Odrobina herbaciarni w autobusie...
Lubię testować różne zapachy, a moja wrodzona oszczędność popycha mnie do testowania tych z La Rive. Lubię je. Od dwóch tygodni testuję Madame in Love-zachęcona pochlebnymi opiniami i bardzo ładnym, eleganckim flakonem.
Bardzo ładne.
Na początku czuć cytrusy. I herbatę. Jest to śliczny zapach, wprowadza nas w klimat małych, spokojnych herbaciarni gdzie jest uroczy dzwoneczek w drzwiach, a wita nas sam właściciel. I nie ma tam czegoś takiego jak tłok i hałas. Zapach herbaty z cytryną otula nas ciepłym woalem, ciągnie się za nami. Bardzo przyjemnie się ten zapach nosi.
Potem jest herbata, ale tym razem bardzo waniliowa. Czuć słodką wanilię, ale nie taką ostrą i intensywną, tylko po prostu łagodną i miłą. Nadal czają się te cytrusy choć już mniej ich czuć. Zapach delikatnie unosi się za nami, jest to delikatna mgiełka, trzyma się blisko skóry.
A potem zostaje już tylko wanilia z nutą ciepłego, jakby lekko drewnianego zapachu. Czuć ją tylko na skórze, a szkoda...
Trwałość tych perfum jest taka sobie-zapach unosi się dookoła nas jakąś godzinę, potem zostaje on tylko na skórze i trzyma się kolejne 2-3 godziny.
Ładny i romantyczny zapach. Zimą fajnie nas otula przypominając o wiośnie, ale trzyma nas jeszcze w krainie zimnych dni. Wiosną ślicznie podkreśla ciepły i radosny klimat. Latem w ogóle nie leży-wtedy wolę jakiś świeże, lekko ,,ogórkowe" albo morskie zapachy. Albo słodkie sałatki owocowe we flakonie. Jesienią zaś ten zapach jest bardzo pasowny-przypomina nam o ciepłych, leniwych dniach jednocześnie stapiając się z aurą dookoła nas.
Cena(21 zł) i dostępność(drogerie, Natury, supermarkety, kioski) są bardzo na plus. Te perfumy są na pierwszej pozycji perfum do kupienia przeze mnie. Z chęcią go zobaczę na swojej półce:)
Dlaczego napisałam, ze herbaciarnia w autobusie? Bo ten zapach mi się kojarzy nie tylko z herbaciarnią, ale też właśnie z autobusami. Dlaczego? Bo zawsze kiedy w Naturze psiknę nadgarstek Madame in Love to kierowcom w moich powrotnych autobusach chce się sprawdzać bilety. I to nie tak, że otwierasz drzwi a oni ,,..let roszę..". Nie. Oni sobie przepuszczą kilka osób, a jak ja przejdę to uprzejmym tonem do mnie ,,A bilecik to można prosić?". I to jeszcze jak elegancko powiedziane... I ten wkurzający zwrot ,,Panienko". I zawsze im się na to sprawdzanie moich biletów zbiera jak psiknę się tym zapachem... Mojej urody o to posądzać nie mogę, bo jak patrzę w lustro to jestem zdania, że Bóg to musiał mieć dziwny humor kiedy mnie tworzył...
Gdyby kierowcy tych pekaesów którymi jeżdżę byli o jakieś 15-20 lat młodsi i mieli bujne(najlepiej ciemne) czupryny, urocze uśmiechy i głębokie oczy to ja bym była bardzo zadowolona;)
Używam tego produktu od: dwóch tygodni
Ilość zużytych opakowań: kilka testów