Yves Saint Laurent Manifesto EDP 

Wiecie co? One mają w sobie coś 'demonicznego'... W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Mam tu na myśli uwodzicielskość, tajemnicę i ociekający wzdłuż szyi seksapil. Trochę też w nim paradoksu (nie, nie tego od Prady ;)), ale tym w dalszym ciągu recenzji... ;) taki Mefisto. Przepraszam: Manifesto! Bardzo wyczuwalna, bijąca po nosie od samego otwarcia dymna czarna porzeczka (myślałam, że to śliwka), która pozostaje z nami wiernie do samego końca, z kolei bergamotka jest tu o wiele mniej śmiała i bardziej skryta. Szczerze? Ja jej nie czuję. Jaśmin i konwalia to odważne i nietypowe połączenie. Ten duet mocno intryguje, ale kroczy swoją ścieżką i nie powiedziałabym, że jest mocno wyczuwalny (przynajmniej w pierwszej fazie). Drzewo sandałowe wraz z wanilią głośno krzyczą i nadają tym perfumom orientalnego kształtu i kierunku retro. Tak, z pełną świadomością klasyfikuję ten zapach jako retro. Bób tonka i cedr odważnie wybijają się na pierwszy plan i nadają tym perfumom uniseksualnego charakteru. To jest ten paradoks: niby manifestacja esencji najgłębszej kobiecości... no ale nie do końca! Zdaję sobie sprawę z tego, że ten opis nie jest zbyt nakierowujący, ale panie, które go znają, z pewnością będą wiedzieć, o co mi chodzi; resztę zachęcam do testów! :D Z takich prostych aspektów: jak się je nosi? Bardzo przyjemnie! Przy tych wszystkich staromodnych, solidnych i konkretnych nutach, są o dziwo dość rześkie! A jeśli nie jest to trafne określenie, to... niemulące, o! Biorąc pod uwagę dzisiejsze czasy jest to odważny i nowatorski krok, by wrócić do przeszłości, ale po pochlebnych recenzjach widzę, że to się świetnie przyjęło. Nie ma się co dziwić - przesłodzone ulepki i kwiatowe bukiety mogą się już znudzić, bo jest ich od zatrzęsienia. Nosząc te gustowne perfumy czuję się w miarę oryginalna. Można się nimi psikać zarówno wieczorem, jak i za dnia (chociaż noc wydaje się odpowiedniejsza), raczej na chłodne pory (głęboka jesień), ale nie ustalajmy tu żadnych reguł, bo na letni dzień też się nadają (o ile pani ma wysoką tolerancję zapachową - ja mam i mnie one nie męczą). Kreacja raczej też nie ma znaczenia, ale ciemne tony i elegancja chyba lepiej by się komponowały z tymi perfumami. Kolejnym plusem są bardzo dobre parametry: trwałość zadowalająca, choć zdecydowanie mogłaby być lepsza; przeciekawa projekcja, ogon ogromny i zalotny (wszystkich kokieteryjnie wodzi za nos ;)). Flakonik odrobinkę zbyt biżuteryjny i vintageowy jak na moje oko, ale nie powiedziałabym o nim niczego złego, wręcz przeciwnie: jest ładny (a koreczek mi się bardzo podoba!). Jestem fanką? No jestem... jestem... Bardzo je lubię. :*

W pierwszym odruchu zapach nie przypadł mi w ogóle do gustu, jednak im bardziej się rozwijał tym kolejne nuty były coraz piękniejsze. Lekko orientalny , bardzo zmysłowy ale nie duszący . Jak dla mnie jest to zapach odpowiedni zarówno na codzień jak i na jakieś okazję wszystko zależy od preferencji jego właścicielki ;) Śliczny flakonik inspirowany kobiecą sylwetką, bardzo dobra trwałość .Perfumy godne polecenia jednak na pewno nie każdemu przypadną do gustu bo są inne niż wszystkie.

Zapach jest piękny, bardzo kobiecy, seksowny, ciepły, a zarazem elegancki. Zapach raczej nie do stosowania w ciągu dnia, tylko na wieczorne wyjście, bądź randkę. Zapach należy do intensywnych i trwałych, jednak jest on przyjemny, a nie przytłaczający dla otoczenia. Zapach na pewno wart przetestowania, szczególnie przez kobiety, które lubią głębokie, seksowne zapachy. Z chęcią do niego wrócę.

Mam bardzo wiele ukochanych zapachów, ale ostatnio poznaję i rozkochuję się w YSL. Zaczęłam od Libre, ale z każdym nowym zakupem YSL mam nową miłość ;) Moje serce skradł teraz Manifesto <3 Samo otwarcie zapachu nieco mnie odrzuciło, bardzo intensywna eksplozja mocy, intensywności i ciężkości. W nutach głowy zapach otwierają czarna porzeczka, bergamotka, zielona nuta, a mnie się wydawało, że sama słodycz i duchota mnie dopadła. Na szczęście nuty głowy są najintensywniejsze, ale i najszybciej ulotne, zatem zapach szybko przechodzi w serce zapachu, gdzie witają nas kwiatowe nuty jaśminu oraz konwalii, które zaczynają dominować po wybrzmieniu wstępu. Perfumy się uspokajają i cudownie rozwijają w sercu. Ta kwiatowość utrzymuje się także w podstawie, gdzie zaczynają rządzić wanilia, cedr, fasola tonka, drzewo sandałowe. Perfumy są trwałe, ale znam trwalsze, pięknie się manifestują w otoczeniu, ich ogon ciągnie się i ciągnie… Nieraz usłyszałam: ojej, ale Ty pięknie pachniesz! Najśmieszniejsze jest to, że nie lubię ciężkich, mocnych i słodkich zapachów, a Manifesto bardzo mi się podoba, ma w sobie jakąś tajemnicę i jest jak kameleon, bo mam wrażenie, że pachnie często inaczej na mnie, w zależności od dnia, pory roku, nastroju?

Zapach jest seksowny, intrygujący, enigmatyczny, elegancki, a jednocześnie otulający i miękki. Pełen dwuznaczności, mimo iż jest trwały i mocny, to równocześnie jest subtelny i nieduszący. Na starcie czuję porzeczkę. Owoc lekki i dziewczęcy, ale nie infantylny. Później są kwiaty: jaśmin i konwalia. Duet występuje w formie ściśle splecionego akordu. Trudno zgadnąć, który kwiat dominuje. No i końcówka. Ta jest lekka, trochę słodka, może nawet pudrowa. Szczególnie lubię go w porze jesienno-zimowej bądź na wieczorne romantyczne wyjścia. Buteleczka pięknie się prezentuje.

Zapach jest bardzo trwały. Rano przed pracą używam niewielką ilość i czuć je do późnych godzin wieczornych. Nuty kwiatowe subtelnie podkreślają elegancki charakter zapachu. Perfumy idealnie pasują na chłodne dni, które otulają swoim ciepłem

Cześć! YSL, który jest tak charakterystyczy, że zawsze poznam go z daleka. Zapach,który skradł moje serce od pierwszego psiknięcia. Słodki, uwodzicielski, zmysłowy, elegancki - po prostu wspaniały. Każda uwalniana nuta zapachowa ma w sobie coś wyjątkowego. Można utopić się w tym zapachu! Oczywiście dla kobiety odważnej, pewnej siebie, twardo stąpającej po ziemi. Nieugiętej i mającej swój styl. Uwielbiam go i bardzo polecam.

Zapach ukryty w pięknym flakonie, świetnie prezentuje się pełniąc również ozdobę łazienki. Jeden z piękniejszych zapachów na okres jesienno-zimowy, bo jest ciepły, otulający, intensywny i dość ciężki. W mojej opinii pasuje do dojrzałej kobiety, nie sądzę aby sprawdził się dla młodych dziewcząt, ale to już kwestia gustu. Zapach jest zmysłowy i elegancki, raczej używam na większe "wyjścia" niż do przysłowiowego sklepu. Zdecydowanie trwały.

Manifesto od Yves Saint Laurent to genialne połączenie m.in. bergamotki z czarną porzeczką i konwalią. I ta wanilia jest tu bardzo rozkapryszona, cudownie słodka. A na koniec tonka, która razem z drzewem sandałowym zamyka Manifesto. Mam wrażenie, że tutaj każda nuta, każdy składnik występuje po kolei, bez uwagi na resztę. Każdy jest tu dla siebie, nie dla całości. To mocny i konkretny zapach, a jednocześnie nieco delikatny, dodaje wiele odwagi podczas codziennego życia. Dodaje siły w pracy, oraz pewności siebie podczas spotkań. Potrafi uwodzić i kusić. Dodatkowo, zapach został zamknięty w bardzo poręcznej buteleczce. Jest delikatna i skromna a jednocześnie elegancka i szykowna. Zdecydowanie polecam, dla każdej, pewnej siebie kobiety.

Śliczne perfumy. Od pierwszej chwili uderzyło mnie podobieństwo do innej kompozycji - Good Girl Legere. Różnica to brak kakaowych nut, które z czasem przejmują inicjatywę w Good Girl. Manifesto są lżejsze, kobiece i eleganckie. Polecam testy.

Wchodząc do drogerii dostrzegłam biżuteryjny, elegancki flakon, który przyniósł mi na myśl skojarzenie z kobiecym wcięciem w talii, tą łagodną linią, niczym klepsydra. Prostota, klasa, a jednocześnie zapowiedź dostatku. Yves Saint Laurent, Manifesto - cudowny zapach! <3 Co znajduję w środku? Zapach, będący kombinacją otwierającej go cierpkiej nuty czarnej porzeczki połączonej z bergamotką, miękko przechodzący w łagodne kwiatowe wonie konwalii i jaśminu, stopniowo osuwające się w apetyczną słodycz wanilii i nęcące piżmo. Zapach tak naturalnie przylegający do ciała, jakby był jego naturalnym źródłem. Dla mnie to kompozycja dla kobiety, która swoim urokiem i seksapilem zasnuwa męskie spojrzenia mgłą pragnienia. Zmysłowy, kuszący zapach luksusu - dla pewnych kobiet. Zapach oceniam na 5 + ! <3

Połączenie lekkiej wersji Good Girl i Hugo Boss Deep Red. Good nie lubie ,Reda lubię bardzo.Manifesto przypadl mi akurat do gustu .Jest ciężki ,ale nie tak stanowczy jak Good Girl.Lekko pudrowy czy dymny?Tak to okresle. Raczej na wieczór 12 miesięcy w roku.Ewentualnie na dzień jesień/zima.Zbyt duża ilość może mdlić. Moim zadaniem nie jeste słodki .Jest lekko męski . Będzie dobry na dyskoteke ,do knajpy.Do jeansów .Do sukienki zbyt mało elegancki-To tylko moje zdanie tzn mojego nosa!???? Ogólnie polecam.I sama chyba też się skusze na 50 ml.

Flakonik jest elegancki, pięknie zdobi półkę. Sam zapach jest nietuzinkowy, słodki lecz nieduszacy, ciężki a zarazem czuć swobodę i lekkość. Jest poprostu piękny. Zostawia po sobie ogon, jest bardzo trwały. Cena jest wysoka, lecz za trwałość warto wydać taką sumę. Można go używać przez cały rok, jednak zaliczalabym go do zapachów wieczorowych, raczej na okres jesienno zimowy. Polecam

Manifesto otwiera się cierpko i przyjemnie, to mocno wyczuwalna porzeczka w połączeniu z bergamotką. W bazie wszystko to co kocham w perfumach drzewo sandałowe, bób tonka i wanilia dają wrażenie puchatości ale tylko przez chwilę. Potem robi się coraz bardziej mdląco i budyniowo. Uwielbiam wanilię w perfumach i kocham słodkie zapachy ale tutaj wanilia strasznie mnie męczy. Jest jakaś taka plastikowa, sztuczna. Dla mnie marka YSL to luksus w każdym calu, tu niestety tej kropelki luksusu zabrakło. Zapach poprawny i tyle. Kobiecy owszem ale brak mu klasy. A ja oprócz słodkości i kobiecości w perfumach poszukuję jeszcze czegoś oryginalnego. Te perfumy są totalnie nijakie. Wykończę swoją miniaturę i więcej do Manifesto nie powrócę

W chwili obecnej Yves Saint Laurent większości kojarzy się raczej z wielkim hitem jakim jest Black Opium. Manifesto powstał w 2012 roku, czyli tak na prawdę w czasie, kiedy swoje premiery miały takie bestsellery jak La Vie Est Belle, Miss Dior, La Petite Robe Noir czy Roberto Cavalli Edp, czyli konkurencja na wysokim poziomie! A jak to w końcu jest z fioletową wstęgą? Zapach sam w sobie to głównie wanilia i wariacje na jej temat. Jeśli chodzi o perfumy z tą nutą to, mimo że bardzo lubię tę kategorię, to podchodzę do nich z lekkim dystansem, ponieważ tak na prawdę przedstawić wanilię w dobrym świetle jest sztuką. Już samo otwarcie jest na tyle ciekawe, że grzechem byłoby nie dać aromatowi szansy się rozwinąć. Pierwsze wrażenie jest czysto zielone, jakby wetknąć nos w świeżo skoszoną, cytrynową trawę. Dosłownie po kilkunastu sekundach wyłania się czarna porzeczka w akompaniamencie białych kwatów i nieśmiałej, balsamicznej wanilii, która będzie już hulać do końca trwania zapachu. Etap porzeczkowo-waniliowy jest w moim odczuciu niesamowity! Urzeka. Nietypowe, a jednocześnie świetne wydanie kwaśnego, małego owocka podtopionego w lekkiej słodyczy uważam za jedną z charakterystycznych cech Manifesto. Faktycznie w pewnym momencie ta mieszanka może, ale nie musi, dawać złudne uczucie chemiczności, lecz uważam, że jest to zamierzony efekt oryginalnego duetu, który balansuje na pograniczu sztuczności, niemniej jednak wciąż pozostając w dobrym smaku. Epizod ten potrafi przedłużać się i z gracją wmieszać w serce piramidy, by z czasem stopniowo ustępować miejsca kolejnym nutom. Mowa o jaśminie, który jest pięknie osłodzony głównym akordem i przełamany cierpką porzeczką. O ile początek to na swój sposób intensywny i orzeźwiający kop, tak w drugiej fazie składniki aż kipią wzajemnym szacunkiem. Jaśmin delikatnie nadaje woni lekkości i kobiecości, a wanilia otula swą zmysłowością. I to jest kwintesencja Manifesto. Co prawda manifestacja nie wrzeszczy i nie woła o zwrócenie na siebie uwagi, za to ukazuje harmonijną i wyważoną postać słodyczy. Jeśli tak jak ja lubicie perfumy z wanilią w roli głównej, które jednocześnie nie są w typie aromatu do ciasta, a odznaczają się urokliwym obrazem tej przyprawy, to dobrze trafiliście :).

Bardzo lubię słodkie i ciężkie zapachy. Ten taki jest ale jednocześnie jest kobiecy i ma miękkie nuty które delikatnie tłumią ciezkosc tej słodyczy. Te perfumy kojarzą mi się z silną kobieta ktorawie czego oczekuje. Zapach po uplunieciu czasu staje się jeszcze ladniejszy. Ja to bardzo lubię, szczególnie w jesienne dni. Dodaje pewności siebie i otula skóre. Slyszalam wiele pytań o nazwę zapachu gdy go używałam .polecam

Choć na codzień używam innych perfum, uwielbiam do nich wracać co jakiś czas. Cudowny zapach.. słodki, mocny, wyraźny, kobiecy. Trwałość bardzo dobra, długo trzyma się zarówno na skórze jak i ubraniach. Zostawia za sobą słodki ogon:) Najchętniej używam ich w chłodne dni. Butelka wygląda na delikatną, ale w rzeczywistości jest ciężka, masywna. Rzuca się w oczy i zdobi.

Jest to zapach ciężki, słodki, z ogonem na pół miasta. :) Z początku bardzo mi przypadł do gustu, korzystałam z niego w smutne, deszczowe jesienne dni. Jednak z czasem ból głowy od tego zapachu stał się nie do zniesienia. Pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło, żeby perfumy wyzwalały u mnie ból głowy. Z zapachem musiałam się rozstać, resztę podarowałam mamie, która bardzo lubi perfumy o słodkich nutach.