O kromasce Inebrya powiedziała mi moja fryzjerka. Nie był to pierwszy produkt tego typu (przedtem używałam kromasek Nook), jednak Inebrya bije na głowę Nooka!
Opakowanie to plastikowa, nieprzezroczysta butelka z pompką wyposażoną w możliwość blokady - swobodnie zabierzemy ten produkt w podróż, nic się nie wyleje. Szata graficzna prosta, ale estetyczna.
Konsystencja to bardzo gęsty krem o intensywnie brązowej barwie - uwaga na dłonie, przy aplikacji nie wolno zapomnieć o rękawiczkach ochronnych! Nie należy również przesadzać z ilością, zwłaszcza jeśli nakładamy maskę na całą długość włosów - tutaj ważniejsza jest precyzja, nie ilość kosmetyku.
Zapach kwiatowy, lekko fryzjerski, ale bardzo przyjemny, dość długo wyczuwalny na włosach.
Mam wersję Cioccolato, czyli czekolada. Od października farbuję włosy na czekoladowy brąz, tyle, że wcześniej nosiłam ombre i włosy miałam rozjaśnione do poziomu 8 - dlatego mimo obecnego ciemnego koloru z tamtej rozjaśnionej części kolor wypłukuje się znacznie szybciej, niż z reszty włosów.
Nakładam maskę co drugie mycie (za radą fryzjerki), na umyte i odsączone ręcznikiem włosy. Zawsze w rękawiczkach, cienką warstwą, potem jeszcze rozczesuję włosy gęstym grzebieniem i zostawiam maskę na kwadrans, czasem przetrzymuję do 20 minut.
Już w trakcie spłukiwania czuć, że włosy są dociążone, wygładzone i niesamowicie miękkie - tu jednak wspomnę po raz kolejny o małej ilości, zbyt duża może nadmiernie obciążyć włosy! Maska spłukuje się łatwo, choć wiadomo, że przy spłukiwaniu woda ma kolor bagna - ale bez obaw, wannie to nie szkodzi, nie farbuje jej i wystarczy mocny strumień wody, by ją doczyścić.
Po wysuszeniu moim oczom ukazują się intensywnie błyszczące, miękkie i znacznie lepiej nawilżone włosy. Nie puszą się, loki są zdefiniowane i odżywione. Kolor jest piękny, to prawdziwa czekolada, nasycona i intensywna - nawet odrost łapie ten kolor i włosy wyglądają jakby były niedawno zafarbowane - i to nawet wtedy, gdy od ostatniej koloryzacji minęło więcej, niż 4 tygodnie.
Maska nie tylko przyciemnia i odświeża kolor włosów, ale również pielęgnuje, ułatwia rozczesywanie i ujarzmia niesforne loki i fale, które to są obecne na mojej głowie. Nie odnotowałam podrażnień, alergii skórnych czy łupieżu, choć zawsze aplikuję maskę na całą długość, włącznie ze skalpem.
Maska jest wydajna, kupiłam ją dokładnie 11 października i sądzę, że wystarczy mi jeszcze na jakieś 3 razy - a stosowałam ją 2 razy w tygodniu, mam gęste włosy sięgające łopatek. Cena również zasługuje na pochwałę, kupicie ją już za 40 zł, w zależności od sklepu.
*********************************************************************************
Jestem zachwycona tym produktem - to połączenie łagodnej, nieinwazyjnej koloryzacji oraz intensywnej pielęgnacji. Już nie muszę gonić do fryzjera co miesiąc, bo kolor się spłukuje i wygląda źle - odkąd mam tę maskę, mam zawsze taki kolor włosów, jaki chcę, a moje niesforne i nieco szalone pukle chętniej ze mną współpracują i zdecydowanie lepiej się układają. Polecam serdecznie!
EDIT 02.04.2021
Od czerwca 2020 używam dodatkowo wersji Beige - jako, że rozjaśniłam wówczas dość mocno włosy (sombre) i robię to do dzisiaj, to maska ma spore pole do popisu. Wersja Beige sprawdza się genialnie na moim ciepłym blondzie - o dziwo neutralizuje miedziane refleksy, przywraca blask włosom, a blond wygląda ładnie, właśnie tak, jak powinien wyglądać porządny, beżowy blond. Nie mam tym maskom nic do zarzucenia - kocham je i naprawdę nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji bez tego produktu!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie