumieniem trzeba uważać żeby produkt nie spłyną na twarz lub w oczy . Produkt pachnie intensywnie lawendą czego osobiście nie lubię . Wcierkę stosuję przed myciem z intensywnym masażem i zaraz po umyciu włosów . Nie przetłuszcza nawet odbija włosy od nasady . Świetnie sprawdzi się w przypadku zakoli po zbyt mocnym spinaniu włosów. Wcierka moim zdaniem lepsza od fioletowej anwen . Grzeje jeszcze mocniej dla nie których może wywołać dyskomfort . Uwaga na używanie w pobliżu małych dzieci lub zwierząt . Co mnie zaskoczyło nakładasz wydaje ci się ok coś tam rozgrzewa a po kilku minutach wręcz pali . po kilku aplikacjach skóra przyzwyczaja się do mocnego rozgrzania .

Wcierka działa, po 1–2 miesiącach pojawiły się nowe włoski przy zakolach. Ma mocny zapach i bardzo rozgrzewa skórę, na początku myślałem że to alergia. Daję 4 gwiazdki, ale nie kupię ponownie bo korzystanie nie było przyjemne.

Naturalna wzmacniająca wcierka stymulująca wzrost włosów ma lekką formułę,. Aplikacja jest prosta i wygodna. Opakowanie posiada dozownik rozpylający produkt. Wcierkę w formie aerozolu aplikujemy na skórę głowy. Ja wcieram ją w skórę głowy poprzez delikatny masaż i pozostawiam bez spłukiwania aż do następnego mycia włosów. Systematyczne stosowanie wcierki pobudza skórę do zagęszczenia czyli wzrostu baby hair. Moje włosy odzyskały objętość po około dwóch miesiącach. Są uniesione od nasady, błyszczące, wzmocnione.

Używam wcierkę od ponad miesiąca i naprawdę zauważyłam dużo nowych baby hairów oraz mniej wypadających włosów na szczotce. Na początku stosowania miałam wrażenie, że wcierka aż pali moją głowę jednak po dłuższym stosowaniu ten efekt jest już osłabiony. Dodatkowo mega rozgrzewa podczas suszenia włosów. Aplikator wcierki tak jak lubię- precyzyjny strumień w formie psikacza pozwala na dokładne rozprowadzenie wcierki. Zapach na początku lekko drażniący lecz po czasie człowiek się przyzwyczaja i już go tak nie wyczuwa.

Używam tej wcierki od paru miesięcy i zauważyłam bardzo dużo baby hairów. Jak mam świeżo umytą głowę to, aż za bardzo to widać bo odstają takie krótkie, muszę przyklepywać lakierem???? zapach jest dosyć specyficzny ale nie czuć go aż tak bardzo (po czasie) jak czuć tą wcierke anwen. Jest łagodniejsza. Natomiast samo działanie i pieczenie skóry głowy jest u mnie mocniejsze niż tej z anwen. Ma ładne opakowanie. Używam codziennie lub co drugi dzień. Jest wydajna. Myśle ze kupię ponownie jak się skończy, natomiast poczekam na promocje żeby była tańsza. Kupiłam w rossmanie.

Piękne włosy to jeden z atrybutów kobiecości,a u mnie kompleks od lat. Z natury liche pasma przysparzają mi problemow,ale staram się o nie dbać jak mogę. Wcierki to jeden z tych kosmetyków,których używam regularnie od wielu lat i na stałe są w mojej rutynie pielęgnacyjnej. Akurat jesienią zauważam nadmierną ilość włosów na szczotce,dlatego gdy pojawiła się ta nowość to skierowałam się w jej stronę. Z marką Hairmate mam pierwszy raz do czynienia. Jest to polska marka produktów do pielęgnacji oraz stylizacji włosów stworzona przez fryzjerów. Kosmetyk zamknięto opakowaniu,które mieści 150 ml. Jest z takiego twardszego,sztywnego plastiku,który do końca zachowuje swój kształt. W żaden sposób nie jest przezroczyste ,więc nie można dojrzeć ilości jaka pozostała. Prezentuje się w jasnoniebieskim odcieniu z charakterystycznym wypukłym napisem marki na przodzie.Ma prostokątne ścianki i jest dosyć smukłe. Zakończone białą nakrętką z aplikatorem z wydłużoną szyjką. Ma to ułatwić naniesienie preparatu na wybrane miejsca i rzeczywiście tak jest. Dozownik zabezpiecza nakładka,która spełnia swoje zadanie w 100 %. Mając butelkę nawet podczas podróży w kosmetyczce nic się nie wydostało ze środka. Opakowanie pokrywają szare napisy,ale tutaj jest więcej przestrzeni.Niestety wśród nich nie znajdziemy daty ważności czy PAO,ale można odczytać,że produkt jest wegański,wolny od cierpienia zwierząt,do każdego rodzaju włosów. Lista składników jest zacna pełna ekstraktów roślinnym np.zawiera hydrolat oraz olejek z lawendy. Pozbawiona mikroplastiku czy parabenów. Kosmetyku używa się bez problemu,a mechanizm porządnie został zaprojektowany. Dzięki niemu przy konkretnym nacisku,ale bez siłowania wydobywamy dozę produktu. Wydobywa nie delikatną ,muskajacą mgiełkę,a pożądny punktowy psik. Jak zalecono po każdej aplikacji robię kilkuminutowy masaż,aby ta dobroć się lepiej wchłonęła i została przyjęła przez skórę. Produkt to taki ziołowy płyn i naprawdę czuć tutaj intensywnie ten mix,ale najbardziej lawendę i choć lubię ją we wszelakich kosmetykach,ale tą odsłonę nie mogę zaliczyć to przyjemnych. Jest ostry i duszący,często drapało mnie w gardle,a raczej nie jestem aż tak wrażliwa na zapachy. Znalazłam więc na to sposób i po prostu stosuję terapię w łazience i odrazu z niej wychodzę. Na włosach jest on słabiej wyczuwalny i szybko się ulatnia. W innym przypadku może uznałabym tę ostrość za wadę produktu,ale całościowe efekty tak mnie zadowoliły ,że nie wpisze go w rubrykę wad. Po kilku minutach rzeczywiście czuć lekkie pieczenie i również towarzyszące mu uczucie ciepła ,ale jest to jak najbardziej znośne. Specyfiku używałam regularnie przez miesiąc i jestem zachwycona. Przede wszystkim nie obciąża i nie przyklapuje moich delikatnych włosów.Nie przyspiesza czasu do następnego mycia. Świetnie działa na włosy,przy czym jest delikatny dla skalpu. Nie przesusza go ,nie wywołuje łupieżu czy uczulenia. Dzięki niemu udało mi się zmniejszyć do minimum moje sezonowe wypadanie włosów oraz zauważyłam wyraźnie zwiększony ich porost. Podczas terapii nie zostały przesuszone ani w jakikolwiek inny sposób nie pogorszyła się ich jakość. Produkt jest wydajny,można go kupić w Rossmann lub w sieci. Jego cena nie jest jakoś specjalnie wygórowana,choć sama zaczęłam kupować kosmetyki tylko na promocjach,warto więc zaczekać. W w.w drogerii jest kilka serii kosmetyków od Hairmate,dlatego można je dopasować do swoich potrzeb.Sa też inne wcierki oraz duety szampon oraz dopełniająca odżywka.

Wcierke Hairmate kupiłam w Rossmanie w promocji za 32 zl. Początkowo troszkę zasmuciła mnie mała pojemność kosmetyku.Buteleczka ma wygodny dyfuzor którym bez problemu nałożycie produkt na skórę głowy. Od razu zaczęłam stosowanie i poczułam ogień na głowie. Jest to najbardziej rozgrzewająca wcierka jaką miałam. Zapach wcierki nie jest uciążliwy jak np ten z wcierki Anwen która też bardzo lubię. Wcierke Hairmate można stosować na świeżo umyte włosy- nie obciąża i nie przetłuszcza- trzeba tylko uważać żeby nie spłynęła na twarz lub co gorzej do oczu ponieważ mocno pali. Po miesięcznym stosowaniu mam wrażenie że włosy szybciej urosły i są gęstsze. Mój odrost jest zdecydowanie większy niż zwykle. Stosuje ją mniej więcej co 2 dzień. Wcierka nie jest jakoś super wydajna ale uważam że warto

To chyba najbardziej paląca wcierka jakiej kiedykolwiek użyłam. Ani nowa od vianek and grow me tender nie pieką tak jak ta wcierka. Zapach jest intensywny, jednak nie jest on w sobie sam mocny, co jest po prostu bardzo podrażniający.

Moim zdaniem świetna wcierka do włosów z firmy Hairmate. Zakupiłam ją w jednej z najpopularniejszych drogeri stacjonarnych za niecałe 40 złotych. Produkt jest zamknięty w plastikowej butelce z pompką, która działa bez zarzutu, aż do końca jej używania. Grafika jest minimalistyczna, lecz bardzo ładna. Wszystkie napisy obecne na etykiecie są doskonale widoczne, a co za tym idzie - czytelne. Używam tej wcierki od miesiąca, a nawet trochę dłużej i już mogę śmiało powiedzieć ,że jest świetna. Jest ona rozgrzewająca więc jeśli ktoś ma wrażliwą skórę głowy to należy z nią uważać. Produkt ten można stosować na dopiero co umyte włosy, ponieważ ich nie obciąża. Zapach jest nieco drażniący, ale mi już przestał przeszkadzać.