Na mojej skórze rozwija się tak, że ma wiele wspólnego z The Beat, pachnie bardzo podobnie tylko lżej, jakby bez tej gorzkiej różano-herbacianej nuty, która sprawia właśnie, że The Beat mogę używać okazjonalnie, bo są dla mnie męczące. Weekend to ciepły neutralny zapach. Nie jest słodki, raczej kwiatowy. To sfermentowane zioło, o którym wszyscy piszą to wytrawne wino. Dla mnie burberrowski weekend jest bardzo wytworny. Myli się ten, kto mówi, że to tandetny zapach. Nie jest do końca w moim guście, bo jest trochę nijaki, w dobrym znaczeniu - taki zapach na każdą okazję, a ja mam zapachy na każdą okazję i tak jak ubrania dzielę je na eleganckie, sportowe, na rano, wieczór, na zimę i lato itd ???? dlatego nie chcę zapachu „całorocznego” , bo to niezgodne z moją ideologią. Ale wracając do zapachu... na pewno jest to kategoria 30+ , zapach dla kobiety, która nosi ubrania wystylizowane na „Parisienne” - trzyma się klasyki. Mała czarna, trencz, rurki, golf, baleriny - oto jej styl. Nie eksperymentuje z fasonami i kolorami. Nie dlatego, że jest nudziarą, po prostu już wie, co jej pasuje i tego się trzyma.
Reasumując : jest to klasyczny zapach dla kobiety , która nie szuka perfumiarskiego efektu WOW, raczej zapachu, który może używać codziennie i ubierać się w niego do pracy i na wieczór.
Kolejny zapach od Burberry, który jest „dla wszystkich”,czyli nie dla mnie, bo ja lubię krzyczeć stylem w tłumie ???? Tak więc zachowam go na „pospolite” okazje typu urodziny babci, komunie itp, kiedy swoimi nietuzinkowymi perfumami mogłabym przytłaczać inne osoby obok. Z Weekend nam to nie grozi.
Zalety:
- Neutralny, acz dla kobiety samoświadomej.
Wady:
- J.w. nie lubię zapachów, które pasują wszystkim, bo zapachem podkreślam swój charakter.