Her Choice jest podobno inspirowany kultowym już My Way od Armaniego. Kocham My Way, to jedne z moich ulubionych perfum, ale ich cena naprawdę boli. Te perfumy skusiły mnie promocją, kosztowały ledwie 16.99 zł za 100 ml. Stwierdziłam, że nic mi nie szkodzi, może odkryję perełkę? A jeśli nie, to oddam komuś i po temacie. Kupiłam je więc, biorąc przy okazji do testów jeszcze dwa inne.
Flakon prezentuje się naprawdę niczego sobie. Jest wykonany z ciężkiego, masywnego szkła. Bardzo dobrze to wygląda, ale nie polecam zabierać go do torebki. Szkło jest przezroczyste, dzięki czemu widać zużycie oraz ładny, bladoróżowy kolor perfum. Zatyczka grantowa, w porządku. Atomizer bardzo dobrej jakości, aplikuje idealna mgiełkę, nie przepuszcza kropel. Falkon ma aż 100 mililitrów.
Zapach w teorii rzeczywiscie może przypominać My Way. Wyczuwam w nim takie nuty, jak jaśmin i kwiat pomarańczy, a więc jest to zapach naprawdę mocno kwiatowy. Wyraźnie zaznacza też swoją obecność orzeźwiająca, kwaskowata bergamotka. I... to w zasadzie tyle. Nie czuć słodyczy wanilii, ale bardziej ubolewam nad tym, że nie daje o sobie znać drzewo cedrowe, które tak uwielbiam. Ogolnie przez kilka pierwszych użyć nawet mi się ten zapach podobał, bardzo lubię kwiatowe i rześkie akordy. Jednak z każdą kolejną aplikacją zaczynały mnie coraz bardziej irytować. Mają coś takiego w sobie ze drażnią mi nos, szczypią, drapią w gardło. Raczej są bliskoskórne, nie pozostawiają ogona. Są płaskie, nie rozwijają się, nie pracują z moim pH. Trwałość niestety z tych słabych. Ze mnie znikają po godzinie, może dwóch. Oczywiście nie objedzie się bez reaplikacji w trakcie dnia.
My Way miały głębię, były intrygujące, bardzo ładnie pracowały na skórze. Her Choice są irytujące, płaskie, trywialne i takie przeciętne, popularne. Oczywiście zapach to rzecz gustu, na każdym też inaczej się układa. To kwestia nie tylko indywidualnego pH, ale też chociażby kosmetyków pielęgnacyjnych czy poziomu hormonów. W każdym razie ze mną ten nie chce współpracować, chociaż dawałam mu wiele szans. Bez żalu oddaję go mamie i jestem tym bardziej ciekawa, co mnie czeka w dwóch kolejnych spod szyldu tej marki, które mam.
Zalety:
- bardzo ładny flakon
- porządny atomizer
- na pierwszy rzut nosa zapach jest ładny, dość podobny do My Way
- cena i dostępność
Wady:
- trwałość
- bliskoskórne
- nie rozwijają się, nie pracują na skórze
- mogą z czasem irytować i drażnić