Perfumy te kupiłam w ciemno ze względu na dobre opinie w Internecie. Zachęciły mnie również nuty zapachowe, więc nie zwlekałam i zamówiłam. Na szczęście zdecydowałam się na wersję o pojemności 30ml... Kosztował około 75 złotych (nie licząc kosztów przesyłki) w pewnej zaufanej drogerii internetowej.
Moimi ulubionymi zapachami są zdecydowanie te słodkie, ale odpowiednio wyważone. Nie lubię przesadnej ilości cukru, która nic więcej, tylko mdli i dusi. Uwielbiam wanilię w słodkiej, kremowej postaci, która znajdując się w podstawie perfum zimą otula niczym bawełniany koc i rozgrzewa moje zmysły, za to latem napawa mnie optymizmem i towarzyszy w gorących, popołudniowych spacerach/wypadach poza miasto. Te perfumy na wakacyjne przygody nie są odpowiednie, mimo że w głowie zapachu znajdziemy same owoce, takie jak gruszka, brzoskwinia, zielone jabłko. Jednak pierwsze psiknięcie według mnie uderza tylko pieczoną gruszką i pieczonym jabłkiem, które przywodzą na myśl chłodne, jesienne dni. W kilka minut zapach robi się bardziej kremowy przez jaśmin i drzewo sandałowe, ale nadal z wyczuwalnym głównie pieczonym jabłkiem. To właśnie jego serce. Serce, które jeszcze bardziej pogłębia jesienny klimat. Kojarzy się z kolorowymi liśćmi, tworzącymi dywan w parku na mokrej od deszczu ziemi. Połączony aromat mokrej ziemi z mokrymi liśćmi i świeżym, chłodnym powietrzem - to właśnie serce Burberry for Women. Chwilami męskie, chwilami kobiece - odpowiednie perfumy dla obu płci. Potem w podstawie zapachu robi się już tylko słodko, ale ta elegancja przewija się od początku do końca. Wanilia wkracza do akcji razem z piżmem, tworząc pieczone jabłko, polane miodem i tak pozostaje do końca. Kompozycja naprawdę udana, ale trzeba ją lubić na sobie. Ja wolę ją na kimś innym. Nie do końca pasuje do mojej osobowości i stylu. Może wrócę do nich, kiedy liście ponownie stworzą barwny dywan, choć nie obiecuję.
Trwałość zapachu zależy od tego, czy jest on na skórze, czy na ubraniach - raczej oczywiste. Na mojej skórze więcej niż 5 godzin nie wytrzymuje. Za to na ubraniach pachnie calutki dzień, a na następny jest już delikatny.
Flakon początkowo znajduje się w kartonie, który swoim wyglądem przypomina szal w specyficzną kratę, jaki chętnie założyłabym do jesiennego płaszcza. Cały jest w jasnym, neutralnym kolorze piaskowym, czyli totalnie moja bajka. Na kartonie znajduje się srebrne logo oraz inne informacje. Flakon za to jest jeszcze bardziej zwyczajny od samego kartonu. Niski, przezroczysty, o obłym kształcie ze srebrną zatyczką. Patrząc na niego od boku możemy zauważyć, że zwęża się zaczynając od góry i kończąc na dole. Tylko zawartość dodaje mu złotego koloru, dzięki czemu wygląda jak złociste jabłko. Jak widać nie tylko zapach przywodzi na myśl zarówno jabłko, jak i jesień. Moim zdaniem całość pasuje do siebie idealnie. Nie potrzeba tu fikuśnego flakonu.
Uwaga! Perfumy pozostawiają żółte plamy na jasnych ubraniach!
Zalety:
- Cena adekwatna do jakości
- Bardzo ciekawa, wielowymiarowa kompozycja
- Trwałość na ubraniach
- Minimalizm utrzymany zarówno na kartonowym opakowaniu, jak i na flakonie
Wady:
- Nie jest to zapach tak do końca w moim guście, ze względu na męską nutę, jaką w sobie posiada
- Słaba trwałość na skórze
- Pozostawia żółte plamy na jasnych ubraniach