Opis produktu
Składniki
Opinie użytkowników
Produkty podobne
Artykuły
KWC LogobyWIZAŻ logo
Wody perfumowane męskie

Rasasi Dhanal Oudh Nashwah EDP 

5 na 53 opinie
flame2 hity!
100% kupi ponownie

Opis produktu


Składniki


Opinie użytkowników

Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne.
Średnia ocena:
5 na 5
Trwałość:
Zapach:
Flakon:
Kupi ponownie: 100% osób
  • 17 czerwca 2014 o 19:05
    Tytoń z dodatkami
    Kupi ponownie:Tak
    Używa od:nie określono
    Nie umiem opisywać zapachów tak ładnie, jak moje poprzedniczki, więc będzie zwyczajnie. Pierwsze wrażenie po psiknięciu na skórę - syropek ziołowy, ale bardzo przyjemny. Następnie szybko zaczął dominować słodki, ciepły zapach aromatyzowanego tytoniu - ta słodycz na początku była trochę za mocna jak na mój gust, ale z czasem osłabła. Po około 5 godzinach do tytoniu dołączył aromat przypraw i drewna, a zapach stał się mniej łagodny, ostrzejszy i suchy (dla mnie na plus), niestety zaczął słabnąć, był jednak wyczuwalny jeszcze wieczorem (zaaplikowałam rano). Ogólnie zapach perfekcyjnie skomponowany, bardzo przyjemny, ciepły, wielowymiarowy, w pewnym momencie słodki, wtedy kojarzy mi się raczej z ciepłym kocykiem i kubkiem herbaty niż z sukkubem czy namiętnym kochankiem ;) Na koniec, kiedy zaczyna dominować suchy aromat przypraw i drewna, Nashwah zaczyna mi się kojarzyć jakoś jesiennie, z suchymi liśćmi nagrzanymi słońcem i właśnie na jesień planuję kupić cały flakon. Nawiasem mówiąc, jestem ciekawa, skąd wziął się tytoń w tej kompozycji - jest dominującą nutą, a w opisie ani śladu.
    Produkt kupił/a w
    1 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • 10 marca 2013 o 15:45
    Kochanek czy Nashwah?
    Kupi ponownie:Tak
    Używa od:nie określono
    Moja poprzedniczka powiedziała tak wiele i w tak sugestywny sposób, że trudno mi teraz tego sukkuba w lateksach wypchnąć ze świadomości:) Moje pierwsze skojarzenia były zupełnie inne i Dhanal Oudh Nashwah opowiedział mi zupełnie inną historię. I to szeptem. Bo to historia pełna ukradkowych spojrzeń, niewypowiedzianych słów, otwierania cichutko pożyczonym kluczem bocznych drzwi, skradania się na palcach, żeby nie zaszczekał pies i nie obudzili się sąsiedzi... Czuję w otwarciu porywającą, dominującą, bardzo męską nutę gałki muszkatołowej, której towarzyszą inne przyprawy, zaledwie w charakterze oprawy tego wirującego, orientalnego pyłu. Szczypta kuminu w gronie tych przypraw daje wrażenie smużki potu nad górną wargą mężczyzny, który użył tych perfum. Nie ukrywajmy, od pierwszego spojrzenia wiadomo, co się stanie. Ślad intymnej obietnicy jest tu dla mnie bardziej wyraźny, aniżeli we French Loverze. Na tyle wyraźny, że usiłuję oddalić się na bezpieczną odległość, wyjść spoza zasięgu wzroku, żeby nie brnąć w tę niebezpieczną, erotyczną grę... Nie udaje mi się to. Po przyprawowym otwarciu przechodzimy bardzo powoli, jak w dworskim tańcu, do porywająco uwodzicielskiego serca, w którym wyraźnie pierwszy plan zajmuje suchy, ziołowy, gorzkawy wręcz nieśmiertelnik, delikatnie skontrastowany z płynnym, gęstym miodem w głębokim odcieniu bursztynu. Miodu nie jest zbyt dużo- dodano akurat tyle, że udało się uniknąć wrażenia ordynarnej, mdłej i kluchowatej lepkości, nie mającej nic wspólnego ze zmysłowością. Zestawienie przeciwstawnych nut, czyli suchego nieśmiertelnika i wilgotnej słodyczy miodu na bardzo subtelnie zaczynającym się rysować tle drzewnym, jest tak delikatne, jak przypadkowy dotyk, jakieś niedzisiejsze muśnięcie ramienia... Niedzisiejsze muśnięcie ramienia prowadzi dobrze wszystkim znanym tropem do muśnięć kolejnych, zupełnie nieprzypadkowych, do tego rytuału dotknięć prowadzących w pocałunki pachnące wyraźnie słoną cielesną,lekko skórzastą ambrą, zestawioną z nieseptycznym, za to pięknym w swojej drzewnej prostocie, oudem. Oud nie jest tu nutą pierwszoplanową, jest potraktowany jako składnik nadający całej kompozycji wyraźnie drzewnego charakteru, a w połączeniu z cedrem wydaje się być lekko zroszony wilgocią. Ambrowo-skórzano-oudowa baza w dalszym ciągu nie pozostawia wątpliwości co do zmysłowego charakteru całej historii i co do tego, że na samych pocałunkach się nie skończy. Rozwój zapachu trzyma mnie w charakterystycznym dla początku romansu napięciu; śledzę zmieniające się powoli nuty z nieukrywaną, rozkoszną przyjemnością. Większą, niż dałoby mi zauroczenie żonatym mężczyzną. Dlatego to zakup Nashwaha zamierzam sfinalizować:)
    Produkt kupił/a w
    3 osób  uznało tę opinię za pomocną
  • 7 marca 2013 o 15:52
    Holy smoke?
    Kupi ponownie:Tak
    Używa od:nie określono
    A jaki tam holy…:] Tytoń to temat iście wariacki. Ale nie papierosy… Oj nie… Jak nie lubię, jak mnie sąsiad regularnie dymnym desantem balkonowym podtruwa, jak ten mieszkający piętro wyżej chowa swojego szluga w kratce wentylacyjnej, kiedy akurat ja gotuję w kuchni, wreszcie kiedy wychodząc z klatki uderza mnie biała chmura gęstego wyziewu z ust Pana Mietka z nieśmiertelnym „Bry, Szefowo…”, tak tytoń…to już zupełnie insza inszość:] Tytoń… którego tu przecież nie ma :D Tytoń pokochałam miłością wielką podczas namiętnych testów Tobacco Vanille Tomcia od Fordów :) Zdaje się, że z wzajemnością, bo na mnie ów tytoń w połączeniu z miodem nie ważył się do etapu kiszonych ogórców. Przeto zaszła potrzeba pilna i nagląca, aby zaznajomić się z Nashwahem. Z czym mi się kojarzy ta kompozycja przezacna? Z Sukkubem:] O babciu….grubo:] A tak! Otóż o ile Tobacco był stworzeniem nader wytwornym, miękkim i puszystym jak angorowy szal, czułym, ciepłym, otulającym i błogim w całej swej tytoniowatości, to Nashwah jest jego brzydkim bratem. O rany!! Jak ja lubię tego brzydala!!!! Czemu brzydki? No w sumie to nie brzydki, że jakiś pokraczny. Brzydki, bo kosmaty…Złowieszczy, niegrzeczny a w sumie to nawet zły. Nashwah to Sukkub:> Kobieta demon mająca za cel (życiowy?) opętanie maksymalnej ilości męskich mózgownic. Pojawia się w obłoku tytoniowego dymu, gryzącego i gęstego, ale jakże chcemy nim oddychać! Bo wtedy wyłącza się zdrowy rozsądek i można się zatracić bez pamięci. W zapachu, dotyku, dźwięku i całym tym słodkim zmysłowym świecie. Na pierwszy plan wychodzi tytoń ale nie jest zupełnie suchy. Jest szeleszczący, ale miło, przyjemnie, niemal szepczący złowrogie zaklęcia. Towarzyszy mu miód, który go lekko osładza, ale ponieważ jest spora domieszka nieśmiertelnika (chyba mój ulubiony składnik :) ) to zapach, zamiast gnać w kierunku miękkiego szala i subtelności waniliowej, pozostaje ostry. Wyczuwam również lekko metaliczną nutę krwi (za którą prawdopodobnie odpowiada gałka muszkatołowa), ale to wspaniały aromat :> Oczywiście szanujący się Sukkub nie może chadzać w lateksach, li-tylko w prawdziwej skórze. I ona jest mocno wyczuwalna po godzinie – mięciutka, cieniutka, doskonale wyprawiona skórka, osłodzona odrobiną ambry i pogłębiona oudem. Niczym druga … skóra :D Cudowne musi być to wdzianko :hot: Najciekawszym w tym zapachu jest sposób jego ewolucji i podatność na zmiany temperatury. Miałam na sobie Nashwah podczas testów wysiłkowych. I coś było na rzeczy… Potem przetestowałam to jeszcze raz w domku… I spłynęła na mnie gloria wiedzy:] Otóż Nashwah, w połączeniu ze skórą zroszoną potem jest… hmmmm….Jeszcze mocniej uzależnia :D Sukkub to istota dominująca. Swoją dziką i pewną seksualnością rozpala męski najgłębsze nawet pragnienia. A ponieważ to demon, to po zniknięciu pozostawia jedynie pragnienie pt. „Jeszcze!”. Nie przestaję się Nashwahem zachwycać. Jeśli tak pachnie w piekle, to ja sobie tam bukuję miejscówkę w pierwszym rzędzie :D Polecam potestować oba zapachy – i Tomcia i Nashwah. Jeśli mam ochotę zmienić się w kotka puszystego, robiącego słodkie „mrrrauuu” na myśl o głaskaniu, mającego jednak w pogotowiu swoje pazurki, wybieram Tobacco Vanille. Jeśli jednak chcę obudzić w sobie dzikiego czarnego wielkiego kota, gotowego zatopić zęby w pierwszej napotkanej męskiej istocie….to Nashwah jest mój. Ostatnimi czasy dominuje ta druga opcja :D Nazwa Nashawah to żeńskie imię mające oznaczać radość i szczęście… Czyje?....:> Flakon: piękny, prosty i drewniany korek Nazwa: jedynie skrót, bo całości to ja nie śmiem wymawiać Trwałość: porażająca – nawet po praniu potrafi się pokazać Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: próbki, cały już leci:)
    Produkt kupił/a w
    4 osób  uznało tę opinię za pomocną

Produkty podobne


Artykuły

Zobacz także inne Wody perfumowane męskie

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej dotworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji jest zabronione oraz wymaga uprzedniej, jednoznacznie wyrażonej zgody administratora serwisu – Burda Media Polska sp. z o.o. Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.
Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych
Więcej informacji znajdziesz tutaj.