Kostka, która upiększa włosy.
Niepozorne mydełko, które widocznie upiększa włosy. Powiedziałabym, że to taki włosowy steryd :D
Producent zaleca, by pianę trzymać na włosach około dwóch godzin, przed właściwym myciem. Przyznaję, że to nie dla mnie - nie mam na to zwyczajnie czasu. Sesę stosuję owszem, raz w tygodniu, ale zwyczajnie, pod prysznicem. Najpierw namydlam włosy, potem następują zwyczajne podprysznicowe ablucje jak mycie facjaty, peeling itp, po jakichś siedmiu minutach zmywam pianę, używam ukochanego szamponu i finito. I moim włosom to absolutnie wystarcza.
Już podczas spłukiwania Sesy czuć, że włosy są grubsze. Po wysuszeniu ten efekt jest spotęgowany - mam burzę lekko sztywnych, gęstych, grubych włosów. Nie umiem tego dobrze opisać, to trzeba poczuć własnymi rękami, na własnej głowie. Ale po tym mydełku włosy są po prostu piękne.
Sesa to coś pomiędzy szamponem a odżywką. Na pewno nie myje tak, jak szampon. Niby można uznać, że po jej użyciu włosy są czyste, ale nie jest to taka szamponowa czystość. Nie jest to też typowa odżywka - ja akurat nie muszę się po całym zabiegu wspomagać maską czy odżywką (moje włosy ostatnio tego nie lubią, źle reagują na wszelkie odżywienie poszamponowe), ale jak ktoś ma włosy, które potrzebują mocnego wspomagania, to musi użyć po myciu czegoś konkretnego. Mnie się taka forma 'odżywki' bardzo podoba.
Włosy po użyciu tej kostki pozostają dłużej świeże, nie są obciążone, nie ma na nich mydlanego osadu.
Mydło to ma bardzo specyficzny, kadzidlany zapach. Ja uwielbiam, ale jak ktoś nie przepada, to poczuje się zmęczony.
Doskonale się pieni, nie ma najmniejszego problemu, by wytworzyć na włosach dużą ilość piany. Zużywa się dosyć szybko, przy stosowaniu dwa razy w tygodniu jedna kostka wystarczyła mi na 1,5 miesiąca.
Polecam, bo to tani jak barszcz specyfik a działa cuda ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie